cytaty z książki "Rycerz Kielichów"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
[...] kiedy umierają dwie istoty, to
jedna może drugiej ofiarować swe życie.
Twój mąż, stojąc na środku sali pełnej pięknych kobiet, będzie myślał tylko o tym, że chciałby wyjść jedynie z tobą.
- Nie przepadasz za dziećmi, co?
Położyła ostrożnie tacę na łóżku i podała mi widelec.
- Nie - przyznała - są dla mnie przedstawicielami obcej cywilizacji. Może nie wrogiej, ale na pewno niezrozumiałej.
Nie było obok mnie smoka. Po raz pierwszy, kiedy groziło mi niebezpieczeństwo,
ta potężna bestia nie stała u mego boku, wspierając choćby samą obecnością. Na całym
tym parszywym i spaczonym świecie był jedyną istotą, po której mogłem się
spodziewać lojalności, wierności i miłości. I właśnie jego mnie pozbawiono.
Cóż, mogłem przecież nawet teraz powiedzieć, że ją kocham. Mogłem wyznać, że mnie zauroczyła i zdobyła. Mogłem przysiąc, że nigdy przedtem nie czułem czegoś tak ... dziwnego. Mogłem. Oczywiście. Równie dobrze mogłem podciąć sobie żyły na jej oczach.
A przecież wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Tak samo pełnymi grzechu, jak i pragnień. Liczymy, że jutro będzie lepiej, że jutro na pewno postaramy się zrobić coś niezwykłego i że jutro zmienimy swoje życie… A kiedy przychodzi wymarzone i mityczne „jutro”, to ani nie jest lepiej, ani nie zdarza nam się nic niezwykłego, ani nie zmieniamy życia oraz nawyków. Bo owo „jutro” jest zaledwie krainą niezrealizowanych marzeń, otoczoną płotem, którego nigdy nie przeskoczymy. Jedyne, co możemy, to patrzeć zza tego płotu na kogoś, kim moglibyśmy być, gdybyśmy dokonali w życiu właściwych wyborów… Ja zapewne dokonałem tych niewłaściwych. Nie jakiegoś jednego wielkiego niewłaściwego wyboru, który zmienił moje życie na gorsze. Po prostu poszedłem w bok małymi kroczkami, a kiedy zorientowałem się, że moja ścieżka prowadzi donikąd, wtedy było już za późno, by zawrócić.
[...] Jej głos zaaplikowany staruszce Ziemi z całą pewnością zapobiegłby globalnemu ociepleniu.
Lecz jak logicznie można było wytłumaczyć fakt, że gnałem niczym oszalały do domu,
że opuściłem w środku przedstawienia uroczą kobietę, zapewne jedynie po to, by
obudzić moją zdumioną współlokatorkę? Ale musiałem to zrobić. Tak jak musiałem
napoić mojego smoka. Jeeezu Chryste!
Ja mam, do cholery, swoje imię. Nie jestem jakimś pieprzonym facetem ze snów, który jeździ na
smoku i wymachuje mieczem.
Lata - powiedziała, zwijając się w kłębek – na smoku się lata, a nie jeździ.
- Lata - powtórzyłem - oczywiście: lata. Jak mogłem tak się przejęzyczyć? Cóż za
godna pożałowania gafa!
No dobra, zbiorę wszystkie karty i co wtedy? Ułożę sobie z nich zajebistego pasjansa?
- Ale póki jeszcze nie widać brzucha, to do boju rycerzu.
Uderzyła mnie płaską dłonią w pośladki tak silnie i tak niespodziewanie, że aż stęknąłem.
- Kopia na sztorc Lanne.