cytaty z książek autora "Jonas T. Bengtsson"
Nikt z nas nie jest niegroźny. Niektórzy po prostu nie mieli szansy na skrzywdzenie innych
Niektóre rzeczy nie stają się lepsze od tego, że się o nich mówi. Niektóre rzeczy nie stają się lepsze.
Życie potrafi być przeszkodą. Życie, no wiesz. Wszystkie te szczegóły. To, co przeżyliśmy, może stać się przeszkodą dla uczuć, jakie żywimy wobec siebie nawzajem.
Kiedy ktoś próbuje cię przekonać, zawsze używa twojego imienia. Powtarza je. Żeby cię przetrzymać w sytuacji.
Poczucie humoru to mur obronny. W porządku. Ale mur obronny nie zawsze bywa jednakowo mocny, musisz wiedzieć...
Zapomniał, że kiedy się mówi, trzeba mieć pretekst; że to ma wyglądać na coś innego. Że rozmowę należy kierować na siebie powoli, poruszać się na krawędziach i dopiero skończyć na mówieniu o sobie. Po prostu nie można od tego zaczynać - jedynie wariaci niczego nie owijają w bawełnę.
Potrafimy wymyślać telewizory, wysyłać ludzi na Księżyc. Umiemy robić proch i kule. Ale całkiem zapomnieliśmy o tym,co umieliśmy kiedyś. To, co umieją zwierzęta. Wiem, że widziałeś ptaki lecące kluczem, kilkaset sztuk formuje wielkie V na niebie. Jak myślisz, jak one to robią? Siedzą na ziemi i umawiają się, gdzie który będzie leciał? Rozdzielają numerki?
Pies w płaszczu z pistoletem kosmicznym walczy dalej, zostały tylko trzy ośmiornice, nie wyglądają już na tak pewne siebie. Wypijam łyk piwa.
Sus gardzi, ale ma nadzieje, że pewnego dnia jej pogarda urośnie w nienawiść. Nienawiść może zmienić się w gniew, a gniew to najlepsze antidotum na strach, tego jest prawie pewna.
- Będziemy również kontynuować naukę w naszej własnej szkole. Może tylko w niedziele, kiedy nie będzie nic innego do roboty. Nie ma powodu, żebyś był równie głupi jak reszta świata.
Sus gardzi, ale ma nadzieję, że pewnego dnia jej pogarda urośnie w nienawiść. Nienawiść może zmienić się w gniew, a gniew to najlepsze antidotum na strach, tego jest prawie pewna.
Podkręcam tempo. Widzę, że na mnie patrzą, ale dopóki pilnuję swojej roboty, nikt nic nie może powiedzieć. Nikt nie pracuje ciężej niż ja. Nikt bardziej nie potrzebuje pieniędzy. Nikt szybciej ich nie wydaje. Wciąż jestem weekendowym ćpunem. Nic poważnego. Oczywiście trochę też w dni powszednie, ale nie więcej niż pojedynczy wieczorny zastrzyk i odrobina brązu dodana do tytoniu w pracy. Ale to przecież nic. Pocę się i biegam. Dwa razy, kiedy naprawdę tego potrzebuję, bo źle spałem, bo Martin nie mógł zasnąć, szukam podczas przerwy na lunch toalety. Ale nic więcej. Nic ponad to, przecież wciąż tu jestem. Nie odjeżdżam. Nie tak żeby ktoś coś zauważył.