cytaty z książki "Florystka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nikt nie lubi, by zaglądać mu do serca, zwłaszcza jeśli tam są zgliszcza.
Nikt nie jest zły, proszę pani - (...) - Wszyscy jesteśmy ofiarami ofiar.
Wszystko jest emocją, bo wszystko to energia. To dlatego nasze myślenie warunkuje rzeczy, które do nas przychodzą. Jeżeli ma pani złe myśli, przyciąga pani złe zdarzenia. Złych ludzi, zło. A czym jest zło? Brakiem dobra. Brakiem dobrych emocji.
Miłość to lekarstwo na wszystko. Na raka, depresję, otyłość.
Nie można się na nikim mścić.
Co byś zrobiła, gdyby kopnął cię koń? Oddałabyś mu?
Jutra nie ma, wczoraj nie istnieje. Jest tylko to, co teraz.
Rzecz chyba w tym,że potrzebujemy wyjaśnień. Chcemy wiedzieć, co się dzieje i dlaczego. Tak budujemy iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa. To dlatego wymyślamy sobie pewne pojęcia, bez których trudno wyobrazić sobie cywilizację: sprawiedliwość, dobro, zło. A wystarczy po prostu żyć. Jutra nie ma, wczoraj nie istnieje. Jest tylko to, co teraz.
Nie wystarczy przebrać się za kogoś innego, obciąć włosy, by zmienić tożsamość. Dotychczasowe problemy pozostają, nie da się od nich uciec.
- Umówiliśmy się z żoną po drugim dziecku, że to ja będę podejmował ważne decyzje. Ona weźmie na siebie wszystkie drobiazgi, żebym nie zawracał sobie tym głowy. Tylko że w życiu nie ma żadnych ważnych decyzji. Wszystko jest błahostką. No i widzisz, jak się załatwiłem - wyznał ze skruchą.
Mówiła, że kocha, ale to było jedynie pragnienie, nie uczucie.
Załatw mi akta zabójstwa Amadeusza Jekela. Co za rodzice dają tak dziecku na imię?
-Jak to jacy? Florystka i drwal.
-Jej mąż jest drwalem?
-Był. Na rękę bym z nim nie wygrał. Florystka i drwal. Czaisz? Samo wychodzi, że dziecko będzie miało na imię jakoś debilnie: Amadeusz lub Emmanuelle.
-Kompensacja-mruknął Meyer pod nosem.
-Znów Eurypides?
-Słownik języka polskiego.
Nie można się na nikim mścić. Co byś zrobiła, gdyby kopnął cię koń? Oddałabyś mu? Mściciel jest zawsze pierwszą ofiarą swojej zemsty.
Czasami to, co nam się wydaje, jest właśnie takie jakie jest (...)
...wewnątrz panował "zorganizowany chaos", który każda baba zaraz nazwałaby trywialnie bałaganem...
Pracuje dorywczo jako kierowca, dochód miesięczny czterysta — siedemset złotych. Ta kobieta cię utrzymywała, a ty ją oskarżasz. I mnie tu, kurwa, Bogiem straszysz? Matce możesz takie pierdoły wciskać, ale ja i Bozia wiemy swoje!
Doman zaśmiał się szyderczo. - To stały tekst bohaterów tej sprawy. „Nie mam z tym nic wspólnego”. Albo milczenie. Duchów się, kurwa, wszyscy boicie, czy jak?
Jekel mówił długo i głośno. Lubił mówić. Zdecydowanie bardziej niż słuchać. Nie słuchał zresztą nikogo, pewnie nawet siebie. Gdyby to robił, zamilkłyby na zawsze.
Straszniejsze niż widok zwłok jest to, co zbrodnia robi z żywymi. Umarli mają już spokój.
Z niektórymi rzeczami trzeba się pogodzić. To boli, ja wiem, ale innego wyjścia nie ma. Leki tu nie pomogą.
- Śpisz? - usłyszał w słuchawce głos Domana. - Nie, gram w statki - odparował Mariola.
Dzikie zwierzęta są dzikie tylko z nazwy. Są mądrzejsze od tych tresowanych, no nikt ich nie uczył głupich sztuczek.
- Czego Pan ode mnie chce?
- Czego? No chyba, że nie rozmiaru buta!
- Dzień dobry, panie doktorze - zagaił nadzwyczaj uprzejmie.
Gajewski skinął mu głową i zatrzymał się. Po chwili uśmiechnął się do niego.
- Cześć, Romek, jak tam dzisiaj?
- A jak? One dalej do mnie gadajo, to co robić?
- A kto do ciebie dziś gada, Romek?
- No one, te duchy, pan wie, przecie. Gadajo, gadajo, żyć nie dajo. Chco, żebym coś złego robił. To jak, to pogonić?
- Muszę już jechać - powiedział Meyer. Zawołał Szwagra. Jedna z dziewczyn podała mu Radzia, który wyglądał teraz jak czarna, włochata kula. Przytył kolejne kilka kilo. Meyer pomyślał, że kocur wszędzie dobrze sobie radzi. Nie bez powodu miał tak na imię.
Straszniejsze niż widok zwłok jest to, co zbrodnia robi z żywymi. Umarli mają już spokój.
Sam poczuje, że w takich warunkach kwiat nie może rozkwitnąć. Proszę sobie wyobrazić, jaką musiał mieć siłę, że wykiełkował. Na takim ugorze - zakończyła metaforą, ale Hubert wiedział oskonale, o czym mówiła.
Jestem chora, zła czy opętana? Nie wiem. Zostawiam to do wyboru wnikliwego czytelnika. Wiem na pewno, że były we mnie dwie postacie, które walczyły ze sobą. Osoba, która mogłaby zrobić coś złego (głównie sobie), i ta dobra, która nic złego nie robi. Z jednej strony cieszyłam się, że czuję oddech martwego syna, a z drugiej martwiłam, bo widziałam, co się działo wokół mnie.