cytaty z książki "Lunia i Modigliani"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ach, wy, Polacy! Nie mogę pojąć waszej namiętności do ziołowego naparu o wątpliwym zapachu.
Mam taki defekt, ciągła gonitwa myśli, nadmiar wrażeń, to wszystko bardzo mnie meczy. Tylko w trakcie malowania mogę odetchnąć od siebie. To jest prawdziwe ukojenie.
To niewiarygodne! Gdyby kilku artystów tu, w Paryżu, nie odkryło statuetek wykonanych przed setkami lat przez jakiegoś czarnego człowieka, , który nie umiał pisać ani czytać, sztuka nowoczesna wyglądałaby dzisiaj zupełnie inaczej.
Kiedy jestem z Modiglianim w tym samym pomieszczeniu, całą sobą czuję jego obecność. Moje ciało jest inne, gdy jego ciało jest blisko. Gdy on tańczy wokół sztalug i dopieszcza swoje płótna, staję się jednym wielkim wyczekiwaniem na jego spojrzenie, gest, dotyk.
Po prostu kiedy maluję, odłączam się od swojego „ja”, rozumiesz? Istnieję tu i teraz, a jednocześnie ustaje bieg myśli. Mam taki defekt, ciągła gonitwa myśli, nadmiar wrażeń, to wszystko bardzo mnie męczy. Tylko w trakcie malowania mogę odetchnąć od siebie. To jest prawdziwe ukojenie.
Dla mnie szczęście jest jak pojedyncza, złota nitka w tkaninie (...). Widziałeś suknie z takich materiałów, gdzie wpleciona nić błyszczy się i mieni, zmienia charakter całego stroju, chociaż jest jej tak niewiele.
Przybliżam się do obrazów. Moje spojrzenie błąka się od jednej postaci do drugiej. Mam ochotę dotknąć chropowatej, pokrytej warstwami farb powierzchni. Obrazy wyzwalają spokój.
Podchodzę jeszcze bliżej. Chcę się przyjrzeć widocznym na płótnie śladom ruchów pędzla, pozornie niedbałych. Czuję wibracje w tych gestach, jakąś nerwowość podszytą bezgranicznym smutkiem.
Modigliani w niezrozumiały sposób oddziałuje na moje „ja”. Nie mogę powiedzieć, że się przed nim odkrywam (…). Raczej poddaję się wizji artysty bez zahamowań i skrupułów. Mam wrażenie, że ciemnymi bystrymi oczami czyta we mnie jak w otwartej księdze.
I tak, wystrojona jak nigdy dotąd, trafiłam do Miasta Świateł, jak słusznie nazywa się Paryż (zwłaszcza w porównaniu z ciemnym Krakowem) - miejsca przypominającego nierealne, skąpane w ostrym świetle barwne dekoracje.
Trzy lata ode mnie starszy Kazik nie zauroczył mnie bynajmniej aparycją, ale pracowitością i wrażliwością. Najbardziej urzekło mnie to, że ten żarliwy komunista o dużym bagażu życiowych doświadczeń pisał wiersze.
Teraz żałuję, że zgodziłam się na to pozowanie. Myśl o byciu uwiecznioną (dokładnie tak to widzę: uwiecznioną) na obrazie malarza była początkowo ekscytująca, nawet jeśli artysta jest nieznany. Kiedy Modigliani powiedział, że chce mnie namalować, ogarnęły mnie duma i euforia.
Otwieram parasolkę i dopiero teraz odwracam się, aby spojrzeć na jarzący się od środka żółtymi i czerwonymi światłami lokal. Widzę w nim tylko Modiglianiego. Cała reszta to tło.
Wieczorami gasną latarnie gazowe, ulice zalewa lawa ciemności, zaprawiając goryczą wspomnienie rozjarzonego Paryża, jaki zobaczyłam, gdy tu przyjechałam.
Piękno jest owocem najwznioślejszego wysiłku duchowego.
(...) namalować nagą kobietę, to więcej, niż ją posiąść.
(...) najgorsza jest świadomość utraty, kiedy nawet nie wiedziało się, że pragnie się tego, co właśnie bezpowrotnie umknęło.