cytaty z książki "American Psycho"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przeklinam ziemię i wszystko, czego mnie nauczono, odrzucam od siebie zasady, rozróżnienia, wybory, moralność, kompromis, wiedzę, spójność, modlitwę - wszystko to jest błędem i nie służy żadnemu ostatecznemu celowi. Wszystko sprowadza się do jednego stwierdzenia: przystosuj się lub zdychaj.
Nigdy, przenigdy nie przyszło mi do głowy, że ludzie są dobrzy albo, że człowiek może się zmienić, albo że świat mógłby być lepszy dzięki prostej przyjemności radowania się uczuciem, spojrzeniem, gestem albo dzięki czyjejś miłości i czyjemuś oddaniu. Nic się nie potwierdzało, wyrażenie " wielki duchem" nie przystawało do niczego, było banałem, czymś w rodzaju kiepskiego żartu. Seks to matematyka. Indywidualność nie wchodzi w grę. Cóż może znaczyć inteligencja? Zdefiniuj rozum. Pragnienie- bez sensu. Intelekt nie jest lekarstwem. Sprawiedliwość umarła. Strach, wyrzuty sumienia, niewinność, współczucie, poczucie winy, strata, porażka, żal- to stany i uczucia których nie ma. Myślenie niepotrzebne. Świat dzisiaj nie myśli. Zło jest tym co trwa wiecznie. Bóg nie żyje. Miłości wierzyć nie można. Powierzchnia, powierzchnia, to co na wierzchu, tylko to się liczy...
Nie ma już żadnych ograniczeń, jeśli w ogóle kiedykolwiek istniały. (...) Jestem niespójną istotą ludzką, jestem niedokończonym szkicem, jestem aberracją. Nie muszę wam tego mówić. To wyznanie nic nie znaczy...
To prawda: świat staje się lepszy, kiedy znikają z niego pewni ludzie. Nasze żywoty w ogóle nie są ze sobą powiązane. Teoria, która mówi, że jest inaczej, to kupa nic nie wartego gówna. Niektórzy ludzie naprawdę nie muszą tutaj być.
- Patrick nie jest cyniczny, Timothy. Jest moim chłopcem z sąsiedztwa, prawda kochanie?
- Nie, nie jestem - szepczę do siebie. -Jestem popierdolonym, groźnym psychopatą.
Jej słabość do mnie sprawia, że stała się intelektualne bezbronna.
W kuchni próbuję przygotować klopsy z ciała dziewczyny: jest to bardzo frustrujące zajęcie i spędzam resztę popołudnia rozsmarowując wnętrzności po ścianach i żując kawałki skóry, które odrywam od trupa.
Nie ma sensu zaprzeczać: nie był to najlepszy tydzień. Zacząłem pić własny mocz.
Robaki wiją się już na ludzkiej kiełbasie, kapie na nie ślina sącząca się z moich warg i ciągle nie wiem, czy zastosowałem dobrą recepturę, czy to, co gotuję, będzie smaczne, bo nie mogę przestać płakać i tak naprawdę nigdy przedtem niczego nie gotowałem.
- Jesteś nieludzki - oświadcza powstrzymując się - jak przypuszczam - od płaczu.
- Mam... - jąkam się chcąc wyjść z tego obronną ręką -...mam... bardzo dobry kontakt z ludzkością.
There’s no use in denying it: this has been a bad week. I’ve started drinking my own urine.