cytaty z książki "Złodziejka książek"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jak niemal każde nieszczęście historia zaczęła się szczęśliwie.
Definicja której nie ma w słowniku:
Nie odchodzić - akt wiary i miłości. Prawidłowo rozszyfrowany przez dzieci.
Ludzie zwykle odkładają najważniejsze słowa na później, a ich bliscy odnajdują je w pośmiertnych listach.
Co jest gorsze od chłopaka, który cię nienawidzi? Zakochany chłopak.
Gdyby zobaczył jak złodziejka książek na czworakach lamentuje nad jego poszarpanym ciałem, na pewno by do niej zawołał i się uśmiechnął. Cieszyłby się, widząc, jak całuje jego zapiaszczone, zbombardowane usta.
Tak, wiem to.
W głębi mego czarno bijącego serca wiem. Byłby szczęśliwy, na pewno.
Widzicie?
Nawet śmierć ma serce.
Myślę, że się bał. Rudy Steiner bał się pocałować złodziejkę książek. Tak długo o tym marzył. Tak niewiarygodnie mocno ją kochał. Kochał ją tak bardzo, że już nigdy jej o to nie poprosił i zszedł do grobu, nie zaznawszy smaku jej ust.
Żeby żyć.
Bo życie warte jest życia.
Choćby ceną była wina i wstyd.
Z nieznanych mi powodów umierający zawsze zadają pytania, na które znają odpowiedź. Może dlatego, że przed śmiercią muszą się upewnić, że jednak mieli rację.
Nienawidziłam słów i kochałam je.
Mam nadzieję, że nauczyłam się ich używać.
Ja naprawdę potrafię być wesoły. I przyjacielski. I sympatyczny. I życzliwy. A to dopiero początek wyliczanki. Tylko nie proście mnie, żebym był miły. Ta cecha nie ma ze mną nic wspólnego.
Wydaje mi się, że ludzie lubią oglądać akty destrukcji. Zamki z piasku, domki z kart - od tego się zaczyna. Mają specjalny talent do pomnażania dzieła zniszczenia.
BYŁ SOBIE raz dziwny mały człowieczek, który podjął trzy ważne życiowe decyzje:
1. Zrobił sobie przedziałek po innej stronie niż wszyscy.
2. Zapuścił sobie mały kanciasty wąsik.
3. Postanowił, że zdobędzie władzę nad światem.
Ludzie zauważają kolory dnia jedynie na jego początku i końcu, choć dla mnie jest oczywiste, że zmieniają się one z każdą chwilą, w całej mnogości odcieni i tonacji. Jedna godzina może się składać z tysięcy różnych barw. Woskowych żółcieni i chmurnych błękitów. Mrocznych ciemności.
Powiadają, że wojna jest najlepszą przyjaciółką śmierci. Ja mam inne zdanie na ten temat. Dla mnie wojna jest jak nowy szef, który oczekuje niemożliwego. Stoi ci nad głową i powtarza do znudzenia: "Zrób to, zrób to". Więc pracujesz coraz ciężej. Robisz, co ci każą. Ale szef nigdy ci nie dziękuje. Żąda coraz większych wysiłków.
Śmierć nie czeka na nikogo, a jeśli czeka, to niezbyt długo.
Jego dusza usiadła, potem wyszła mi naprzeciw. Takie dusze zawsze to czynią- to te najlepsze.Podnoszą się i mówią:"Znam cię, jestem gotowa. Nie, żebym się prosiła, oczywiście , ale pójdę z tobą dobrowolnie". Te dusze są bardzo lekkie, bo idą bez bagażu, rozdały już siebie.
Po wszystkich ulicach miasta chodzili ludzie, ale nie mogłaby się czuć bardziej samotna, nawet gdyby na ulicy nie było nikogo.
Tych spraw nigdy nie rozumiałem i nie zrozumiem - ile ludzie są w stanie znieść.
Kiedy śmierć pomnie przyjdzie - poprzysiągł sobie chłopiec - to dam jej pięścią po gębie.
Osobiście byłem dość wzruszony. Takie szczeniackie maniery.
Tak.
Spodobało mi się to. Nawet bardzo.
Okazja czyni złodzieja, ryzyko skłania do jeszcze większego ryzyka, chęć życia budzi do życia, a zadawanie śmierci powoduje coraz więcej śmierci
Trzeba przyznać, że podczas wszystkich lat rządów Fuhrera nikt nie służył mu bardziej lojalnie niż ja. Ludzie nie mają tyle serca(...).W rezultacie widzę, co w ludziach jest najlepszego i najgorszego.Widzę ich brzydotę i piękno i zastanawiam się, jak to możliwe, że te dwie rzeczy tak mocno ze sobą współistnieją. Ludzie mają jednak coś, czego im szczerze zazdroszczę. Mają dość rozumu, by umierać.
Pięćset dusz.
Ujmowałem je w palce jak walizki. Albo przerzucałem przez ramię. Tylko dzieci nosiłem z ramionach.
Niebawem będzie dawał chleb, zamiast go kraść - to kolejny dowód na pełną przeciwieństw ludzką naturę. Trochę w niej dobra, trochę zła. Wystarczy dodać wody i zamieszać.
W rezultacie widzę, co w ludziach jest najlepszego i najgorszego. Widzę ich brzydotę i piękno i zastanawiam się, jak to możliwe, że te dwie rzeczy tak mocno ze sobą współistnieją. Ludzie mają jednak coś, czego im szczerze zazdroszczę. Mają dość rozumu, by umierać
Czuję się egoistą, wciąż opowiadając o sobie, o sobie, o sobie. O moich podróżach, o tym, co widziałem w 1942 roku. Z drugiej strony, jesteście ludźmi, więc obsesja na punkcie własnej osoby nie powinna być wam obca.