cytaty z książki "Czarny mercedes"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tłumione uczucie miało jednak jakąś nadzieję, miało zagadkę i tajemnicę, i z tym wszystkim on teraz musi zostać, ale już bez nadziei i bez przyszłości.
Życie uczuciowe Cesi znów jak przed laty przypominało stojącą wodę, cichy staw zarośnięty rzęsą, bez żadnych objawów życia biologicznego, chociaż z pewnością gdzieś na dnie, uśpione w mule, tkwiły jego zalążki, gotowe się rozwinąć w sprzyjających okolicznościach.
zabójcy to na ogół ludzie bez wyobraźni; zabijają w afekcie lub z premedytacją i nie myślą o tym, że najtrudniejsze jeszcze przed nimi; jak żyć później, jak uporać się z wyrzutami sumienia, jak pozbyć się wspomnień, snów czy chociażby jak umknąć sprawiedliwości.
w związkach z kobietą nie ma takiej klasycznej równowagi: albo ona mu się oddaje i zatraca się w nim bez reszty albo on wpada w jej sidła, ona wciąga go w swoją otchłań, w czeluść swych zmysłów i topi go w tym żarze jak grudkę żelaza, żeby albo wytopić stal, albo spalić ją na popiół.
Moim zdaniem na zawiści innych, mniej inteligentnych narodów wyrósł antysemityzm.
Zrozumiałem, na czym polegał ten diabelski trik: jeden nawiedzony szarlatan zaczął mówić do hołoty jej językiem, mówił to, co oni myśleli, formułował ich poglądy, podsycał zabobony i stereotypy, wydobywał na światło dzienne ich podświadome urazy, frustracje i lęki. A oni zobaczyli: to jest nasz człowiek, on myśli tak, jak my myślimy, to jeden z nas, wybierzmy go, i wybrali!
- Widzi pan, wcześniej, od szesnastego, siedemnastego roku życia, wypełniamy nakazy natury: polujemy, kiedyś dla podtrzymania gatunku, teraz, dzięki cywilizacji, nie tylko po to, ale po przekroczeniu trzydziestki zaczynamy szukać jakiejś przystani, kogoś na stałe, jakiegoś, można powiedzieć, "łona matki", do którego można wracać i chować się w nim bezpiecznie, gdzie można uciec, kiedy już zaczynamy czuć na plecach oddech młodszych, bezwzględnych drapieżników.
- Chce pn powiedzieć, że przed wojną był pan antysemitą, a teraz już pan nie jest?
- Tak.
- Wielu z nas przeszło taką ewolucję, wstyd mi tylko, że trzeba było takiej tragedii, żeby to się mogło stać...
Zmarli mówią. Do mnie mówią, bo ja rozumiem ich mowę.
Zaskoczyła go różnica klimatu ulic Warszawy i Lwowa. W Warszawie wyczuwało się opór, bunt, krnąbrność wobec represji okupanta, demonstrowanie na każdym kroku wrogości wobec Niemców, chodzenie z podniesioną głową; Lwów jakby lekceważył najeźdźcę, jakby go ignorował i traktował jak powietrze (...)Pomyślał, że mogło to także wynikać z różnicy humorów i folklorów: warszawski był bezczelny, knajacki, taki, co to majchrem po żebrach pojedzie dla kawału, lwowski dobrotliwy, ścichapęk, finezyjny i ironiczny, wielkoduszny.
Ludzie ze strachu przed nicością wymyślili sobie życie pozagrobowe (...).
człowiek, proszę pana, to jest tylko surowiec do produkcji prochu, pyłu. ludzkość produkuje go od tysięcy lat. po co? ten towar, że tak powiem, zalega tylko magazyny, nikt go nie kupuje!
- bo rozczarowanie jest nieodłączną cechą ludzkiego losu. towarzyszy nam od dziecka. czekaliśmy na wymarzoną zabawkę i wreszcie dostajemy ją, i okazuje się, że nie jest taka wspaniała, jak myśleliśmy; więc przeżywamy następne i następne, aż do ostatniego: to tak wygląda życie? to już wszystko? to już koniec? śmierć? a co po niej? ludzie ze strachu przed nicością wymyślili sobie życie pozagrobowe, ale obawiam się, że mogą się rozczarować... a raczej obawiam się, że nie rozczarują się, bo już tego rozczarowania nie zdążą doznać...
A w końcu: biali, czarni, żółci - to wszystko ludzie, nie? To tylko Niemcom tak się ubzdurało, że są lepsi i gorsi, pany i słudzy!
(...) mogli być żywym dowodem na to, że połączenie kobiety i mężczyzny nie wymaga wcale żadnych wstępów, żadnego porozumienia dusz i umysłów, wystarczy, że spotkają się dwie tłumione długo żądze, dwa stany napięcia domagające się rozładowania (..).
Po co nam mowa? Po co myśli? Po co świadomość i refleksja? Potrzebne nam tylko zmysły i żądza, źródła niebiańskich rozkoszy, w których czujemy się równi bogom!
Odwieczny temat melodramatów i fars! Co zrobiłaby teraz zdradzona kobieta w melodramacie? Zastrzeliłaby męża albo ich oboje.
(...) trzeba kobietę uwieść słowami, omotać ją pajęczyną pochlebstw, komplementów, słuchać uważnie jej bajdurzenia,
zgadzać się z jej zdaniem, oburzać się z nią na to, co ją oburza, zachwycać się tym, co ją zachwyca.
Ich serca, ich zmysły mówiły bezgłośnie wiele razy: ludzie jesteście młodzi, ciągnie was do siebie, jest wojna, każdy dzień może być ostatni, na co czekacie?
(...) ludzie wciąż są miotani przez swoje namiętności; zazdrość, zawiść, wiarołomstwo, zdrada, zemsta wciąż są przyczynami
zbrodni i zabójstw.
Jędrek nic z tego nie zrozumiał, zapytał więc:
- I to się tak co miesiąc robi?
- Jak to co miesiąc? - zdziwiła się Anetka.
- No… wy podobno co miesiąc krwawicie?
Pacnęła go w nos.
- Ależ ty jeszcze dzieciak jesteś! - zaśmiała się wesoło, po czym dodała poważniej: - Chociaż nie całkiem...