cytaty z książki "Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W gruncie rzeczy ludzie różnią się od siebie mniej, niż sądzimy. W swojej esencji są tacy sami: próbują unikać zła i odpowiadają dobrem na dobro. Zawsze starałem się zbliżać do ludzi, licząc na to, że są z natury dobrzy. Jeśli system chce wydobyć z człowieka zło, bez kłopotu je znajdzie, ale jeśli człowiek chce wydobyć z człowieka dobro, to i dobra znajdzie pod dostatkiem.
Nawet kanarek, który rodzi się w klatce, marzy o wolności. Ludziom wydaje się, że ptaszek śpiewa, ale on płacze. Każde stworzenie rodzi się wolne i powinno wolne pozostać.
Czas wygładza wspomnieniom krawędzie, pod ciężarem teraźniejszości odkształca się przeszłość.
Nie mogliśmy uwierzyć, że gdzieś może być gorzej niż w Albanii. W tym kraju, który miał być rajem... Nie wiem, kto to powiedział, ale miał rację: że piekło to stać u bram raju i nie móc do niego wejść...
Czym jest przeznaczenie? Ta rzeka zdarzeń, która płynie przez nasze życie? Wyobraź sobie: życie jest rzeką złożoną z dwóch strumieni, które łączą się ze sobą. Pierwszy to los, wszystko, co dzieje się za sprawą Boga lub fatum, wielkich sił potężniejszych od ciebie. Jesteśmy wobec nich bezbronni.(...) Ale jest też drugi strumień, nazwę go determinacją - wszystkie te wydarzenia, na które mamy wpływ, które kształtujemy za pośrednictwem naszej woli. To, co chcemy zrobić, kim chcemy się stać. Każdy chciałby, aby te dwa strumienie utworzyły jeden nurt, aby ślepy los odpowiadał na nasze predyspozycje i pragnienia.(...) To nasz los, nie możemy przed nim uciec, ale możemy stawić mu opór. Możemy nie dać mu nami rządzić.
Komunizm nic innego nie robił, tylko się budował, rękami socjalistycznego człowieka i rękami więźniów politycznych. (...)
Partia znaczyła więcej niż Bóg. Bóg nie istniał. A nawet jeśli istniał, to był wszechmogący tylko w teorii, a partia była wszechmogąca w praktyce. Bóg nie potrafił zniszczyć partii, ale partia potrafiła zniszczyć Boga.
Każdy z nas ma swój kompas moralny, ale władzy bardzo łatwo jest przesunąć jego kierunek.
Nic niewarta wolność, jak godności nie ma.
Kapitalizm przyniósł chaos, brak bezpieczeństwa i nierówności, a im trudniejsze było życie, tym bardziej wzmacniał się mit komunizmu jako czasu sprawiedliwego. Nasza transformacja przedłuża się w nieskończoność, jest okrutna i bezwzględna dla słabych, i to ona wykreowała nastalgię za komunizmem, kolejny rak, który trawi albańskie społeczeństwo.
Pisarz, bardziej niż ktokolwiek inny jest zakładnikiem swojej przeszłości. Chcąc znaleźć materiał literacki musi nieustannie nurkować w odmęty minionego i wygrzebywać z siebie perły, śmieci i kamienie.
Każdego roku system produkował nowych wrogów ludu, bo dyktatura potrzebowała ich tak samo jak wyznawców.
...Nigdy nie zrozumiesz, czym był albański komunizm. Gdzieś na peryferiach Europy powstała Korea Północna, kraj bunkier, kraj twierdza. Ludzie mówią czasem, że nasz komunizm to był mały Holokaust. Tak jak nie da się opowiedzieć o Holokauście, tak nie da się opowiedzieć o życiu w kraju, który był więzieniem. Możesz przytaczać fakty i przedstawiać historie, ale nie dotkniesz naszego cierpienia.
W komunistycznej Albanii ból i trauma mieszały się z poczuciem absurdu. Los nie znaczył. Logika nic nie znaczyła. Każdego dnia rzecz, która miała ustalone znaczenie, mogła stać się czymś innym.
Szłaś ulicą i nie mogłaś być pewna, że ziemia jest ziemią. Nie mogłaś być pewna, że dojdziesz do celu. Nie mogłaś być pewna, że dojdziesz do celu. Nie mogłaś być pewna, że ludzie, do których mówisz, są ludźmi, za których się podają. Nie mogłaś być pewna, że słowa znaczą, co znaczą...
W każdych okolicznościach powinniśmy nadawać znaczenie i sens swojemu losowi, wychodzić mu naprzeciw, konfrontować się z nim. Nie łamać się pod ciężarem życia.
Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych trwała dyskusja o tym, czy ofiary powinny wybaczyć swoim prześladowcom, pisarz Arshi Pipa stwierdził: Tak. Powinniśmy im wybaczyć. Ale jak mamy wybaczyć komuś, kto nie czuje się winny? Ponieważ w nowej demokratycznej Albanii nie ma winnych, nikt nie został ukarany i nikt nie prosi o wybaczenie.
...W pewnym momencie wszyscy stawali się sposobem na przetrwanie. Niektórzy zamieniali się w uszy i w języki. Inni zamieniali się w ściany i kamienie. Pod grubą skórą rozciągała się warstwa strachu, pod nią - warstwa wstydu albo otępienia...
...Żyliśmy jak w "Procesie" - mówi Shehu. - Wyciągano cię z domu na przesłuchanie i pytano: "Co masz do powiedzenia?". Nie zrobiłeś nic złego, ale władza miała na ten temat swoje zdanie i ze szczególnym wymierzała karę podejrzanym i niewinnym. Wystarczyło, że podczas spotkania komitetu powiedziałeś coś, co wzbudziło czyjeś zaniepokojenie. Ty może jeszcze nie byłeś tego świadomy, ale oni już wiedzieli, że masz wątpliwości.
Hoxha jest po stalinowsku bezwzględny i paranoiczny. Czystki rozpoczyna jeszcze w trakcie wojny: żeby umocnić swoją pozycję, wybija nawet zagorzałych komunistów walczących o niepodległość kraju...
...Wraz ze śmiercią Envera straciliśmy najwybitniejszego Albańczyka w historii naszego narodu.
Kiedy on umarł - i jeśli kłamię, niech stracę wzrok! - przez dwa miesiące nie umiałem sobie znaleźć dziury, w której mógłbym się schować i płakać. Wstydziłem się ludzi, bo ciągle zbierało mi się na łzy. Czy ktoś by teraz zapłakał po Edim Ramie albo Salim Berishy? A wtedy płacz ludzi był tak głośny, że nawet ptaki w chmurach go słyszały..
...Nie ma większego piękna na świecie niż piękno komunizmu. Dzięki niemu miałem w sobie spokój, jako człowiek i jako obywatel. Nie miałem absolutnie żadnych problemów. A dziś albańscy milionerzy śpią z pistoletem przy łóżku, bo niczego nie mogą być pewni..
...Jedyny dostępny raj znajdował się na ziemi i nazywał się Albanią, na inne raje władza nie dawał zgody. Tęsknotę za Bogiem można było wyrażać tylko w zaciszu domowym, zasłoniwszy oczy oknom i zatkawszy uszy ścianom. Na cóż był Bóg Albańczykom, skoro mieli Envera Hoxhę, uśmiechniętego ziemskiego Boga, który za dobro wynagradzał, a za zło karał?.
..Ja sam miałem i portret, i popiersie wodza. Ale kiedy odzyskaliśmy wolność, zaraz je zniszczyłem. Teraz żałuję, miałbym ciekawą pamiątkę z przeszłości..."
Gdy w komunistycznej Albanii kobiety dźwigały ciężarne brzuchy, czasami ludzie pytali je: "Wolałybyście chłopca czy dziewczynkę?". Kobiety odpowiadały: "Cokolwiek partia nam da!". No, może nie zawsze tak odpowiadały, ale zdarzyło się..
...Eleganccy panowie kazali postawić we wsi tablice z hasłem: "Myjcie ręce! Używajcie sztućców!"
Starszyzna posłała po nauczyciela, żeby przeczytał, co tam jest napisane, i wytłumaczył, co, u licha, się dzieje z tym krajem.
Nauczyciel przyszedł i oznajmił:
- Dzieje się postęp.
I powiedział, że wieś czeka także elektryfikacja.
Starszyzna zapewniała, że nie boi się niczego..
- Wyobraźnia musi pracować - powtarzał. - Tu, w Albanii, nawet nie wiesz, o czym można marzyć, bo niczego innego nie widziałeś. A książka przenosi cię w czasie i przestrzeni jak latający dywan: siedzisz pod drzewem hurmy, krowy snują się wokół, wiesz, że nigdy stąd nie wyjedziesz, a w myślach możesz być wszędzie. To tak, jakbyś ciagle otwierał nowe okna i oglądał nowe miejsca i nieznane twarze.
..Kiedy dostawałem wiadomość z komitetu, że do Albanii przyjeżdża dziennikarz z zagranicy, by pisać artykuł o greckiej mniejszości, musiałem natychmiast powiadomić ludzi z kooperatywy w wiosce, którą miał odwiedzić, żeby wywiesili w sklepie mięso. Za zgodą przełożonych brałem też z depozytu kawę, którą greckie wizytowane rodziny miały poczęstować dziennikarzy. Bo mięso, kawa to były towary, których ludziom starczało na pierwszą połowę miesiąca. Ale oczywiście gdzieś na zapleczu zawsze znalazło się trochę do celów dekoracyjnych...
Taki był mój los: siedemnaście lat więzienia. Musiałem je zaakceptować i nadać im sens. To dotyczy każdego, nieważne, co nas spotyka: choroba czy więzienie, utrata czy klęska. W każdych okolicznościach powinniśmy nadawać znaczenie i sens swojemu losowi, wychodzić mu naprzeciw, konfrontować się z nim. Nie łamać się pod ciężarem życia.
W każdych okolicznościach powinniśmy nadawać znaczenie i sens swojemu losowi,wychodzić mu naprzeciw, konfrontować się z nim.Nie łamać się pod ciężarem życia.
Martwym się jest przez wieczność,cierpienie dłuży się niemiłosiernie,a dobre życie przemyka jak strzała w locie.
System żywił się naszym strachem, ponieważ ci, którzy się boją, klaszczą i pochylają głowy.
To było najstraszniejsze w reżimie: jak łatwo korumpował ludzi, jak łatwo sprawiał, że sprzedawali zaufanie najlepszego przyjaciela.
Wszystko się już kiedyś zdarzyło.Wszystko zostało już zapisane.Każdą historię, jaka nam się przydarza,można znaleźć w greckich mitach, u Szekspira, u Dostojewskiego; literatura różni się od życia tylko kilkoma błahymi szczegółami.
Ekstremalność systemu wydobywała z ludzi to, co najgorsze, ale też zmuszała ich do niezwykłych poświęceń. Jedni zdradzali człowieka, z którym dzielili łóżko, inni ryzykowali życie, bu pomóc obcej osobie.