cytaty z książki "Syn Lasu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Ciapku. - Brice parsknął cicho, patrząc mu w oczy. - Czemu miałoby ich to obchodzić? W końcu to, co dzieje się między nami, wcale ich nie dotyczy.
- I właśnie dlatego ich obchodzi - dodał ponuro Leith. - Gdyby dotyczyło, to by rozumieli, a gdyby rozumieli, nie mieliby nic przeciwko.
- Matka często opowiada o takich ludziach - wyjaśnił Leith. - To znaczy nie o swoich kochankach - doprecyzował twardo, bo na twarzy Brice'a wymalował się głupi uśmieszek. - Tylko o... no wiesz... o ludziach, którzy... się kochają, ale nigdy nie będą razem, tak naprawdę. Jak... Jak baron, który zakochuje się w służącej albo elegancka dama dworu, pałająca uczuciem do żebraka. Kochają się i spotykają się, jednak nie będą w stanie wziąć ślubu.
- To ma sens - przyznał Brice, skinąwszy głową. - Aż dziw, że o tym nie pomyślałem. To naprawdę piękne określenie - dodał pogrążony w zamyśleniu. - Piękne określenie dla bardzo nieszczęśliwych ludzi.
- Jesteś piękny.
Leith natychmiast odwrócił wzrok, spłoszony i lekko poirytowany.
- Nie, nie jestem - mruknął jedynie. Przez te wszystkie lata skutecznie wmówił sobie, że taki dziwak, jak on, nie mógł się nikomu podobać. To była bolesna świadomość, ale jednocześnie zdawała się zapewniać mu bezpieczeństwo. Odzierała go z naiwności i stawiała mur pomiędzy nim a resztą. Mur, który Brice coraz skuteczniej naruszał. Nic dziwnego, że cała ta sytuacja budziła w Leithie takie przerażenie.
- Cóż, masz prawo do swojego zdania. Ja zostanę przy swoim.
Tutaj, w tym miejscu, wszystko miało swój sens i cel. Trudno było zatem uznać, że coś tak istotnego mogło być zaledwie zrządzeniem przypadku. Spędził wieki na obserwowaniu ludzi, a teraz miał jednego z nich tuż przy sobie, i nigdy nie czuł się lepiej. Nie wiedział, czy to miłość. Nie wiedział, czym jest miłość. Mimo to, gdy Selvyn uśmiechnął się ciepło, i wziął go za rękę, patrząc mu w oczy z tkliwością, pomyślał sobie, że chyba nie mogło chodzić o nic innego.
Chyba to właśnie znaczyło kochać.
- Znalazłem go pośród cierni - wyjaśnił Brice. - Od razu skojarzył mi się z tobą.
- Bo jest w ciapki - zauważył ponuro Leith.
- Nie tylko. Przyjrzyj się uważnie.
Leith posłał Brice'owi sceptyczne spojrzenie, ale, po chwili wahania, zaczął oglądać kwiat.
- Widzisz? - zapytał Brice.
- Niby co?
- Jest piękny.
Gdy słyszał szeleszczącą pod jego stopami trawę, gdy w uszach dźwięczał mu szum lekkiego wiatru, gdy obserwował kołyszące się pod jego wpływem liście, miał nieodparte wrażenie, iż znalazł się we właściwym miejscu. We własnym miejscu. było to uczucie tak dziwaczne, tak nieoczekiwane i przejmujące, że przez moment zupełnie zapomniał dlaczego tu przyszedł. Zachłysnął się otaczającą go, otępiającą zmysły zielenią, przez moment myśląc sobie, że nie zdoła stąd odejść, nawet gdyby chciał.