cytaty z książki "Rozmowy z katem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzie z natury są słabi,dlatego podoba im się przemoc.
Księżyc świeci jednako i dla poety,i dla ludobójcy.
Nikt nie rodzi się świętym męczennikiem,nikt też nie został w kołysce naznaczony piętnem zbrodni.
Nie odczuwam żadnej solidarności z kanalią tylko dlatego, że mówi po polsku, nosi polskie nazwisko i uważa się za Polaka. Bliższy jest mi przyzwoity Niemiec, Rosjanin czy Anglik od łajdaka, który tylko dlatego ma być moim bratem, że urodził się na tej ziemi i mówi moim językiem [przedmowa Andrzeja Szczypiorskiego].
Należy się wdzięczność Bogu, że powołuje do wieczności sługi swoje, choć niekiedy czyni to zbyt późno! Myślę, że w przypadku Stalina i Hitlera Bóg odczuwał tak wielką odrazę, iż zwlekał z decyzją ponad miarę, byle ich tylko nie oglądać z bliska. Zapłaciliśmy za to słono... [przedmowa Andrzeja Szczypiorskiego].
- Ale wy tu, w Polsce, macie kobiety! - Stroop zacmokał z podziwu.
Bardzo mu imponowały "Haluzzenmadein" z kwietnia i maja 1943 roku.
- Myślę - powiedział kiedyś - że nie były to ludzkie istoty: chyba diablice albo boginie. Spokojne. Sprawne jak cyrkówki. Często strzelały z pistoletów jednocześnie z obu rąk. Zażarte w walce, do końca. Niebezpieczne w bezpośrednim zbliżeniu. Taka schwytana "Haluzzenmadel" wyglądała niby trusia. Całkowicie zrezygnowana. Aż tu raptem - gdy grupa naszych podeszła do niej na kilka kroków - jak nie sięgnie po ukryty w spódnicy lub szarawarach granat, jak nie rąbnie w SS-owców, jak nie zacznie miotać przekleństwami do dziesiątego pokolenia w przyszłość - to włosy się jeżyły! Ponosiliśmy w takich sytuacjach straty, więc rozkazałem nie brać więcej dziewczyn do niewoli, nie dopuszczać ich zbyt blisko i z daleka rozwalać pistoletami maszynowymi.
Nie żądajmy od ludzi za dużo, nie chciejmy, aby wszyscy byli aniołami lub bohaterami.
- To wy, katolicy, tańczyliście i wspólnie bawiliście się z protestantami, kalwinami, Żydami, prawosławnymi, mahometanami? Rodzice wam pozwalali? Koledzy pańscy, księża i wychowawcy nie protestowali?
Roześmiałem się. Ale, widząc, że [Stroop] mówi poważnie, wyjaśniłem, że takie obyczaje panowały w Polsce od stuleci.
Hitler (...) zabijał i wcale nie chciał, aby go kochano, przyznawano rację, sprawiedliwość oraz humanitaryzm. Stalin zabijał i domagał się od swych ofiar miłości oraz potwierdzenia, że jest najlepszym przyjacielem ludzkości [przedmowa Andrzeja Szczypiorskiego].
- Kto pilnował więźniów?
- Mój synek, Olaf. Miał co prawda tylko osiem lat, ale był bojowy i żołnierski. Sprawiłem mu czarne długie buty z giemzowej skóry i kazałem uszyć mundur SS-mański. Mały wyglądał wspaniale. Pamiętam, jak przechadzał się w pełnym uniformie SS wokół pracujących chłopów i ogrodników luksemburskich. Pan myśli, że był bezbronny? Nie! Mój Olaf, dozorując więźniów, miał sztylet SS-mański oraz prawdziwy karabinek włoski. Karabinek był nabity.
W celi szaro.
- Herr Gott! - westchnął Schielke.
Wielokrotnie widziałem takie fakty: Żyd wyskoczył z płonących murów. Ubranie mu już się zajęło ogniem. Ruchy i gesty pomyleńca. Twarz umorusana. Włosy zmierzwione i częściowo spalone. Postał chwilę. Odetchnął gorącym powietrzem, ale świeżym. Gdy nas zobaczył, krzyknął coś, pogroził ręką, zrobił nieprzyzwoity gest, strzelił do SS-manna z pistoletu i poszedł z powrotem w ogień. Wolał taką śmierć, w swoich murach, w swoim rozżarzonym krematorium, niż dostanie się w nasze ręce.
Dla was Odra, Wisła, Dniepr, Wołga są pragermańskie. I rumuńskie Karpaty, bo trwonił pan tam swoje plemniki podczas pierwszej wojny. Ararat również. Noe był Germaninem, prawie Wein-Deutschem, i upił się reńskim winem!
Według mnie Polacy są rzeczywiście najlepszymi spiskowcami świata. Mają konspiracje we krwi.
Tak nudno panie poruczniku... Kiedy w końcu zaczniemy strzelać do tych zwierząt za murami żydowskiego ogrodu zoologicznego?" - pyta o dziwo po niemiecku, choć w języku "Neger-Deutch". Dałem mu rękawiczką po blondynowatym łbie (pochodził z rasy nordyckiej), a w łapę - jedną Reichsmarkę. Na "askarinów" mogłem liczyć!
Myślę, że nie ma narodów złych i dobrych, szlachetnych i podłych. Po prostu stwierdzam, że kanalie istnieją wszędzie na tym najlepszym ze światów. I sądzę, że nawet porządnych ludzi można w odpowiednich warunkach tak spreparować, aby stali się pomiotem diabła. Nikt nie rodzi się świętym męczennikiem, nikt też nie został naznaczony w kołysce piętnem zbrodni. Jest to kwestia charakteru, a także warunków i okoliczności historycznych.
Najbardziej upiorny jest fakt, że wszyscy ludzie, którzy brali w tej sprawie udział, poczynając od więziennego klucznika, aż po dostojnych sędziów, wiedzieli doskonale, że jest to człowiek niewinny. Wiedzieli, że nie był faszystą, zdrajcą i agentem Gestapo, lecz dzielnym żołnierzem Podziemia, który walczył z hitlerowcami przez całą wojnę. Ale domagali się, aby się przyznał do tych wyimaginowanych zbrodni, z pokorą przyjął karę i żałował za niepopełnione grzechy. Żądali, by się wypadł pięknej, patriotycznej przeszłości i obrzucił ją błotem pod ich szaleńcze dyktando [przedmowa Andrzeja Szczypiorskiego].
Z dekoltem tak głębokim,że można było zobaczyć podłogę
(...) więc i ja uległem tej manii czy potrzebie, aż do chwili, gdy przypomniałem sobie zdanie Puszkina, w którym radzi, żeby z niektórymi unikać dysputy.
(...) jak wybuchło Powstanie Warszawskie, to okazało się, że Polacy nas zaskoczyli. Całe biuro Bierkampa latało jak oszalałe. Telefony się urywały. Łączność radiowa i teleksowa pracowały na najwyższych obrotach. Z dziesięć osób zaczęło wertować moje archiwum "powstańcze". Ustalono w końcu, że meldunki konfidentów są przestarzałe oraz że donosy o mającym wybuchnąć "wkrótce" powstaniu (wpływające od dawna i dość systematycznie) były chyba inspirowane przez wywiad AK-owski w celu dezinformacji i uśpienia naszej czujności.
Na placu zebrano jeńców. (...) Raptem słyszę suchy trzask i widzę, jak młody Żyd, w wieku 25-28 lat, strzela z pistoletu do oficera naszej policji. (...) Jeden pocisk trafił oficera w dłoń. Wszyscy, jak tam byliśmy, posialiśmy po Żydzie ogniem. (...) Stanąłem nad nim - konał. (...) Konał, ale toczył mściwym wzrokiem. I wie pan, co zrobił? Splunął w moim kierunku. Gdy to zobaczyli ludzie z ochrony - popruli go ogniem ciągłym pistoletów maszynowych. Wyglądał jak krwawy, spłaszczony worek z mięsem.
- Ależ pan ma nerwy, Herr Moczarski. Pan jest niebezpieczny, Pan za dużo wie lub odgaduje. Może pan jest medium?
- Nie! Ale czasami wydaje mi się, że siedząc w więzieniu, mam cały układ nerwowy na wierzchu, a nie pod skórą. Że na moje włókna nerwowe biją bezpośrednio promienie cudzych nadajników myślowych.
Patrząc na waszego generała zrozumiałem, że nie mundur, odznaki i ordery mówią o walorach generalskich, ale postawa, hart ducha, intelekt i spokój.
[...] na konto bankowe SS-Hauptamtu wpłacano 5 złotych za dniówkę każdego więźnia Żyda. Z tego Katzmann przydzielał 1 złoty 60 groszy "na zarejestrowany w obozie żydowski łebek". Tym przydziałem dysponował komendant obozu. 1 złoty 60 groszy przewidziano na dzienne wyżywienie i zaopatrzenie każdego z więźniów, którzy żadnej zapłaty za wykonywaną pracę nie otrzymywali. [...] Jak Schielke wyliczył, wpływało miesięcznie na rachunek SS za pracę tych Żydów w 25 galicyjskich obozach niecałe 4 miliony złotych.
W grudniu 1956 roku odbył się proces rehabilitacyjny Moczarskiego przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie. Był to jedyny publiczny proces sądowy wytoczony w Polsce stalinizmowi. Był to, jak się zdaje, w ogóle jedyny na świecie proces, w którym oskarżono stalinizm [przedmowa Andrzeja Szczypiorskiego].
Spisano umowę i młodzi, po obrzędach obyczajowo-kościelnych, zlegli na łożu, gdzie romantycznej protestantce mąż katolik przekazywał doświadczenia nabyte od prawosławnej góralki rumuńskiej.
- Poza tym jeszcze jedną naukę wyniosłem ze Lwowa - opowiadał Stroop. - Mianowicie stwierdziłem, że Żydzi potrafią doskonale studiować technikę inżynieryjno-saperską. Przestudiowałem we Lwowie oraz m.in. w Rohatynie i Złoczowie, a także w jednym z lasów, który był partyzancką bazą, system budowania bunkrów, umocnień, magazynów, sygnalizacji itp. Panie, nigdy by pan 103 nie uwierzył, co to były za wspaniałe schrony, kanały, korytarze, kominy, spiżarnie, magazyny amunicyjne, ustępy i kryjówki, labirynty wprowadzające w błąd. Co za pomysłowe urządzenia ogrzewcze i wentylacyjne! W Rohatynie widziałem żydowski schron, który był podziemną salką koszarową na 60 osób. Długość 30 metrów. Zbudowany głęboko pod ziemią z bali, kloców betonowych i żelaznych belek. Nad sufitem dwa metry gruzu i ziemi, pokrytej trawnikami i klombami. W niewinnych krzewach zamaskowane wyloty wentylacyjne. SS-mam Katzmanna zdobywali ten bunkier kilka dni. Opór załogi żydowskiej zdecydowany. Nie wiadomo, jak ugryźć taką fortecę. Pierwsze znale-I zionę wejście - to tylko żelazna makieta drzwi. Jak je nasi rozwalili, spostrzegli korytarzyk. Weszli, a tu wybuch. Kilku SS-mannów ciężko rannych. Jeden wpadł w zamaskowany siatką wilczy dół i nadział się Ina pal. Musieliśmy szukać innych wejść. Część załogi żydowskiej zabito. Nikt nie oddał się żywcem. Większość umknęła sekretnymi korytarzami podziemnymi, których trasę poznaliśmy po kilku dniach. Okazało się, że Żydzi wykorzystali średniowieczne lochy, jakimi ; niegdyś uciekała ludność przed Tatarami. - Tej drugiej, nielicznej części Żydów, tej elity syjonistycznej (Stroop używał często owego przymiotnika), inteligenckiej, nie należy nigdy lekceważyć. Ich grupy przywódcze dysponują zawsze charakterem, wiedzą, sprytem i siłą fizyczną. Dawno mogłem się domyślić, że odkomenderowanie Stroopa na około dwa i pół miesiąca w trudny teren miało na celu przygotowanie go do Grossaktion in Warschau, zaplanowanej przez Himmlera na drugą połowę kwietnia 1943 roku.
Wielokrotnie widziałem takie fakty: Żyd wyskoczył z płonących murów. Ubranie już się zajęło ogniem. Ruchy i gesty pomyleńca. Twarz umorusana. Włosy zmierzwione i częściowo spalone. Postał chwilę. Odetchnął gorącym powietrzem, ale świeżym. Gdy nas zobaczył, krzyknął coś, pogroził ręką, zrobił nieprzyzwoity gest, strzelił do SS-manna z pistoletu i poszedł z powrotem w ogień. Wolał taką śmierć, w swoich murach, w swoim rozżarzonym krematorium, niż dostanie się w nasze ręce.
Chrystus, bardzo mądry człowiek. Filozof, romantyk. Rasowo: półnordyk. (…) był blondynem i innym psychicznie od Żydów, którzy jego nauki „ufryzowali”, przykroili do swych celów, a potem puścili na rynek międzynarodowy, aby upodlić i zmiękczyć człowieka przez wpajanie mu poczucia winy.
Od 8 sierpnia 1944 dokonywano egzekucji na spiskowcach przez powieszenie n a g o na haku rzeźniczym. Do powieszenia konieczny jest stryczek z bardzo mocnego i gładkiego sznura albo ze specjalnej plecionki skórzano-jedwabnej. Pętla takiego stryczka (posmarowanego mydłem) zaciska się błyskawicznie na szyi skazańca i śmierć przychodzi natychmiast. Ale wobec zdrajców ze sprzysiężenia 20 lipca zastosowano inną metodę. Stryczkiem była struna fortepianowa, basowa. Pętla z takiej struny zwiera się powoli i zgon powieszonego następuje dopiero po 5-10 minutach.