cytaty z książki "Schodami w górę, schodami w dół"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Są ludzie, dla których słowo drukowane ma w sobie jakąś szczególną magię – zwłaszcza jeżeli tym słowem drukowanym jest jego imię i nazwisko. Notatka petitem w gazecie, że pan Jan Kwaśniewski był świadkiem samochodowego wypadku, sprawia zazwyczaj panu Janowi Kwaśniewskiemu ogromną personalną przyjemność.
Zauważyłem, że jak człowiek zaznacza, że mówi szczerze, to zawsze ma na myśli złośliwość. Niekiedy nawet myślę, że szczerość to coś nieuprzejmego. Trochę się boję, kiedy ktoś chce być ze mną szczery.
- Czego się pani boi?
- Mężczyzn.
- Mężczyzn? To ciekawe, na pewno pijanych?
- Wszystko jedno. Trzeźwy jeszcze gorszy.
- Ale przecież sama mi opowiadałaś, że Frania to sopla (sic!) lodu, jak mimoza, że nie można jej dotknąć, bo zaraz spazmów dostaje. Mówiłaś mi, że to fregata.
- Nie fregata, Szczepanoczku, ale frygida.
Niekiedy mieszkańcy miasta z początku jakby zmyślali jakiś fakt, a potem nagle ten zmyślony fakt stawał się rzeczywistością.
Wydawało mi się, że zamiast dwóch rąk ma ich Basia co najmniej tuzin. Zaledwie unieruchomiłem jedną, zjawiała się druga. Miała trzy prawe dłonie, którymi zarazem broniła swej piersi, swego dekoltu i rąbka swej spódniczki.
Im dłużej się zastanawiałem nad tym, co się we mnie dzieje, tym mniej się podobałem samemu sobie.
Zdaje się Somerset Maugham powiedział, że autor opisując bohatera, winien natychmiast powiadomić czytelnika, ile i skąd ma bohater pieniędzy.
- Pas - powiedziała dziewczyna dość swawolnym i znaczącym tonem. – Nie chcę z panem mecenasem leżeć.
To, że byli wredni - to jedna rzecz, a to, że mieli dobre maniery - to druga.
Z natury bynajmniej nie odznaczali się wrodzonym estetycznym węchem, ich własne upodobania artystyczne były jak najbardziej przeciętne, gdy im się pokazywało dwa obrazy, to zazwyczaj podobał im się gorszy. (…) Gusta im się poprawiły o tyle, że obecnie nie znosiły niczego, co by było słodkie.
Na całą tę niecodzienną, jeśli nie tajemniczą, sprawę padło światło. Światło mgliste, jakby wstydliwe, ale jak to zwykle ze światłem bywa, rzucające ostre cienie.
Wystarczy komuś popatrzeć na buty, żeby znać stan jego finansów. Jakoś tak się złożyło, że stan obuwia świadczy o zamożności lub biedzie właściciela więcej niż jego ubranie. Tylko bardzo zamożny człowiek ma nowe buty, stale nowe buty.
Plotek nowych nie było, a właściwie było ich moc – tylko, że dotyczyły przyjezdnych gości, kto z kim gdzie i jak.
Ubóstwiał wszelkie zwierzenia – intymny dreszczyk obcowania z nieprzykrytą gołą duszą ludzką.
Nie wierzył w przyjemność jednostronną: skoro było mu z kimś dobrze, był przekonany, że to wzajemne.
Dwóch ludzi, mówiąc ze sobą po polsku o tej samej rzeczy, mówi właściwie o dwóch rożnych rzeczach.
- Co pan myśli o polityce, panie.. panie Nitonicki (nb. znaczące nazwisko)? Prawda, że duch wspaniały? Silni, zwarci, gotowi! To pierwszy raz w historii mamy za sojuszniczkę Anglię. Anglia nie przegrała jeszcze ani jednej wojny”.
Komisarz Szmurło ma światopogląd policyjny.
Czy dorastający młodzieniec nie jest ustawicznym plagiatorem?
Według niego, wymowa schodów była inna. Dla niego, budowniczy, który budował te schody, przeżywał strach. Jakby bał się zejść na ziemie, natomiast ratunek dla siebie widział w ucieczce na górę.
Jakaś rymowana pornografia! Jakaś pastelowa sprośność! Jakaś nekrofilska sonata.
Nie mam nie tylko żadnego światopoglądu filozoficznego, ale i żadnej wiary, żadnego przekonania, żadnego kąta widzenia. Albo właściwie, jeżeli pan chce - mam ich milion: wskutek tego wzajemnie się negują i pustka pozostaje.
Kiedy na zboczach wytryskiwały krokusy, miało się naprawdę wrażenie, ze wzgórze oblano spirytusem i podpalono. Za życia męża pani Draginy było to możliwe: nieboszczyk architekt chlał czystą aż miło.
Miał poza tym trochę niedobrze w głowie i dowodził, że tylko wzmożona potencja seksualna jest podłożem wszelkiej sztuki. Impotent Partenonu nie zbudował, o nie, moi panowie!
Wszyscy stali mieszkańcy tego miasteczka z niezwykłą wyrozumiałością odnosili się do ludzkich upadków i wszelkich skandali. Cokolwiek by mówili, nawet z pianą na ustach, jakkolwiek by się oburzali - w duszach mieli franciszkańską niemal tolerancyjność.
Niech pan nigdy się nie przyjaźni z człowiekiem, który przeczyta kartę od deski do deski, a potem zawsze wybiera sznycel po wiedeńsku. Taki człowiek nie jest wart uwagi.
- Wierzy pani w duchy?
- Jaki pan śmieszny – odpowiedziała z leciutkim uśmieszkiem – Po co duchy? Jakie duchy? Ja po prostu nie wierze w śmierć.
- Jak można nie wierzyć w śmierć?
- Mój mąż żyje w mojej głowie w tej chwili tak samo, jak gdyby siedział na miejscu pana na leżaku. Cudzej śmierci nie ma, jest tylko śmierć nasza, własna. Antoni umrze naprawdę dopiero wtedy, kiedy i ja umrę.