cytaty z książek autora "Kornel Filipowicz"
Usłyszałem od staruszki, że życie jest w ogóle mieszaniną poezji i prozy, uczuć i interesów, czyli piękna i spraw przyziemnych...
Różne paskudne rzeczy w historii zaczynały się od bicia Żydów.
Od dzieciństwa słyszałam z ust mojej mamy i ciotek na temat mężczyzn takie zdanie, że mężczyźni są jak dzieci, że chcieliby się całe życie bawić, że ma się z nimi tylko kłopot, pożytek z nich niewielki, a przyjemność wątpliwa.
Najmądrzej jest po prostu być. Nieważne, w jakim miejscu czasu - jeśli w ogóle coś takiego jak czas istnieje. Nic lepszego nie wymyślisz. Po prostu być w chwili, która jeszcze trwa, w tej, która co dopiero minęła, i tej następnej chwili, jeszcze prawie niewidocznej, która wysuwa się z przyszłości, której widać dopiero rąbek, wąski, cienki jak nów księżyca. ROZMOWY NA SCHODACH..
W państwie totalitarnym
Wolność
Nie będzie nam odebrana
Nagle
Z dnia na dzień
Z wtorku na środę
Będą nam jej skąpić powoli
Zabierać po kawałku
(Czasem nawet oddawać
Ale zawsze mniej, niż zabrano)
Codziennie po trochę
W ilościach niezauważalnych
Aż pewnego dnia
Po kilku lub kilkunastu latach
Zbudzimy się w niewoli
Ale nie będziemy o tym wiedzieli
Będziemy przekonani
Że tak być powinno
Bo tak było zawsze.
-O, moja słodka, dumna i drażliwa prowincjo! Jakże cię dobrze znam i rozumiem! Jestem przecież z ciebie, byłem tobą. Jesteś wrażliwa i czuła, ale pełna kompleksów, gdyż byłaś zawsze przedmiotem pośmiewiska. Jesteś mądra i chytra, kształcisz się, dużo czytasz, chłoniesz radio i telewizję, ale podejrzewasz, że mogą być od ciebie chytrzejsi. Panicznie boisz się, aby nie zostać nabraną. Masz swoje upodobania, znasz się na polityce, na literaturze i sztuce. Ale niechętnie ujawniasz swoje gusty, gdyż nie zawsze pokrywają się one z opiniami obowiązującymi w stolicach. Podoba ci się bardzo obraz tego malarza, książka tego pisarza, utwór muzyczny tamtego kompozytora? Ba! Ale nie masz nigdy pewności absolutnej, że to, co ci się podoba, jest dobre. Jakże ośmieszyłabyś się, gdyby się okazało, że to, co ci się podoba, jest złe! Chowasz więc swoje upodobania ukryte głęboko w sercu, a publicznie uznajesz i chwalisz wielkości tylko rzędu najwyższego. Najchętniej gościsz u siebie Iwaszkiewicza, nie zdziwiłabyś się, gdyby wstał z grobu Hemingway i pofatygował się do ciebie, do tego małego miasteczka, na autorskie spotkanie.
Chwila ciszy
Ta cisza milczenie
Ten bezruch
Nie znaczą że się nic nie dzieje
Że mijają
Puste godziny minuty
To jest tylko przerwa
Chwila ciszy jak w muzyce
Po czymś ważnym
Co się już dokonało
A przed tym
Jeszcze ważniejszym
Co się dopiero stanie.
Tak, aby iść naprzód, trzeba umieć zdobyć się
na bezwzględność, a nawet niewdzięczność...
Czy może istnieć bardziej zawrotne rozczarowanie niż to, kiedy przekonujemy się, że rzecz, w której pokładaliśmy wszystkie swoje nadzieje, grozi właśnie tym niebezpieczeństwem, przed ktorym szukało się ucieczki?
Wieczór teatralny jest złudzeniem zmysłów.
Człowiek nie jest z żelaza - tylko z mięsa, które się łatwo psuje, które można zmiażdżyć, rozerwać, pociąć na kawałki, zniszczyć.
Nie jestem człowiekiem głęboko wierzącym, muszę się zadowalać tylko tym, co widzę i wiem. Nie jestem też filozofem, który wszystko potrafi zrozumieć, ale gotów jest cierpieć, bo wie, że niczego nie potrafi zmienić.
Najmądrzej jest po prostu być. (...) Po prostu być w chwili, która jeszcze trwa, w tej, która co dopiero minęła, i tej następnej chwili, jeszcze prawie niewidocznej, która wysuwa się z przyszłości, której widać dopiero rąbek, wąski, cienki jak nów księżyca.
Obciążeni trudnym życiem drugiego już roku okupacji nieprzyjacielskiej, szukaliśmy okazji do zemsty na sobie samych nawzajem lub na niewinnych przedmiotach i istotach, jakie znalazły się w kręgu naszego codziennego życia.
Jestem kimś, kto zajmuje się pisaniem książek, a więc czynnością, która jeśli zważyć na istnienie kina, radia i telewizji, wydawać się może zajęciem bardzo staromodnym, a nawet w ogóle niepotrzebnym.
Pośrodku rynku, otoczony kępą drzew, stał brzydki szary, jakby zbudowany z prefabrykatów, betonowy pomnik żołnierzy Armii Czerwonej. Pomyślałem, że socjalizm takimi pomnikami nie zachęca do bohaterstwa w obronie ojczyzny i idei.
Zaiste, wojna jest ciężką pracą, ale nie może się skończyć wcześniej, zanim nie legnie w gruzach ostatni dom i nie padnie ostatni żołnierz.
Była to jedna z tych dziewcząt, które biegają dookoła nas, skaczą przez skakankę albo grają w klasy, ale się ich nie widzi, bo wszystkie są do siebie podobne. Aż któregoś dnia spostrzega się którąś z nich tak niespodziewanie jak kwiat, którego jeszcze wczoraj w ogrodzie nie było, bo zakwitł w ciągu jednej nocy.
Widzieliśmy wszystko, bliskie i dalekie, tak ostro, jakby nasze oczy były oczami orła i chrabąszcza jednocześnie (Widzę nas z tamtych czasów bardzo wyraźnie, ale wątpię, abyśmy to byli my. Wydaje mi się, że to byli dwaj chłopcy, którzy nosili wtedy nasze imiona i nazwiska).
Mieliśmy sporo żołnierzy ołowianych, ale nie mieliśmy ani chłopów ołowianych, ani robotników ołowianych. Nie było więc mowy o strajkach czy rewolucjach, które tyle kłopotów przysparzały rządom innych państw.
- Co, znowu będzie wojna? – mówił mój ojciec, a w jego głosie wyczuć można było brak entuzjazmu dla wydarzeń, które miały się tu wkrótce rozegrać.
Musieliśmy się zwalczać, aby zachować nasze odmienne światopoglądy. Ale zwalczając się, potrzebowaliśmy swojego istnienia.
Istniałem tak długo, póki istniało moje przeciwieństwo. (…) Wzniesienia odpowiadały zagłębieniom, kolory miały swoje barwy dopełniające. Cienie mojego negatywu były moimi światłami. W dniu, w którym znikły cienie mojego antagonisty - zgasły także moje światła.
Gdy on (…) próbował uczynić z naszej historii rzecz świętą, a niektóre jej postacie ogłosił jako nietykalne - mnie pozostało już tylko szydzić z nich.
Żydzi to są przecież zupełnie inni ludzie niż my. Kłamcy, źli, chytrzy, wstrętni. Powinni się wynieść z Polski i wracać tam, skąd przyszli. I wtedy będzie u nas spokój”.
Jestem tylko widzem, który patrzy, pamięta i zapisuje to, co się przed jego oczami rozgrywa, bliżej lub dalej, w czasie i przestrzeni, co zmienia się, pojawia, przesuwa, zatrzymuje na chwilę, znika. Gdy przychodzi mi mówić o cudzych uczuciach - jestem bezradny. Mogę w najlepszym razie starać się opisać ich istnienie, trwanie, przemijanie.
Bóg nie chciał mieć z tą sprawą nic wspólnego. Chociaż w dziwny sposób kierował życiem człowieka, widocznie nie interesował się jego życiem uczuciowym.
Ludzie zawsze będą uważali za dziwaków tych, którzy nie są do nich podobni.
Zazdrość jest ciężką chorobą ciała, organów wewnętrznych, serca, wątroby, żołądka, a nawet mięśni i skóry, ale rzecz dziwna, zdaje się nie naruszać funkcji mózgu.
Pewnego dnia, wcześnie rano, pojawił się w naszym domu wysoki człowiek z jasnym wąsem i brązową twarzą, który miał być moim ojcem. Człowiek ten wrócił z wojny, bo właśnie wojna się skończyła. Kazano mi się cieszyć z przyjazdu człowieka, którego nawet nie znałem. Powtarzano mi, że powinienem być szczęśliwy i powinienem kochać tego człowieka, bo jest moim ojcem. Domagano się ode mnie rzeczy niezrozumiałych.