cytaty z książek autora "Tomek Michniewicz"
Chcesz przeżyć pięć lat swojego życia, czy pięć razy ten sam rok?
- Sam widzisz... Jaki ma sens uciekanie w świat od własnego życia?
- Jeśli uda ci się znaleźć coś innego, to ma sens- odpowiedziałem.
- Synu wszystko, od czego uciekasz i czego szukasz, i tak zabierasz ze sobą.
W którym momencie Europa przestała poszukiwać? Gdzie zgubiliśmy ten pierwiastek najbardziej potrzebny człowiekowi, by być istotą ludzką? Zapomnieliśmy o nim w biegu po grafen i kartę kredytową. Ci, którzy mieli nam o nim przypominać, sami się pogubili. Ważniejsze okazały się maybachy, mercedesy, zdobne ornaty i watykańskie pałace. Każde wybory to festiwal nienawiści do drugiego człowieka, inności, różnic. Jak wielu innych, wyłączam telewizor. Weszliśmy chyba w epokę rozczarowania.
Wczoraj coś mnie tknęło. Co rano poświęcam sporo czasu, żeby się elegancko ubrać, umalować, żeby wyglądać jak najlepiej, jak mogę, gdy wyjdę do pracy. A gdy zostaję w domu, najdłużej jak się da chodzę w piżamie, rozmemłana bez makijażu, bez ułożonych włosów. Arabki obcym ludziom pokazują tylko czarną narzutę i zasłonę na twarz. Cały ten wysiłek, swoje piękno i styl rezerwują dla oczu męża, dla swoich najbliższych. My robimy odwrotnie. Obcym ludziom pokazuję się z jak najbardziej atrakcyjnej strony, a mężowi - z najmniej. Coś jest chyba nie tak...
Zazdrościcie, marzycie, planujecie, odkładając decyzje na lepszy moment, który jednak nigdy nie nadchodzi. Wasz kalendarz jest zawsze zbyt pełny, piętrzą się trudności, zobowiązania. A czas płynie. Wiedziecie życie, jednocześnie marząc o innym.
Czas to jedyny zasób w życiu, którego nie można odzyskać. Pieniądze, miłość, szczęście - to wszystko przychodzi i odchodzi. Ale nie czas. (...) co jakiś czas łeb podnosi przerażająca konstatacja, że marnuję czas. Że robię wszystko, co mogę, by odsuwać w czasie dorosłe decyzje, które wiem, że powinienem podjąć.
Tata nauczył ją wielu modlitw, mama tylko jednej:
Jeśli ci czegoś trzeba, poproś o to świat. Świat da Ci wszystko czego potrzebujesz, jeśli nikogo tym nie skrzywdzisz.
Bóg przecież jest w człowieku, po co mu więc jest świątynia? Bóg jest w roślinach, zwierzętach, w samym życiu. Bóg to radość, miłość, wspólnota, chęć czynienia dobra. Wszystko ma wspólną esencję. Natura to największa świątynia świata. Patcha Mama, Matka ziemia.
Dużo później Juanita będzie leczyć tę Matkę z naszej zachłanności.
Zdarza się, że wierzymy we wspomnienia świata, który nigdy nie istniał. A czasem mamy pewność, że istnieje, ale wolimy o nim nie pamiętać.
Mam na półce w domu książki, które tam postawiłem, mając 15, 17, 20 lat. Książki, które do mnie mówiły, kształtowały mnie, zmieniały moje myślenie. To ja jestem na tych półkach. Staję przed nimi, patrzę. Monolit grzbietów. Trwały. Wieczny. Mądrość pokoleń zamknięta w twardych oprawach. Wystarczy sięgnąć, otworzyć i stanąć mocniej na nogach. Wiem, kim jestem. Oto ja.
Ale czasem wyciągam którąś z tych książek i czytam jakiś fragment. Ze zgrozą odkrywam, że nic już z nich do mnie nie mówi, że to tylko kolejny zwyczajny ciąg znaków w czarnym druku. Kim więc teraz jestem? Gdzie się podział tamten "ja"? Na tych półkach stoję ja, którym byłem kiedyś, a nie ten z dzisiaj.
Ja też straciłem kontakt z samym sobą.
Każda podróż utwierdza mnie w przekonaniu, że istnieją dwa równoległe światy. Jeden - ten, który wszyscy mamy w głowach, wydrukowywany nam przez lata. Drugi - ten rzeczywisty.
Sto razy ważniejsze od tego co ci mówią, jest to, czego ci nie mówią.
Obok nas przebiegł jakiś fotograf z Europy obwieszony markowymi obiektywami. Za nim - sprzedawca prażonych orzeszków.
Co się bardziej opłaca - przeżyć życie bezpiecznie czy szczęśliwie?
Jakoś im jestem starszy, tym mniej stawiam wykrzykników, a więcej znaków zapytania.
W dżungli ludzie przestają mówić, a zaczynają słuchać.
Pokazują nam ekstrema, wyrwane fragmenty, a nie cały obrazek. To wsiąka w nas, zapamiętujemy te urywki, bo drażnią nas, niepokoją. Potem nieświadomie dajemy się oszukać własnym skojarzeniom. Obrazom, które nam wrosły w umysły i od których nie potrafimy się uwolnić. Patrzymy poprzez nie na świat.
I bardzo się mylimy.
Pomoc to nie matematyka, nie musi wychodzić na zero.
Uratowałem dziecko w Afryce. Ale tych dzieci, tylko w tej jednej prowincji wschodniego Kamerunu są dziesiątki tysięcy. Ten rzekomy heroizm nie zmienia nic oprócz własnego samopoczucia. Wracamy do domów, przepełnieni smutkiem łagodzonym poczuciem poczynionego dobra. Ale to my wracamy do lepszego świata, nie oni. Ich świat pozostaje taki sam.
Często się zastanawiam, jak by wyglądał dziś świat, gdyby nasza cywilizacja postanowiła raczej "poznawać" niż "odkrywać". Odkrywa się dla siebie, na własne potrzeby, przedmiotowo. Poznaje się wspólnie, wzajemnie z obu stron naraz. "Miło mi panią odkryć" czy "Miło mi panią poznać"?
Wymyśliliśmy sobie tę egzotykę, to nasze wyobrażenie miejsc z opowieści odkrywców i żeglarzyy. Zamorskie kraje mają dla nas wyjątkowy powab, jakby tam daleko wszystko było ładniejsze, śłońce zawsze świeciło, a ludzie chodzili bardziej uśmiechnięci. Egzotyka to palma, zebra, chiński spiczasty kapelusz. Same pocztówki z wakacji.
Często słyszę pytanie, co zrobić, żeby wyjechać w wielką podróż. Skąd brać pieniądze, jak znaleźć czas. Wszystko zaczyna się od decyzji. Nie możesz czekać na właściwy moment, bo on nigdy nie nadejdzie. Za bardzo zapełniamy swoje życie, za szybko wszystko pędzi. Codzienność w biegu zagłusza nam to, co naprawdę ważne. Trzeba podjąć decyzję, zrobić pierwszy krok. Reszta sama się jakoś ułoży.
(...) jest olbrzymia różnica między tym, co inne, a tym co złe.
Zdarzają się takie momenty w podróży, które nie tylko pamięta się do końca życia, ale i przeżywa ciągle na nowo. Krótkie i ulotne chwile niebycia sobą, a bycia gdzieś daleko, kiedy udaje się dotknąć świata naprawdę.
(...) zrozumiał, że nie da się uciec od samego siebie. Kiedyś bardzo chciał wierzyć, że życie jest jak partia szachów, że każdy startuje z tego samego miejsca i tylko od niego zależy, co z nim zrobi. Teraz czuł, że to raczej rozdanie brydża i dostał słabe karty, ale nie ma innych.
Możliwe też, że pandemia koronawirusa spowoduje głębsze przeformatowanie naszych potrzeb - zaczniemy się zastanawiać, co jest nam faktycznie konieczne do życia, a bez czego możemy się obejść, i to może nie najgorzej. Już wcześniej zaczęliśmy kwestionować, czy służy nam bezrefleksyjny konsumpcjonizm i dotychczasowa gospodarka "bulimiczna" - jedz, wymiotuj i znowu jedz, czyli: kupuj, wyrzucaj i znowu kupuj, choćby na kredyt.
Nie tego ją uczył tata. Mama też zawsze powtarzała, że najgorzej to się bać. Strach przyciąga groźnych ludzi. Nie można bać się czegoś, co się jeszcze nie wydarzyło.
- Przyszli w nocy, we dwóch. Jednego z nich postrzeliłam. Wiesz, co powiedziała mi policja? "Musi go pani dobić"
- Bez żartów...
- Powiedzieli, że jeśli do niego strzeliłam, ale żyje, to mam go dobić, bo on potem wróci z prawnikiem i ubezpieczeniem, i jeszcze będę mu płacić rentę.
- I co zrobiłaś?
- ...
Teoria spiskowa łączy jednoczynnikowe wyjaśnienie z ładunkiem emocjonalnym. Ktoś jest winny, ktoś się dorobił, ktoś na tym skorzystał. To jest źródło teorii spiskowej. A za jej rozpowszechnianie odpowiada odwieczny mechanizm plotki - przekazania wieści z ust do ust.
Na zachodzie tyle się mówi o ochronie środowiska a z Europy płyną do Afryki śmieci. Całe kontenery starych komputerów, kabli i sprzętu AGD, wszystko czego w USA czy Europie nie można po prostu wyrzucić do śmieci bo szkodliwe. Kontenery lądują w portach, przewozi się je ciężarówkami a potem wyrzuca zawartość na zwykłe składowiska, tam śmieci się podpala. Wszystko idzie w ziemię, do wody, w powietrze - kadm, rtęć ołów. Stosy śmieci płoną (...) na dobrą sprawę wszędzie w Afryce.
Polski katolicyzm jest bardzo bogobojny, dominuje w nim straszenie. Na lekcjach religii zanim dojdziesz do zbawienia, słyszysz "kara, kara, kara, grzech, kara". Zbawienie jest odległe i trzeba się na nie bardzo napracować. W krajach protestanckich, jak Czechy czy Niemcy, eksponowane są aspekty wiary.
Do Polaka najsilniej przemawiają zakazy i nakazy.