cytaty z książki "Na imię mam Jestem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Narodziłem się po raz wtóry. No, może nie ja, ale moja nadzieja. Ona rodziła się już we mnie wiele razy. Umiałem żyć tylko nią. Że coś. Że gdzieś. Że kiedyś. Że ktoś.
Jak się czyta, to się nie myśli o sobie, tylko się wchodzi w inne światy, a w którymś z tych światów można znaleźć zgubionego siebie
(...) życie to tęsknota za czymś, co trudno nazwać, Jakieś niezrozumiałe szepty i krzyki, które trzeba odczytać lub nadać im nowe znaczenia. I mieć też przyczajony cel i czekać na impuls. I być cierpliwym.
Życie to kłamstwo i nie wiadomo, gdzie jesteśmy. Może w jakiejś książce, ale ja nie wiem której. Zgubiłam ją. Ale wiem, że gdzieś tam jest o mnie dużo liter, bo ja cała jestem z liter.
W zgubieniu widzi się najwięcej, nic nie jest zaplanowane, wszystko jest przypadkowe i wtedy ogarnia nas największy zachwyt.
Zawsze wierzyłem, że na tym świecie jest na pewno choć jedna osoba, która mnie zrozumie bez słów. Trzeba tylko być cierpliwym i czekać, by na siebie wpaść. A że po drodze mogę się ubrudzić i upodlić, wyrzygać siebie tysiąc razy i mogę paść, nie wpadłszy na tego kogoś, to nic, świat jest wielki, ale liczy się wiara i nadzieja, liczy się cel, który zawsze jest przyczajony i czujny jak dzikie zwierzę gotowe do skoku.
Czasem zdarza się, że w czyimś życiu nagle dzieją się tak straszne rzeczy, że od nich można zasnąć na jawie albo w cieple zamarznąć
Raj jest tam, gdzie miłe człowiekowi rzeczy i chwile.
Nigdy nie decyduj o życiu, kiedy będziesz miał osiemnaście czy dwadzieścia lat. Bo dopiero później zaczyna się widzieć i rozumieć wiele rzeczy, ale jak masz dzieci, już jest za późno, bo o całym życiu zdecydowało się w chwili, kiedy myślało się, że o życiu wie się wszystko, a tak naprawdę nie wiedziało się nic.
Zrozumiałem, że każdy ma swój język i swoje intymne słowniki. I zrozumiałem też, że czasem zdarza się, że w czyimś życiu nagle dzieją się tak straszne rzeczy, że od nich można zasnąć na jawie lub w ciepłe zamarznąć.
W sercu odczuwałem pustkę i zimno. Coś mną od środka trzęsło. Coś się we mnie tłukło. Chciałem gdzieś biec. Byle gdzie, byle tylko biec. Poczuć na twarzy wiatr i pęd powietrza, bo wewnątrz mnie to już szalały wichury.
W emocjach gdzieś odpłynąłem i zatopiłem się we łzach. Jednak łzy nie spływały mi po policzkach, tylko jakby do wewnątrz. Byłem głuchy i nieobecny jak kamień, a łzy drążyły mnie od środka i chciały rozsadzić.
Bardzo rzadko w swojej samotni się nudziłem, a jeśli nie mogłem czytać i było mi źle, to zwijałem się w kłębek, zamykałem oczy i wyobrażałem sobie miejsca, w których kiedyś będę. Wyobrażałem sobie także miłość i zanurzenie się w nią we wszystkich możliwych konfiguracjach, kolorach, melodiach.
Bo skąd ktoś może wiedzieć, jak ja się czuję? Kim jestem? Kogo mam? Że będę kimś. Że mam cel. Dlaczego nie może patrzeć na mnie jak na kogoś normalnego? Dlaczego swoimi oczami musi mi wmawiać, że jest tak, jak myśli, a nie inaczej? I dlaczego Ci ludzie nie mają wyobraźni? Dlaczego nie przyjdzie im do głowy, że na swój sposób mogę być szczęśliwy?
Ale byłem, jak stonoga, która rozmyślając o tym, którą nogą ma ruszyć, stoi w miejscu.
Kładłem sie pod kołdrę,a samotność mnie rozciągała.Zasypialiśmy złączeni,czasem sie pociłem.Ale czasem robiła sie nieznośna,myśli stawały sie niespokojne,więc zdradzałem ja z nadzieją oraz złudzeniem.
Bo wiadomo: im więcej wina,tym więcej pięknych kobiet;i im wiecej wina tym więcej przystojnych mężczyzn.Wtedy o bliskość na chwile nie jest trudno.A wielkość tych przygód nie świadczy o powodzeniu,lecz raczej o życiowej porażce.
Nic nie ryzykujemy, bo nic nie mamy. Ale z niczego możemy mieć "coś".
Nie należeliśmy do nikogo, byliśmy brzdącami w koszyczkach, które los zostawił na wodzie życia, a one - jedne dziko, drugie spokojnie - płynęły z nurtem.
Szybko nauczyłem się tęsknić, może już wtedy dotarło do mnie, że życie to tęsknota za czymś, co trudno nazwać. Jakieś niezrozumiałe szepty i krzyki, które trzeba odczytać lub nadać im nowe znaczenie.
Czy kobieta to jakiś koń wyścigowy? Albo jałóweczka, która potem ma się stać dojną krową? Jest wolną istotą i robi co jej się podoba.
Czasem, kiedy ktoś nie szanuje twojego stylu bycia, odrębności, inności czy nieśmiałość, to wtedy trzeba otworzyć usta i odpysknąć. A jeśli to nie pomaga, to zacisnąć pięści i walnąć. Bo ileż można schodzić z drogi?
Pobudzałem tęsknotę za miłością i bliskością przez doświadczenie ich braku. Bo miłość i bliskość to feeria wszystkich barw świata. Tę feerię barw potrafiłem sobie jedynie wyobrazić we wszystkich możliwych konfiguracjach, ale nie potrafiłem jej poczuć ani dotknąć.
Bo we wspomnieniach przeszłość to skończone obrazy, a ja starałem się dostrzegać w nich nowe detale, nowe melodie i nowe kolory, których nie mogłem dostrzec wtedy, kiedy żyłem w tych tworzących się obrazach. We wspomnieniach zawsze kolorowałem sobie życie.
Ubrdałem sobie, że aby w przyszłości być podróżnikiem, to już od teraz muszę być samotnikiem.
Kobiety są dobre. Na cynizm zazwyczaj reagują łagodnoscią. Są bardziej skłonne do pieszczot, bardziej kochające. Mniej pociąga je przemoc,egoizm,okrucieństwo. Są też rozsądniejsze, inteligentniejsze, pracowitsze. Mężczyźni ze swoją nieustanną potrzebą potwierdzania swego ja to przy nich pajace. Gdyby nie kobiety, ten świat już dawno pękłby jak mydlana bańka.
Bóg kciukiem muska je pod noskiem,naznacza,ostaje po tym muśnięciu mały dołeczek.Bóg tym muśnięciem odbiera dziecku moc wszechwiedzy,tajemnicę raju.Dziecko z łona matki wychodzi z czystą białą kartą.Płacze.Może to jest reszta tęsknoty za utraconym rajem?
Z miasta wyjeżdżałem jedynie w wyobraźni. Wyjazd w rzeczywistości był odłożony na nieokreślone kiedyś. Czekałem na impuls i na skończenie studiów. I to czekanie i czytanie, uczenie się języków, to całe wyobrażanie sobie wyjazdu, wyobrażanie sobie, że gdzieś jest na pewno lepiej, było lekarstwem na szarość rzeczywistości.
(...) po raz pierwszy w mig poczułem, że jestem zakochany i kochany, bo w niej jest tyle moich obrazów, a jej we mnie.