cytaty z książki "A Thousand Boy Kisses"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Żyj mocno, kochaj mocniej. Doganiaj marzenia, szukaj przygód... chwytaj chwile. Żyj pięknie.
Live hard, love harder. Chase dreams, seek adventures... capture moments. Live beautifully.
Dlaczego trzeba stanąć w obliczu śmierci, by nauczyć się doceniać każdy dzień? Dlaczego musimy czekać, aż niemal skończy nam się czas? Dopiero wtedy zaczynamy spełniać marzenia, które mieliśmy, gdy wydawało nam się, że jesteśmy nieśmiertelni. Dlaczego nie patrzymy na ukochaną osobę, jakbyśmy mieli jej już nie zobaczyć? Gdybyśmy to robili, nasze życie byłoby cudowne. Byłoby prawdziwe i pełne...
W uśmiechu promienie słońca, w sercu poświata księżyca.
Może jesteśmy jak ten wiśniowy kwiat, Rune. Jak spadająca gwiazda. Może kochaliśmy za mocno, zbyt wcześnie. Może płonęliśmy tak jasno, że musimy zniknąć. Uderzające piękno, nagła śmierć. Nasza miłość, która przyszła, by dać nam lekcje. By pokazać, jak naprawdę jesteśmy zdolni kochać.
Ta przypowieść nie jest tylko dla wierzących. Każdy z nas ma kogoś, kto niesie go w trudnych chwilach przez wydarzenia, od których nie sposób się uwolnić. Bez względu na to, czy chodzi o Boga, o ukochaną osobę lub o Stwórcę i człowieka razem, kiedy czujemy, że nie możemy iść dalej zawsze jest ktoś, kto nam pomaga... kto nas niesie.
Moje pocałunki należą wyłącznie do ciebie. Nikt z wyjątkiem ciebie nigdy nie zdobędzie tych ust.
-Warto wiesz?
-Warto co?
-Śmiać się. Warto śmiać się. warto być szczęśliwym. W przeciwnym razie życie nie miałoby sensu.
.. Pocałunek numer tysiąc.
Z Poppymin.
Kiedy odeszła do domu.
A serce wyrwało mi się z piersi...
Właśnie dlatego była całym moim światem. Moja na wieki wieków. Niezwykła. Oryginalna w mieście pełnym plastikowych podróbek.
- Nic, co piękne nie może trwać wiecznie,prawda? Jak spadające gwiazdy. Zazwyczaj widzimy je nieruchome. Większość z nas myśli,że są stałe, zapominając nawet o ich istnieniu. Jednak,gdy ktoś zauważy, że jedna z tych gwiazd spada, pamięta tę chwilę na zawsze,wypowiada nawet życzenie. - Wzięła głęboki wdech. - Spadająca gwiazda spada tak szybko, że ludzie doceniają krótki moment, gdy mogli ją dostrzec.
Dlaczego nie patrzymy na ukochaną osobę, jakbyśmy mieli już jej nie zobaczyć? Gdybyśmy to robili, nasze życie byłoby cudowne. Byłoby prawdziwe i pełne.
Odparł, że był z człowiekiem przez całe życie... Wyjaśnił, że pojedyncze ślady powstały, ponieważ w najgorszych momentach Bóg nie szedł obok człowieka, lecz go niósł. - Pociągnęła nosem i dodała: - Nieważne, że nie jesteś religijny, Rune. Ta przypowieść nie jest tylko dla wierzących. Każdy z nas ma kogoś, kto niesie go w trudnych chwilach przez wydarzenia, od których nie sposób się uwolnić. Bez względu na to, czy chodzi o Boga, czy ukochaną osobę lub o Stwórcę i człowieka razem, kiedy czujemy, że nie możemy iść dalej, zawsze jest ktoś, kto nam pomaga... kto nas niesie.
Kiedy się odsunąłem, popatrzyła mi w oczy i powiedziała:
- Spotkamy się w snach.
Próbując zapanować nad emocjami, odpowiedziałem ochryple:
- Spotkamy się w snach.
Czytałam kiedyś, że jeśli śnisz, to tak naprawdę odwiedzasz dom. Dom, Rune.
Poznał ciebie, a ty słowami i zachowaniem nauczyłaś go, że życie nie zawsze musi być tak poważne. Że życiem należy się cieszyć. Że życie jest wielką przygodą, więc trzeba w pełni je wykorzystać.
...Przetrwaj burzę, Rune, i pamiętaj.
– O czym? – zapytał.
Zapominając o frustracji, uśmiechnęłam się i wyjaśniłam:
– O uśmiechach z promieniami słońca i sercach z poświatą księżyca...
Zatrzymanie chwili na zdjęciu sprawiało, że pozostawała ona wiecznie żywa. Fotografia niczym nie różniła się od magii.
- Spójrz, Rune. Popatrz na ślady stóp na piasku. Niesiesz mnie. W najtrudniejszych chwilach, gdy nie mogłam iść... niosłeś mnie.
- Zawsze. Na wieki wieków.
Jestem dziewczyną, która wstaje wcześnie, by oglądać wschód słońca. Jestem dziewczyną, która we wszystkich chce widzieć dobro. Tą, którą porywa muzyka, którą inspiruje sztuka. - Popatrzyła na mnie z uśmiechem. - Taka właśnie jestem, Rune. Jestem dziewczyną, która czeka, aż przeminie burza, by móc zobaczyć tęczę. Dlaczego miałabym być smutna, skoro mogę być szczęśliwa? Dla mnie wybór jest oczywisty.
Pokazywał, że miłość to nic innego jak upór. Pewność, że nasza druga połowa jest docenania w każdy możliwy sposób. Każdej minuty, każdego dnia.
Dlaczego trzeba stanąć w obliczu śmierci, by nauczyć się doceniać każdy dzień? Dlaczego musimy czekać, aż niemal skończy nam się czas?
..Jednak czasami życie nie jest takie, jak byśmy tego chcieli. Nie spodziewałem się, że moja córka odejdzie przede mną, ale to właśnie ona nauczyła mnie, że nie mogę być zły. Ponieważ, synu –
powiedział i spojrzał mi w twarz – jeśli Poppy nie jest zła o to, że jej życie tak wcześnie się kończy, jak któryś z nas mógłby odczuwać gniew za nią?.....
To życie... Wielkie wyzwanie, które podejmujemy. Podróż, którą cieszymy się i którą kochamy całym sercem, nim wybierzemy się w najważniejszą spośród wszystkich innych wypraw.
Chciałabym, by ludzie czuli się tak każdego dnia. Dlaczego trzeba stanąć w obliczu śmierci, by nauczyć się doceniać każdy dzień? Dlaczego musimy czekać, aż niemal skończy nam się czas? Dopiero wtedy zaczynamy spełniać marzenia, które mieliśmy, gdy wydawało nam się, że jesteśmy nieśmiertelni. Dlaczego nie patrzymy na ukochaną osobę, jakbyśmy mieli jej już nie zobaczyć? Gdybyśmy to robili, nasze życie byłoby cudowne. Byłoby prawdziwe i pełne.
...Właśnie dzięki niej będziemy pamiętać, że nie warto tracić ani sekundy. Trzeba żyć z całych sił i jeszcze mocniej kochać. Spełniać marzenia, przeżywać przygody… utrwalać chwile...
- Rune, patrz - szepnęła, wskazując ręką coś w oddali. Zastanawiałem się, co też takiego chciała mi pokazać. Uprzedziła moje pytanie, mówiąc: - Odciski naszych stóp na piasku. - Uniosła głowę i uśmiechnęła się. - Dwie pary. Cztery ślady. Jak w tej przypowieści. - Skonsternowany zmarszczyłem brwi. Poppy położyła rękę na moim ugiętym kolanie. Nadal się do mnie tuląc, wyjaśniła: - To moja ulubiona historia. Babcia też ją uwielbiała.
- A o czym? – zapytałem, uśmiechając się na widok małych śladów stóp Poppy przy moich wielkich.
- Jest piękna, ma duchowe przesłanie... ale nie wiem, co ty o tym pomyślisz - posłała mi zaczepne spojrzenie.
- Powiedz - nalegałem, by tylko móc słyszeć jej głos. Słyszeć zachwyt, który emanował z niej, kiedy dzieliła się czymś, co kochała.
- To historia o człowieku, który miał sen. W tym śnie znajdował się na plaży. Zupełnie takiej jak ta. Jednak szedł nią obok Boga.
Zmrużyłem oczy, a Poppy przewróciła swoimi.
- Mówiłam ci, że ma duchowe przesłanie! - powiedziała ze śmiechem.
- No tak - odparłem i przesunąłem podbródkiem po jej głowie - Mów dalej.
Westchnęła, leniwie kreśląc palcem na piasku jakiś znak. Moje serce przystanęło, gdy zobaczyłem, że to znak nieskończoności.
- Kiedy Bóg i człowiek szli po plaży, na ciemnym niebie nad nimi ukazywały się wszystkie momenty z życia człowieka. Zauważył on, że przy ukazywanych chwilach na piasku tworzą się dwie pary odcisków stóp. Mężczyzna i Bóg szli dalej, a każdej scenie na niebie odpowiadały nowe ślady na plaży. - Poppy spojrzała na te nasze. - Kiedy na niebie zostały przedstawione ostatnie obrazy z życia człowieka, ten odwrócił się, by popatrzeć na ślady, ale zauważył coś dziwnego. Uświadomił sobie, że przy miejscach, w których wysoko widniały najsmutniejsze, najbardziej rozpaczliwe momenty z jego życia, na piasku pozostawała tylko jedna para odciśniętych śladów, jednak przy tych, gdzie ukazały się szczęśliwe chwile, zawsze były dwie pary.
Pocałunek osiemset dziewiętnaście był pocałunkiem, który wszystko zmienił. Pocałunkiem, który udowodnił, że długowłosy, ponury chłopak z Norwegii oraz ekscentryczna dziewczyna z Deep South mogli znaleźć miłość dorównującą najlepszym.
Kiss eight hundred and nineteen was the kiss that changed it all. The kiss that proved that a long-haired brooding boy from Norway and a quirky girl from the Deep South could find a love to rival the greats.
Ściągnąłem brwi, zastanawiając się, o co chodziło w tej historii.
Poppy uniosła głowę i zamrugała w jasnym słońcu. Spojrzała na mnie oczami pełnymi łez i opowiadała dalej:
- Człowiek zmartwił się, jednak Bóg powiedział, że gdy człowiek poświęca życie Jemu, On będzie towarzyszył człowiekowi zarówno w radosnych, jak i w smutnych momentach. Mężczyzna zapytał więc Boga, dlaczego nie ma Jego śladów przy tych najgorszych chwilach. Czy opuścił wtedy człowieka... Czy nie było Go wtedy przy nim...
Na twarzy Poppy zagościł spokój.
- I co dalej? - zapytałem. - Co odpowiedział Bóg?
Po jej policzku spłynęła samotna łza.
- Odparł, że był z człowiekiem przez całe życie. .. Wyjaśnił, że pojedyncze ślady powstały, ponieważ w najgorszych momentach Bóg nie szedł obok człowieka, lecz go niósł. – Pociągnęła nosem i dodała: - Nieważne, że nie jesteś religijny, Rune. Ta przypowieść nie jest tylko dla wierzących. Każdy z nas ma kogoś, kto niesie go w trudnych chwilach przez wydarzenia, od których nie sposób się uwolnić. Bez względu na to, czy chodzi o Boga, o ukochaną osobę lub o Stwórcę i człowieka razem, kiedy czujemy, że nie możemy iść dalej, zawsze jest ktoś, kto nam pomaga... kto nas niesie.
Poznał ciebie, a ty słowami i zachowaniem nauczyłaś go, że życie nie zawsze musi być tak poważne. Że życiem należy się cieszyć. Że życie jest wielką przygodą, więc trzeba w pełni je wykorzystać..