cytaty z książki "Psychologia tłumu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kto bowiem posiada odpowiednio wielki prestiż i nie dopuści do jego osłabienia, ten może pogardzać ludźmi, może ich mordować milionami, może narazić kraj na niebezpieczeństwa grożące z zewnątrz, a wszystko mu ujdzie bezkarnie.
Większość ludzkich opinii nie opiera się na dedukcji, ale na nienawiści, sympatii albo nadziei.
Tłum nie pożąda prawdy i gardzi rzeczywistością, ubóstwia natomiast zwodnicze złudzenia. Kto potrafi omamić tłum, ten łatwo nim zawładnie; kto zaś stara się go rozczarować, padnie jego ofiarą.
Idee to córy przeszłości i matki przyszłości, zawsze zaś niewolnice czasu.
Każda decyzja podjęta w sprawach ogółu przez zgromadzenie osób wybitnych, ale pracujących w różnych zawodach, nie stoi wyżej od decyzji grupy przeciętnych głupców, w zgromadzeniu bowiem główną rolę odgrywają tylko zwyczajne cechy, które posiada każdy człowiek. Tłum to nagromadzenie miernoty, nigdy zaś inteligencji.
Aby przekonać tłum, należy wyczuć nurtujące go uczucia, następnie udawać, że się też je podziela, a dopiero wtedy można dążyć do ich zmiany, podsuwając za pomocą bardzo prymitywnych skojarzeń pewne sugestywne obrazy; jeżeli od razu się to nie uda, należy powtarzać kilkakrotnie, przy czym pierwszym warunkiem jest wyczuwanie uczuć panujących w tłumie. Konieczność ciągłej zmiany sposobu przemawiania, aby był zgodny ze zmiennymi nastrojami tłumu, czyni bezowocnymi mowy wcześniej przygotowywane. Mówca bowiem nie może podążać za własną myślą, ale za myślą tłumu, w przeciwnym bowiem razie nastąpi wzajemne niezrozumienie.
Umysły logiczne, uznając tylko rozumowe uzasadnianie, stosują ten sam sposób dowodzenia, gdy przemawiają do tłumu, a następnie dziwią się, że tłum ich nie zrozumiał.
Tłum nie posiada wielkiej zdolności rozumowania; posiada w zamian wielką zdolność do działania.
Bardzo możliwe, że wiadomości nasze o życiu i roli wielkich ludzi, takich jak Herakles, Budda, Jezus, Mahomet, którzy tak znacząco wpłynęli na dalszy rozwój dziejów, nie zawierają ani odrobiny prawdy. (...) Wielcy ludzie należą do nas w tej postaci, jaką nadały im legendy stworzone przez wyobraźnię tłumu.
Napoleon mówił, że jest tylko jedna dobra figura retoryczna: powtarzanie.
Dzięki powtarzaniu wypowiadane poglądy przenikają do duszy tłumu, a w końcu, czy są rozumiane, czy nie, zostają uznane za prawdę nie podlegającą dyskusji. Jeżeli dostrzegamy, jaki wpływ ma powtarzanie na ludzi wykształconych, to jasno zdamy sobie sprawę z tego wpływu na tłum. Dzieje się tak dlatego, że metodą ciągłego powtarzania dany pogląd wrasta głęboko w te sfery nieświadomości, w których powstają motywy naszego postępowania. Po pewnym czasie zaczynamy wierzyć w ustawicznie słyszane zdanie, bez względu na to, czy wypowiedział je człowiek światły czy głupi. W tym też leży źródło wielkiej potęgi ogłoszeń w dziennikach.
Najlepszą metodą zaszczepiania jakiejś idei w duszę tłumu jest twierdzenie, wolne od wszelkiego rozumowania, pozbawione wszelkich dowodów i nie liczące się nawet ze znaną tłumowi rzeczywistością. Im myśl zawarta w twierdzeniu jest bardziej zwięzła, im bardziej pozbawiona nawet pozorów uzasadnienia i dowodu, tym większy zdobędzie autorytet, tym silniej oddziała na uczucia tłumu.
Między wielkim matematykiem a jego szewcem może istnieć olbrzymia różnica co do rozwoju umysłowego, ale ich charaktery albo nie różnią się, albo różnią się nieznacznie.
Wobec siły tłum staje się potulny, a na uczucie dobroci jest zupełnie niewrażliwy, gdyż dobroć uważa za objaw słabości.
Tłum nigdy nie wielbił dobrych władców; kochał na ogół okrutników, którzy uciskali go z całą bezwzględnością. Srogim tyranom tłum buduje okazałe pomniki, a upadłego tyrana chętnie i z lubością depce nogami, gdyż ten po upadku znowu zasila szeregi słabych, których tłum nienawidzi lub nimi pogardza, albowiem nie czuje przed nim trwogi.
(...) Tłum jest zawsze gotów powstać przeciw słabej władzy, a niewolniczo gnie swe kolana przed władzą silną.
Przywódcami tłumu są najczęściej ludzie czynu, nie zaś myśliciele.
Jednomyślność świadków jest najgorszym świadectwem przy ustalaniu faktów.
Brak tolerancji w życiu narodu uznać musimy za cnotę bardzo pożyteczną, chociaż z punktu widzenia filozofii jest zjawiskiem negatywnym.
Bardzo możliwe, że wiadomości nasze o życiu i roli wielkich ludzi, takich jak Herakles, Budda, Jezus, Mahomet, którzy tak znacząco wpłyneli na dalszy rozwój dziejów, nie zawierają ani odrobiny prawdy. Zresztą musimy przyznać, że ich rzeczywiste życie obchodzi nas bardzo mało. Wielcy ludzie należą do nas w tej postaci, jaką nadały im legendy stworzone przez wyobraźnię tłumu.
Trzeba schlebiać próżności tłumu i pragnieniom wyborców, trzeba nadskakiwać każdemu wyborcy i nie żałować najbardziej fantastycznych obietnic; trzeba umieć grać na niskich instynktach, trzeba prawie zawsze licytować się „w dawaniu" ze swymi przeciwnikami. Jeżeli wyborca jest robotnikiem, należy wszczepiać w jego duszę jad przeciw pracodawcy. Przeciwnika musi kandydat odzierać ze czci i powtarzać, że jest on łotrem, a jego nieprawości są znane światu; ciągłe powtarzanie tych twierdzeń odniesie pożądany skutek. Fakty mające udowodnić te twierdzenia są zbyteczne. Jeżeli przeciwnik nie zna psychologii tłumu, będzie starał się odeprzeć kłamliwe twierdzenia przez dostarczanie należytych dowodów, zamiast zbijać je równie oszczerczymi twierdzeniami, bo jedynie ten sposób zapewnia szansę wygrania. Pisany program kandydata nie powinien być zbyt kategoryczny, bo to daje broń do ręki przeciwnikowi w późniejszych walkach; nie powinien on natomiast szczędzić ustnych obietnic; może bez obawy obiecywać największe reformy. Przesadne te obietnice robią na razie pożądane wrażenie, a nie wiążą na przyszłość. Wyborcy naprawdę nie troszczą się o spełnienie obietnic wybranych przez siebie posłów.
Kto dzięki tłumowi szuka rozgłosu i uznania, może w krótkim czasie dojść wysoko, ale zawsze iść będzie po krawędzi Tarpejskiej Skały, z której któregoś dnia na pewno zostanie strącony w przepaść.
Wobec siły tłum staje się potulny, a na uczucie dobroci jest zupełnie niewrażliwy, gdyż dobroć uważa za objaw słabości.
Jeżeli naród dopuści do tego, że pewne zwyczaje, panujące w niezmiennej formie przez wiele pokoleń, zbyt głęboko zapuszczą korzenie, nie może się rozwijać i stanie się niezdolny do postępu.
Tłum potrzebuje złudzeń, którym poddaje się instynktownie, podobnie jak owady w dążeniu swym do światła.
Nie dbaj o symetrię, a bacz pilnie na użyteczność; nie należy usuwać rzeczy anormalnych jedynie dlatego, że są anormalne; nowości należy tylko wtedy zaprowadzać, kiedy czuje się pewne braki, przy czym należy tylko tyle ich wprowadzić, ile potrzeba; podany projekt winien tyczyć się tylko tego wypadku, dla którego został stworzony, bo szablon w myśleniu jest rzeczą najstraszniejszą - oto zasady, którymi od czasów Jana bez Ziemi po dzień dzisiejszy kierowało się 250 parlamentów angielskich.
Nauka przyrzekła nam tylko docieczenie prawdy lub co najwyżej poznanie związków dostępnych naszemu rozumowi, nigdy zaś nie łudziła obietnicą spokoju i pomyślności. Ona obojętnie patrzy na nasze uczucia, nie obchodzą jej nasze skargi i żadna siła nie potrafi wskrzesić w naszych duszach wiary w złudzenia, które rozwiała.
Przypuśćmy, że prawodawca zamierza nałożyć nowy podatek - to czyż wybierze taki, który by był teoretycznie najsprawiedliwszy? W żadnym razie. Bo czasem podatek najniesprawiedliwszy może być w praktyce dla tłumu najlepszy, jeżeli nie bije w oczy, nie narzuca się swym brzemieniem. Z tych to powodów masy łatwiej zniosą podatek pośredni (...) spłacając go nierzadko groszami w cenie artykułów codziennej potrzeby, tum nie narusza swych zwyczajów i nie robi to na nim wielkiego wrażenia. Ale gdyby ktoś próbował wprowadzić podatek bezpośredni, choćby dziesięciokrotnie mniej uciążliwy, lecz nałożony na zarobki lub inne dochody i płacony w jednym rzucie, spotka się z jednomyślnym protestem.
Ich [wierzeń] cechy charakterystyczne są nadzwyczaj proste: uwielbienie dla najwyższej istoty, obawa przed przyznawaną jej potęgą, bezwzględne posłuszeństwo jej nakazom, niemożność dyskutowania dogmatów, pragnienie ich upowszechnienia, uznanie za wroga każdego, kto tych prawd nie wyznaje. Każde uczucie, bez względu na to czy odnosi się do Boga niewidzialnego, kamiennego czy drewnianego bożka, bohatera jakiejś idei, jeżeli tylko ma wyżej wymienione cechy, należy zaliczyć do uczuć religijnych (...) Tłum przyznaje tę sama moc cudowną zarówno ideom, jak i zwycięskiemu wodzowi, który potrafi w odpowiednim momencie opanować jego duszę.
§ 5. Oświata i wychowanie. Pierwsze miejsce wśród dominujących idei w naszej epoce zajmuje obecnie następująca idea: oświata ma czynić ludzi lepszymi, a nawet może ich uczynić równymi. Pogląd ten przez samo powtarzanie go stał się uświęconym i niezachwianym dogmatem demokracji.
Jednakże pod tym względem, jak i pod wieloma innymi, istnieje głęboki rozziew między ideami demokratycznymi a danymi psychologii i doświadczenia. Herbert Spencer i wielu innych wybitnych myślicieli wykazali bez trudu, że oświata ani nie umoralnia ludzi, ani ich nie uszczęśliwia, ani wcale nie zmienia ich odziedziczonych po przodkach instynktów i namiętności — a nawet gdy jest źle pokierowana, może stać się szkodliwa i często zgubna. Statystyka w wielu wypadkach popiera wyżej przedstawione wnioski; wykazuje ona, że podnoszeniu się poziomu oświaty, przynajmniej pewnego jej typu, towarzyszy wzrost przestępczości i że najwięksi burzyciele porządku społecznego — anarchiści — pochodzą często spośród najzdolniejszych uczniów; wykazano też, że każda utalentowana jednostka traci swą młodość na najrozmaitszych rozdrożach, zanim zawróci albo przepadnie dla rozwoju cywilizacji swego narodu. (...)
Dać człowiekowi oświatę, której nie będzie mógł twórczo zużytkować, to znaczy zniszczyć jego duszę i zrobić zeń buntownika.
Na przykład w czasie jednego strajku tramwajarzy w Paryżu aresztowano dwóch głównych przywódców i strajk natychmiast się zakończył.
Duszą tłumu nie kieruje bowiem potrzeba wolności, lecz potrzeba uległości. Pragnienie posłuszeństwa każe tłumowi poddać się instynktownie każdemu, kto chce być jego panem.
Dobra oświata jest największą potęgą, na jaką może się zdobyć naród; zła oświata to dobrowolna trucizna wsączana w łono własnego narodu.
... budząc w duszach ową groźną potęgę, nazwaną wiarą, która zamienia człowieka w niewolnika własnych przekonań.
Tłum potrzebuje złudzeń, którym poddaje się instynktownie.
Bez tradycji nie ma cywilizacji, bez powolnego niszczenia tradycji nie ma postępu.