cytaty z książki "Świat równoległy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Chcesz przeżyć pięć lat swojego życia, czy pięć razy ten sam rok?
W którym momencie Europa przestała poszukiwać? Gdzie zgubiliśmy ten pierwiastek najbardziej potrzebny człowiekowi, by być istotą ludzką? Zapomnieliśmy o nim w biegu po grafen i kartę kredytową. Ci, którzy mieli nam o nim przypominać, sami się pogubili. Ważniejsze okazały się maybachy, mercedesy, zdobne ornaty i watykańskie pałace. Każde wybory to festiwal nienawiści do drugiego człowieka, inności, różnic. Jak wielu innych, wyłączam telewizor. Weszliśmy chyba w epokę rozczarowania.
Każda podróż utwierdza mnie w przekonaniu, że istnieją dwa równoległe światy. Jeden - ten, który wszyscy mamy w głowach, wydrukowywany nam przez lata. Drugi - ten rzeczywisty.
Co się bardziej opłaca - przeżyć życie bezpiecznie czy szczęśliwie?
Często się zastanawiam, jak by wyglądał dziś świat, gdyby nasza cywilizacja postanowiła raczej "poznawać" niż "odkrywać". Odkrywa się dla siebie, na własne potrzeby, przedmiotowo. Poznaje się wspólnie, wzajemnie z obu stron naraz. "Miło mi panią odkryć" czy "Miło mi panią poznać"?
Wymyśliliśmy sobie tę egzotykę, to nasze wyobrażenie miejsc z opowieści odkrywców i żeglarzyy. Zamorskie kraje mają dla nas wyjątkowy powab, jakby tam daleko wszystko było ładniejsze, śłońce zawsze świeciło, a ludzie chodzili bardziej uśmiechnięci. Egzotyka to palma, zebra, chiński spiczasty kapelusz. Same pocztówki z wakacji.
(...) zrozumiał, że nie da się uciec od samego siebie. Kiedyś bardzo chciał wierzyć, że życie jest jak partia szachów, że każdy startuje z tego samego miejsca i tylko od niego zależy, co z nim zrobi. Teraz czuł, że to raczej rozdanie brydża i dostał słabe karty, ale nie ma innych.
(...) w Azji to nie uczeń wybiera mistrza, mistrz sam go znajduje, gdy uczeń jest na to gotowy. Jaki mistrz chciałby wybrać europejską arogancję?
Tyle mogliby zrobić dobrego.
My też byśmy mogli. Niczym się nie różnimy. Przyjeżdżamy kręcić dokument, nic innego nas nie obchodzi. Wrócę, puszczę materiał w eter, książkę napiszę. Będą spotkania autorskie, gratulacje, uściski dłoni. W klimatyzowanej sali pokazywać będę zdjęcia z odległego Pakistanu, niczym ordery za bohaterstwo. A tutaj dach nadal będzie ciekł.
Reporter ponoć nie jest od naprawiania świata, ma go relacjonować. Może tak, sam nie wiem.
Ludzie, którzy nic nie mają, dzielą się wszystkim.
Mały nosorożec został natychmiast obejrzany z każdej strony w poszukiwaniu ran postrzałowych. Ani jednej. Był w szoku, strach, którego doświadczył, przerósł możliwości jego małego ciałka. Najwyraźniej kłusownicy w mroku po prostu go nie zauważyli i przetrwał masakrę zagrzebany w sianie, a gdy wszystko ucichło, wychylił spod niego nos i podreptał do mamy, której już nie mógł pomóc. W jej ciele było siedem kul z karabinu, którego używa się na wojnie. Maluch próbował obudzić mamę, trącając ją nosem i zlizując krew wypływającą z ran, przez co cały się nią umazał. Potem podpełzł z powrotem do siana i zagrzebał się w nim, żeby ciemność zabrała od niego ten koszmar, w który wciąż nie wierzył. Zagrzebany pod pierzyną ze słomy mały nosorożec zdychał z rozpaczy.
Co się bardziej opłaca – przeżyć życie bezpiecznie czy szczęśliwie?
Chcesz przeżyć pięć lat swojego życia, czy pięć razy ten sam rok.
Czy dziennikarz przestaje być człowiekiem? Czy patrzenie przez obiektyw zwalnia z moralnych obowiązków? Czy w jakiejkolwiek sytuacji zamówiony w redakcji materiał może być tak naprawdę ważniejszy niż życie człowieka, który się wykrwawia pod twoimi stopami, gdy łapiesz taki kadr, żeby kałuża krwi najlepiej mieniła się w słońcu?
Pięć palców u ręki nie jest identycznych. I ludzie też nie są tacy sami.