cytaty z książki "Kusiciel"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
bywały chwile, że kochałem ją, nienawidziłem i znowu kochałem w odstępie kilku minut. czasami, gdy leżę w łóżku na wpół obudzony i myślę o niej, zastanawiam się, czy to właśnie nie było tym, co ciągnęło mnie do niej najbardziej. to uczucie, że bycie z nią jest jak chodzenie po polu najeżonym minami, jak rozbrajanie tykającej bomby, która może wybuchnąć w każdej chwili, bez względu na moje dobre intencje i otaczających nas ludzi. ale bycie z nią było też jak doświadczenie pierwszego słonecznego dnia. jak nikt potrafiła dotknąć mnie do samego szpiku. słowami lub ich brakiem zabijała mnie tysiące razy, a mimo to sprawiała, że czułem się żywy. żywy i kompletny. cały. obecny. była i nadal jest zupełnie niepodobna do kogokolwiek, lecz właściwie nie potrafię wskazać, na czym polega jej inność. bo nie chodzi tu tylko o to, że z nią nigdy nic nie było jasne i proste, że przejrzystość zawsze była zmącona, że nigdy nie wiedziała, kiedy się zatrzymać. teraz wiem, że nigdy tak naprawdę jej nie znałem, choć gdy byliśmy razem, byłem pewny, że znam ją dogłębnie, od zawsze.
Gdy mężczyzna mówi komplement albo „kocham cię”, albo daje prezenty, to zazwyczaj robi to, bo chce czegoś w zamian.
Kobiety natomiast mówią „kocham cię” wtedy, gdy same chcą to małe zdanie usłyszeć.
czasami udaje mi się zapomnieć o niej na kilka dni i zdarzają się noce, kiedy o niej nie śnię. gdybym miał być ze sobą i z tobą szczery, to musiałbym przyznać, że nigdy się z niej nie wyleczyłem, choć niczego nie pragnąłem bardziej. gdy nastał początek mojego końca, gdy wszystko szlag trafił, jedyne, czego chciałem, to udać, że nigdy jej nie było. gdy zrozumiałem, że zapomnienie nie jest możliwe, zacząłem kłamać. przez lata oszukiwałem siebie i innych, udawałem, że miałem dość, że przestała mnie obchodzić, że mi zobojętniała. największe łgarstwo, jakie powiedziałem w życiu. powtarzałem je tyle razy, że w końcu zapomniałem o prawdzie. nie, nie zapomniałem, prawda zawsze jest przy mnie, gdzieś na peryferiach świadomości, tam, gdzie są sprawy, o których nauczyłem się nigdy nie myśleć.
nie znam słów, którymi mógłbym ją opisać i wiem, że każda próba będzie tylko rozmazanym szkicem. wiem, że z góry skazany jestem na porażkę. ktoś, kto jej nigdy nie spotkał, poprosił mnie kiedyś, bym opisał ją jednym słowem. pamiętam, co odpowiedziałem wtedy i dzisiaj powiedziałbym to samo. jest duszna. bardzo ciężko mi się oddycha w jej towarzystwie, od samego początku.
Jest wiele sposobów na zrujnowanie komuś życia. Przez długi czas czułem, że dzień, w którym po raz pierwszy ją zobaczyłem, był początkiem mojego końca. Teraz po latach wiem, że bez niej nigdy bym nie żył, nie tak naprawdę, nie pełną piersią. Bez niej prześlizgiwałbym się tylko pomiędzy zdarzeniami, woziłbym ciało z miejsca na miejsce, wypatrując, szukając jej i nie wiedząc, że jej szukam.
Mówi się, że najważniejszą miłością jest ta ostatnia. Nie była moją ostatnią miłością. Była największą, ale nie ostatnią. I nie wiem czy chciałbym kiedyś pokochać kogoś jeszcze bardziej.
mimo to nie lubię o niej myśleć, unikam rozpamiętywania, wspominania tego, co nie wróci – choć tak naprawdę średnio mi to wychodzi. to, co wychodzi mi znacznie lepiej, to unikanie jej. moglibyśmy spotykać się często, jednak moje zabiegi sprawiają, że widzę ją tylko wtedy, gdy muszę, gdy sytuacja stawia mnie pod murem, w którym nie ma furtki.
Teraz po latach wiem, że bez niej nigdy bym nie żył, nie tak naprawdę, nie pełną piersią. Bez niej prześlizgiwałbym się tylko pomiędzy zdarzeniami, woziłbym ciało z miejsca na miejsce, wypatrując, szukając jej i nie wiedząc, że jej szukam.
większość ze wspomnień, które są we mnie, wydaje się daleka i nieistotna, ale tego, co działo się między nami, nie umiem odbierać w kategoriach czasu przeszłego. nie wiem dlaczego, ale gdy myślę o chwilach, które spędziliśmy razem, nie potrafię myśleć o nich jako o dawno i bezpowrotnie minionych, zawsze biorę je za teraźniejszość.
Kiedyś myślałam, że wszystkie dni są piękne, tylko czasami ich piękno jest poza zasięgiem naszego widzenia.
Rok i cztery miesiące od kiedy umarłem, od kiedy przestałem oddychać, od kiedy odbierając mi siebie, odebrała przyszłość i poszła w swoją stronę. Dziś odebrała mi resztę i nieważne, że resztą były same zgliszcza. Odebrała resztę i pokazała, że jej życie zaczęło się z końcem mojego.
Dlaczego tu jestem? Tego nie wie nikt. Gdziekolwiek bym nie była, zawsze się nad tym zastanawiam. Jeśli miałabym zgadnąć, to powiedziałabym, że jestem tutaj, bo dokądś idę.
Nie wiem, co mam czuć, co myśleć. Czuję się urażony, choć nie powiedziała nic, co miało we mnie ugodzić. Czuję się zawiedziony, choć nie miałem oczekiwań. Czuję się zmęczony i nie ma to nic wspólnego z tym, że nie spałem minionej nocy. Lecz przede wszystkim czuję, jakbym zboczył, jakbym został zepchnięty z oznaczonej drogi.
Jest jak najgorszy nałóg, jak zniewolenie, jak najsłodsze uzależnienie - też daje tylko chwilową euforię. Już wolałbym być ćpunem, wówczas chociaż miałbym dostęp do mojego narkotyku wtedy, kiedy mam na niego ochotę, kiedy go potrzebuję, a nie wtedy, gdy ona sobie o mnie przypomni.
dopiero teraz wiem, że to pierwsze, skomplikowane wrażenie było tym najprawdziwszym, po którym zaczął się ciąg iluzji. czasami wiedziała, że ja zdaję sobie sprawę z jej udawania, grania, manipulacji, a mimo to zapierała się, wymyślając nowe i nowe korowody kłamstw, spuszczając oczy w odpowiednich momentach, rumieniąc się lub płacząc na zawołanie. nie wiem dlaczego. nie wiem też, dlaczego nie przeszkadzało mi, że częstuje mnie tylko półprawdami; że to, co widzę, jest obrazem nakreślonym przez nią świadomie.
To, co się stało, należy do nas obojga; o chorej intensywności moich uczuć wiem tylko ja.
Każda kobieta wie, że mówiący prawdę mężczyzna to zaprzeczenie samo w sobie.
Każdy ma w życiu jedną chwilę, w której może wznieść się w powietrze i latać.