cytaty z książki "Inna dusza"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ale chyba są inne duchy, wiesz, takie, co żyją w człowieku obok tych naszych dusz, zwyczajnych. I czegoś tam sobie chcą. Niektóre są ciche, inne głośne. Wrzeszczą, hałasują. To jest nie do wytrzymania. Znaczy, tak mi się wydaje, że z takim duchem w środku strasznie ciężko żyć, zwłaszcza jak on chce czegoś, na co ty nie masz ochoty.
Paląc, odchyla głowę i cmoka, delektuje się zakazaną przyjemnością. Gra zdartą taśmę o starych, dobrych czasach, kiedy mężczyźni mieli mocne, spracowane dłonie,a kobiety szerokie biodra i piersi jak arbuzy. Martwi się przyszłością młodego pokolenia, dorastającego bez wzorców, bez szacunku dla starszych i słowa pisanego, a ja siedzę, piję kawę i przyglądam się Marsjanom goszczącym na naszym ryneczku. Starzejący się punk popija piwko i pochyla się nad swoim dzieciątkiem, a jego żona patrzy na tych dwoje z miłością przerastającą zmęczenie. Dziadyga, pewnikiem stary ubek, ciągnie za sobą staruchę w płaszczu do kostek. Piękni jak rozwieszone pranie, kłócą się o przeszłość. Małżeństwo czterdziestolatków je lody, spacerując za ręce.On miękki i tłusty, ona porcelanowa, spokojni i przyjemnie sobą znudzeni.Z holenderskiego baru wytaczają się świeżo poznani kochankowie, wielki chłop z malutką, krótko ściętą panną, niezdarnie objęci i pijani w dym. Pewno poznali się wczoraj i chleją na umór od rana, by choć trochę uporządkować to, co wybuchło między nimi. Są i koledzy, jak tamtych dwóch od papierosów. Obgadują innych kumpli, bredzą o dziewczynach–dwa języki splecione w bliźniacze supły. Muskularny bydlak opowiada dwóm jeszcze większym skurwielom, jak kopał chłopa przed klubem tanecznym Brodway. Tamci rechoczą i chwalą dzielnego kolegę. Od strony Jana Kazimierza nadciąga rodzina trzypokoleniowa, czyli dwoje zahukanych młodych z paroletnim dzieckiem i wytworni rodzice w odprasowanych ciuchach. Dziecko rwie się do lodów, młodzi lecą za nim, babcia–stara kwoka z cycem do kolan–wrzeszczy, żeby poczekali. Dziadek obraca głowę w stronę holenderskiego baru. Ci ludzie przybyli z Marsa, z innych, nieznanych mi wszechświatów, do których nigdy nie zyskam wstępu. Są jak piękne modelki spacerujące po wybiegu w ciuchach jakiegoś cholernie znanego projektanta. Siedzę na widowni, łowię szczegóły w pamięci, mogę nawet robić zdjęcia, ale nigdy nie będę miał ani takich ubrań, ani takich modelek.
Druga para Jędrkowych oczu otwiera się na karku i wolno wzlatuje pod sufit. Jędrek widzi czubek mojej głowy, podłogę, na której walają się kapsle i papierki, buty czekające na założenie. Powinienem przyklęknąć, lecz ani myślę tego robić. Po prostu stoimy naprzeciw siebie, a Jędrek spogląda na mnie spod gołej żarówki.
Robię drobny krok w jego kierunku. Chcę uderzyć nisko i obalić na ziemię. Jędrek wydyma wargi. Jak drapieżnik, którego nie okiełzna miasto, rower ani kolacja rodzinna. Jest pięknym zwierzęciem, nawet w tej chwili. Strach kotłuje się we mnie z palącą potrzebą uległości. Niechże mnie dziabnie, skoro taka wola. Skoro mu ulży. Skoro przez minutę poczuje się lepiej. Jestem polnym gryzoniem w oczach jastrzębia. Jestem taki drobny z perspektywy sufitu. Ot, wielki łeb nasadzony na wąskie barki. Jędrek obraca dłoń w kieszeni, można powiedzieć że urodził się z nożem...
- Nie wiem. Ja sobie myślę, że w każdym drzemie coś takiego, tylko w jednym się budzi, a w drugim nie budzi, i tyle - mówi. - Inna dusza się budzi. A może diabeł. Chętka, by zabić, i już.
Nie potrafię tego zrozumieć. Ludzie tak bardzo lubią zabijanie i wiedzą o nim tak niewiele.
Tajemnice niszczą człowieka bardziej niż konsekwencje złych uczynków.
Mój tatko umył się ,ogolił i przyodział , dając w ten sposób wyraz swojemu oburzeniu. Pozostawił swój barłóg zakryty dziurawym, przypalonym kocem, siedzi w kuchni nad szklanką bez gazu i peroruje. Jest jak cielę z dwoma głowami, jak duch, jak statek kosmiczny lądujący na podwórku : powinien zniknąć , a jednak trwa.
Wieczność wśród własnych przykrych wspomnień musi być doświadczeniem wolnym od wszelkiej nadziei.
Czarna Owca ma jakieś dwadzieścia lat, w każdym razie jest cholernie stara.
Każdy, kto ocalił okruch ze starych marzeń, może mówić o wielkim szczęściu.
Pytam go, skąd zna te wszystkie potrawy, skoro od lat nie ruszył się z Bydgoszczy. Tatko robi łobuzerską minę i odpowiada, że mógłbym choć raz go posłuchać. Naprawdę warto czytać książki.
Tajemnice niszczą człowieka bardziej niż konsekwencje złych uczynków.
Daruś o twarzy aniołka staje się w moich oczach mężczyzną, nieustraszonym podróżnikiem w głąb tajemnic kobiecego ciała, seksonautą wszechświata zmysłowości.
- Może ten sen? Sen by się przydał, bo ja, wiesz, nie umiem już spać. Oduczyłem się normalnie, jakbym gadania zapomniał, czy czegoś takiego. Nic, tylko w sufit się gapię, a potem nie mogę jeść, nie mogę spać, nic se nawet nie pomyślę, plącze mi się wszystko. Non stop widzę czarne płatki, jakby obok coś się paliło, choć przecież nawet nie mogę się ogrzać. Chłód tylko. I to siedzi we mnie, i siedzi, i puścić nie może, a ja bym chciał, żeby ktoś mnie zabrał i wyleczył. Niech wyjmie ze mnie to straszne coś. - Spogląda na mnie przerażony. - Co ja ci gadam? Co ja ci gadam? Ja muszę iść. Ja sobie pójdę, Krzysiek, a ty się zajmij, czym chcesz. - Podrywa się z tego całego stopnia i leci na zewnątrz. Jego potężna sylwetka nieruchomieje w prostokącie światła. - Nie bój się mnie - mówi. - Już nie musisz się bać.
Trzepanie dywanu jest jak walenie konia na wspomnienie dobrego pocałunku.
Po drugiej stronie Brdy wciąż znajduje się Bydgoszcz. To samo można powiedzieć o Fordonie, tak Starym, jak i Nowym. Do Bydgoszczy przynależą również Osowa Góra, Janowo, Las Gdański i Myślęcinek. Dalekie Łęgnowo, a nawet Wykopaliska również są częścią tego przeklętego miasta, na zgubę tamtejszych mieszkańców. Beata wypowiada te nazwy bardzo spokojnie, chrupiąc andruta. Jej zdaniem Darek jest za cienki w uszach, by opuścić Bydgoszcz, choć właśnie to powinien zrobić. Szanse i prawdziwe życie znajdują się w Warszawie lub jeszcze dalej, w wielkich i pięknych miastach Europy Zachodniej. Ona tam pojedzie, Darek zostanie tutaj. Na Jasnej, po drugiej stronie Brdy, jaka różnica?