cytaty z książki "Glacé"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Nie, wręcz przeciwnie, to bardzo proste. Są dwa rodzaje ludzi: świnie i reszta. Każdy musi wybrać, po której stronie ma ochotę być. Jeśli pan nie wybiera, znaczy, że jest pan już po stronie tych pierwszych.
- Tak sądzisz? Więc dla ciebie wszystko jest proste. Są dobrzy i źli? Szczęściarz z ciebie! A gdyby w wyborach było trzech kandydatów: pierwszy w połowie sparaliżowany wskutek polio, cierpiący na nadciśnienie, anemię i wiele innych ciężkich chorób, od czasu do czasu uciekający się do oszustwa, radzący się astrologa, zdradzający żonę, palący papierosa za papierosem i pijący z dużo martini; drugi to grubas, który już trzykrotnie przegrał wybory, przeszedł depresję i dwa zawały, pali cygara, a wieczorami upija się szampanem, porto, koniakiem i whisky, a potem zażywa proszki nasenne; i trzeci, odznaczony bohater wojenny, szanujący kobiety, miłośnik zwierząt, niepalący i tylko okazyjnie pijący piwo, na którego byś zagłosował?
- Pewnie się pan spodziewa, że wybiorę trzeciego?
- No brawo, właśnie odrzuciłeś Roosevelta i Churchilla, a wybrałeś Adolfa Hitlera. Sam widzisz, zawsze jest inaczej, niż się wydaje.”
Ludzie są jak góry lodowe, pomyślał. Pod powierzchnią kryje się cała masa niedopowiedzeń, cierpienia i tajemnic. Tak naprawdę nikt nie jest tym, na kogo wygląda.
Obłęd rzeczywiście jest epidemią, ale ma dwa ulubione kanały rozprzestrzeniania się: media i Internet.
Świat zmienia się za szybko jak na jedno ludzkie życie.
Dzisiejsi ludzie chcą żyć jak dzieci. Bez odpowiedzialności. Jak głupcy.
Bylejakość, pornografia, przemoc, kłamstwa, nienawiść, alkohol, narkotyki - wszystko jest wystawione na sprzedaż w migocących witrynach społeczeństwa masowej konsumpcji. Młodzież to wymarzona klientela.
Myślę, ze żyjemy w świecie w którym możliwe jest już wszystko. Szczególnie to, co najgorsze.
- Czy sądzicie, że moja zbrodnie sprawiają, że Wasze złe uczynki są mniej godne potępienia? Wasza małoduszność i nałogi mniej obrzydliwe? Uważacie, że po jednej stronie są mordercy, gwałciciele i przestępcy, a po drugiej Wy? Musicie coś zrozumieć: nie istnieje żadna nieprzepuszczalna błona, która uniemożliwia obieg zła. (...) W gruncie rzeczy jesteście znacznie bardziej podobni do mnie i innych pacjentów niż Wam się wydaje. To tylko kwestia ilości, nie natury. Naturę mamy wspólną: taką jak cała ludzkość ...
Zdaniem Wellesa osłabienie inteligencji to konsekwencja... nieobecności zagrożenia. Zwierzę żyjące w doskonałej harmonii ze swoim otoczeniem działa w sposób mechaniczny. Natura odwołuje się do inteligencji jedynie wówczas, gdy przyzwyczajenie i instynkt są niewystarczające. Inteligencja rozwija się tylko w warunkach zmiany, tam, gdzie istnieje zagrożenie.".
W tym opanowanym przez technikę i oplecionym siecią wzajemnych powiązań świecie oazy wolności i autentycznej myśli są coraz rzadsze.
Jakie wszystko staje się proste, gdy się patrzy z daleka, pomija się szczegóły i nic się o nich nie wie.
Confiant spojrzał na Servaza jak talib na gwiazdę porno.
Dzisiaj dzięki nowoczesnym środkom komunikacji, które służą przede wszystkim rozpowszechnianiu głupoty i szaleństwa - lub też, mówiąc bardziej oględnie, wiedzy - ci pomyleńcy odkrywają, że nie są odosobnieni, i kontaktują się ze sobą, co tylko utwierdza ich w obłędzie.
Sous la surface gît une énorme masse de non-dits, de douleurs et de secrets. Personne n’est vraiment ce qu’il paraît.
Twierdzili, że niedźwiedzie za bardzo zbliżają się do ludzkich siedzib, atakują stada i stają się niebezpieczne nawet dla człowieka. Jedynym gatunkiem niebezpiecznym dla człowieka jest sam człowiek, pomyślał Servaz. Rok w rok w kostnicy w Tuluzie oglądał nowe trupy. I nie były to bynajmniej ofiary niedźwiedzi.
Świat stał się gigantycznym poletkiem coraz bardziej obłąkanych doświadczeń, które Bóg, diabeł czy przypadek warzyli w swoich próbówkach.
(...) rodzice nie powinni próbować manipulować dziećmi, nawet jeśli uważają, że to, co mówią, jest słuszne. Powinni raczej uczyć dzieci samodzielnego myślenia. Nawet gdyby dzieci miały myśleć inaczej niż oni...
... instynktownie nie ufał eleganckim ludziom, którzy zbyt łatwo się uśmiechają.
Problemem są też dzisiejsze media (...) Wyciągają i nagłaśniają szczegóły bez znaczenia. Efekt: gdyby dzisiejsze media istniały w tamtych czasach, Roosevelt i Churchill prawdopodobnie nie zostaliby wybrani. Zdaj się na swoją intuicję, Martin. Nie wierz pozorom.
- Obłęd jest zaraźliwy - odpowiedział Servaz. - Tak jak grypa. Psychiatrzy już dawno powinni do tego dojść.
- Zaraźliwy? - powiedział Marchand zbity z tropu.
- Nie przechodzi z jednego człowieka na drugiego - wyjaśnił Servaz - ale z jednej grupy ludzi na inną. I zaraża całe pokolenie. Nosicielem malarii jest komar. Nosicielem obłędu, w każdym razie nosicielem szczególnie uprzywilejowanym, są media.
Diane rozmyślała o swoich rodzicach. Jej ojciec był zamkniętym człowiekiem, mieszczaninem, zatwardziałym i zdystansowanym kalwinistą: Szwajcaria wytwarzała ten typ ludzi z równą łatwością, z jaką przychodziła jej produkcja czekolady i kas pancernych.
Sądy stają się stereotypami właśnie dlatego, że jest w nich prawda.
Czy nie jest to w miarę celny opis naszych społeczeństw, panno Berg? Z jednej strony Elojowie, których inteligencja i wola osłabły pośród dobrobytu i braku zagrożeń, a egoizm i obojętność wzrosły. Z drugiej drapieżcy, którzy udzielają im starej lekcji: lekcji strachu. Pani i ja jesteśmy Elojami, panno Berg. Nasi pacjenci to Morlokowie.
Dlaczego tak musi być,że wyrywa się z nas to, co w nas najlepszego, a potem zostajemy i musimy dalej żyć? (...) Dziś znam już odpowiedź. (...) Ale to odpowiedź, którą każdy musi znaleźć we własnym wnętrzu. Chcę przez to powiedzieć, że nikt nie może jej pana nauczyć ani odpowiedzieć za pana.
Inteligencja rozwija się tylko w warunkach zmiany - tam, gdzie istnieje zagrożenie.
Nosicielem malarii jest komar. Nosicielem obłędu (...) są media.
-W naszym zawodzie uczymy się, że ludzie rzadko są tacy, jacy się wydają - powiedział. - I że każdy ma coś do ukrycia.
Nagle stanęli. Z chatki wyszedł mężczyzna. Przeciągnął się w blasku dnia, odetchnął świeżym powietrzem, splunął na ziemię i z miejsca, w którym stali, usłyszeli pierdnięcie donośne jak dźwięk pasterskiego rogu.
Ekspedientka (...) żuła gumę tak zawzięcie, jakby miała z nią jakieś osobiste porachunki.