cytaty z książki "The 100"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W końcu postawił dziewczynę delikatnie na ziemi, ale nie rozluźnił uścisku. Przeciwnie, przyciągnął ją jeszcze bliżej i zanim zdołała złapać oddech, ich wargi zetknęły się. Cichy głosik z tyłu jej głowy nakazywał jej przestać, ale zagłuszyły go zapach skóry Bellamy’ego i jego rozkoszny dotyk. Poczuła, że topnieje pod jego pocałunkami. Smakowały niczym cała radość życia… a na Ziemi ten smak był jeszcze lepszy.
Myśl z przed chwili wydała mu się teraz śmieszna. Z nieba padała tylko woda. Nie było czegoś takiego jak czyste konto. Na tym polegała tajemnica- człowiek musi nosić ,brzemię swoich postępków na zawsze, bez względu na koszty.
Bellamy podłożył ręce pod głowę i obrócił twarz ku słońcu, oddychając głęboko, podczas gdy jego skóra powoli się nagrzewała. To było prawie tak przyjemne, jak iść do łóżka z dziewczyną. Może nawet lepsze, bo słońce nie pytało go, o czym teraz myśli.
Ludzie opuścili Ziemię w jej najczarniejszej godzinie, dlaczego więc Ziemię miałoby obchodzić, ilu z nich zginie podczas próby powrotu?
- Dobrzy ludzie mogą się mylić - odparła powoli. Spojrzała mu w oczy. - To nie znaczy, że przestaje ci na nich zależeć.
Bellamy wstał z jękiem, naciągnął na nogi skarpetki i buty, a potem przewiesił sobie koszulkę przez ramię.
-Wolałabym, żebyś ją założył.
-Dlaczego? Martwisz się, że nie będziesz umiała si powstrzymać? Bo jeżeli przejmujesz się moją cnotą, to muszę ci powiedzieć, że nie...
-Chodzi mi o to - przerwała mu z uśmieszkiem - że mogą tu być różne trujące rośliny, które zostawią ci na tych pięknych pleckach śliczne ropne pęcherze.
Wzruszył ramionami.
-No to będzie miała robotę, lekareczko. Zaryzykuję.
Na tym polega tajemnica- człowiek musi nosić brzemię swoich postępków na zawsze, bez względu na koszty.
Dzisiaj opróżniamy centrum zatrzymań. Setka kryminalistów dostanie szansę stworzenia nowej historii.
Musisz pozwolić sobie być szczęśliwa. Jeżeli nie, jaki sens ma życie?
Chyba nie podziękowałem ci jeszcze za to, co zrobiłaś dla Octavii – rzekł Bellamy i czar prysnął.
– Czy mam przez to rozumieć, że właśnie dziękujesz?
– To najlepsze podziękowanie, na jakie mnie stać. – Spojrzał na nią z ukosa. – Nie jestem najlepszy w te klocki.
Coś działo się za każdym razem, kiedy wkraczał między drzewa. Oddalając się od obozu w porannym słońcu na kolejną łowiecką wyprawę, zaczął głębiej oddychać. Serce biło mu mocno, powoli i miarowo, a całe ciało pracowało w tym samym rytmie. Było tak, jakby ktoś włamał mu się do mózgu i podkręcił jego zmysły do poziomu, którego istnienia Bellamy wcześniej nie podejrzewał.
- Naprawdę ci na niej zależy, no nie? – Wyciągnął rękę, żeby pomóc jej przejść przez pokryty mchem pień zagradzający drogę.
- Jest moją najlepszą przyjaciółką – odparła Clarke, łapiąc jego dłoń. – Jedyną osobą, która wie, jaka jestem naprawdę.
Rzuciła mu z uśmiechem zakłopotane spojrzenie, ale on skinął głową.
- Wiem, co masz na myśli. – Octavia była jedyną osobą na świecie, która rzeczywiście go znała. Na nikim więcej mu nie zależało.
Wtedy spojrzał na Clarke, która pochylała się, by powąchać jaskraworóżowy kwiatek, a słońce przeświecało przez jej złote włosy… i nagle przestał być już tego taki pewien.
Nie wydaje mi się, żeby można było zrobić cokolwiek nie do wybaczenia - powiedział cicho. - Jeżeli ktoś uczyni to z właściwego powodu...