cytaty z książek autora "Marie Aubert"
Zawsze tak robię, romantyzuję to, co minęło, pozłacam, upiększam i tęsknię.
Tak nie powinno być. Dlaczego to takie proste dla innych, a dla mnie takie trudne, nie rozumiem, o co chodzi, czy to jakaś matematyczna formuła, jakiś kod, który wszyscy znają, operują nim od najwcześniejszego dzieciństwa, podczas gdy mnie zapomniano o nim powiedzieć?
Jedna z moich koleżanek powiedziała w moje urodziny, chcąc mnie zapewne pocieszyć, że świetnie wyglądam, i chwilę później dodała: "Jak to dobrze być singielką, bo można dzięki temu poznać samą siebie". Ja zaś pomyślałam, że w sumie wolałabym chyba poznać kogoś innego.
Czas płynie nieubłaganie, tyka w całym domku, w ogrodzie i we mnie, kolejne lata i urlopy są nie do odróżnienia, w którym to roku były takie upały, w które wakacje złowiliśmy tak dużo makreli, niedługo ktoś odejdzie, wkrótce pojawi się ktoś nowy.
Miałabym kłaść się spać sama z moimi wspaniałymi zasadami, sama obejmować się ramionami w łóżku i intensywnie myśleć, ile mam do siebie szacunku? A przecież nie ma żadnych korzyści z bycia porządną czy przyzwoitą.
To niewiarygodne, że ludzie potrafią po prostu zniknąć, przeprowadzić się, zupełnie się zmienić albo umrzeć.
Przyznaję się przed sobą, że cierpienie jest naturalną częścią życia i będziemy go doświadczać, przynosi jakiś rodzaj ulgi i przyzwolenia na to, żeby było trudno, żeby było smutno, żeby pojawiły się łzy.
Mogłabym popłynąć dalej, przez cieśninę na otwarte morze. Zrobić to teraz. Płynąć i płynąć, aż straciłabym z oczu ląd, stała się coraz mniejsza, rozpuściła się, zmieniła w wodę, w muszle, kamienie i wodorosty. Nie zauważyliby tego.
Obejmuję się ramionami, moja skóra wydaje mi się zwiotczała i sucha, moje ciało jest niczym i nikt już niczego ode mnie nie chce, zupełnie jakbym przestała istnieć.
Szczęście i ból stoją zaraz obok siebie, tak blisko, że nie sposób odróżnić jedno od drugiego.
Jesteś w pewnym sensie zbyt ekspansywna a ja należę do osób, które potrzebują przestrzeni.
Przyjaciele są ważni, nawet gdy jest się w związku.
Dopiero w ostatnim roku zaczęło do mnie docierać, że naprawdę robi się późno. Niedługo przed czterdziestymi urodzinami zaczęłam się budzić z atakami lęku, jakby ktoś potrząsał moim ciałem i mówił, że zostało mi n i e w i e l e, już naprawdę n i e w i e l e czasu.
Staram się naprawdę-odpowiadam.- Po prostu nie jestem pewna czy to możliwe. - Cały czas mam wrażenie, że mnie testujesz -mówi Julia. - Więc muszę się starać, żeby zasłużyć na Twoją akceptację.
Za dużo czasu spędzamy w samotności, ciągle to powtarzam, zapomnieliśmy o wszystkim, co nas łączyło.
Zastanawiam się, czy wszyscy rodzice tak to postrzegają, czy myśl, że ich dziecko nie jest kochane tak, jak na to zasługuje, też sprawia im ból.
Życie się zmienia. Trzeba iść przed siebie i nie oglądać się wstecz.