cytaty z książki "(Nie)boszczyk mąż"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Deser jest? - spytał normalnym głosem. Justynce udało się przełknąć i nie udławić. - Jest. Nawet dwa. - Bo ja, oczywiście, mam kopalnię złota. - Ten drugi bardzo tani... - Ptasie gówna pozbierała z trawnika?
Niedobra byłam dla niego, ale teraz będę jak anioł, a może i jemu wróci...? Takiego relaksu dozna, tak się błogo poczuje... - Kurrrrwa...!!! - rozległ się z dołu przeraźliwy, świszczący ryk, dobitnie obrazujący błogie samopoczucie Karola, dzięki czemu Justynka nie zdążyła nic odpowiedzieć. - Co jest z tym cholernym kotem...?!!!
Widzisz... Wszystko zniosę, tylko jednego nie. Nienawidzę być oszukiwana. I najbardziej się bałam, że jeśli ukrywasz coś przede mną, to znaczy, że mnie oszukujesz. Wolę najgorszą prawdę niż najpiękniejsze łgarstwo, chociaż, z drugiej strony, myślałam, że może nie powinnam się czepiać, bo może to jest tylko coś kompromitującego, bo może masz, bardzo cię przepraszam, na przykład, hemoroidy...
No więc dobrze, niech będzie, trudno, skoro to życie jest takie podłe i skomplikowane, wyrzeknie się wafelków w czekoladzie i zje tę przeklętą marchewkę...
Z lekkim rozgoryczeniem pomyślała przy tej okazji, że czego człowiek nie chce, to ma w nadmiarze, upragnione natomiast stawia zacięty opór.
Skoro on sam z siebie nie chce zapaść na żadną śmiertelną chorobę, a nieszczęśliwe wypadki starannie go omijają, należy pomóc losowi i nie kto inny musi to zrobić, tylko ona sama. Niestety, osobiście.
Najnieszczęśliwszą istotę płci żeńskiej od samobójstwa odwodziło nabycie nowego kapelusza, z kapeluszami nie będzie się wygłupiać, ale może jakiś inny drobiazg?
Nie jestem chyba przesadnie zarozumiała, ale myślałam, że nie wyglądam na debilkę.
- Zaraz, czy to jest forma niedokonana? Bo przecież nie tryb... Robił, robił i nie zrobił...
- To raczej przejaw działalności naszego rządu - skorygował Karol uprzejmie.
Malwina nie była pijana ,bo,ostatecznie , obiad przy tym winie zjadła solidny,ale leciutki rauszyk i emocja przytępiły jej spostrzegawczośc. Justynki o parę metrów od siebie w ogóle nie zauważyła i, znalazłszy upragniony lakier, bardzo zadowolona, odruchowo dokonała kilku innych zakupów. Nabywanie lakieru Justynka widziała doskonale,ale niewiele ją to obeszło,za swoje kosmetyki zdążyła zapłacic wcześniej i czekała na Malwinę w samochodzie.".
- Nie masz jakichś... kłopotów...?
- Mój jedyny kłopot to ty. Wszystkie inne chromolę.
Dyplomatycznie i z wielkim współczuciem przebąkiwała o niewierności męskiej i perfidnym uroku rozmaitych lafirynd, głupocie mężów i ślepej łatwowierności żon, o motylkach skaczących z kwiatka na kwiatek i tym podobnych miłych zjawiskach.
Znalazła złożone w kostkę sto złotych, ale kartki nie było. Przypomniała sobie, że te sto złotych miała dać świętemu Antoniemu za odnalezienie czegoś wcześniej... a, książeczki czekowej... Nic dziwnego, że nie może znaleźć teraz cholernej kartki, skoro jest winna świętemu Antoniemu!
(...) pies wzajemnie chce mieć swojego człowieka [s. 66].
- Jestem podrzędnym gównem, które ma zastąpić wszystkie słowniki świata, myśleć szybciej niż trzy komputery razem i nie mieć żadnego własnego zdania!
- Trochę to niekonsekwentne. Ale widzę element wysoce intrygujący. W życiu nie słyszałem, żeby ktoś wymagał od jakiegokolwiek gówna znajomości języków obcych.
- Mam pytanie - zaryzykowała Jola. - Chyba nietaktowne, ale trudno, w końcu idzie o mojego pracodawcę. Dlaczego on przychodzi czasem do firmy taki wściekły od rana?
- Niestety, z różnych przyczyn - westchnęła Justynka. - Mogłabym długo wymieniać, ale chociażby ostatnio, zepsuta brama. Albo coś nie tak ze śniadaniem. Albo pozostałości z poprzedniego wieczoru. Albo kot miauczał. Wszystko.
Justynka lubiła rozumieć. Nie wtrącać się, broń Boże, wtrącanie nie wchodziło w rachubę, nie gadać, nie plotkować, zachować dla siebie, ale rozumieć porządnie i rzetelnie. Nie cierpiała niewiedzy i nie trawiła niepewności, męczyły ją i denerwowały.
Nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że Karol będzie bronił swojego mienia bez opamiętania, zażarcie, z narażeniem życia, jest zatem szansa, że to życie postrada. A nawet jeśli jakaś resztka się w nim pokołacze, nie ma obawy, służba zdrowia ją załatwi.
Charakter rozmowy, wysoce kontrastowy, bo z jednej strony pustynnie suchy, a z drugiej arktycznie lodowaty, tajemniczym sposobem obydwojgu im pozostawił wrażenie, że świat wcale nie jest taki zły. Da się na nim całkiem przyjemnie egzystować...
- Chciewa...? Czy chciwa? Forma niedokonana od chcieć (...)
- Ciekawe...
- Zaraz, czy to jest forma niedokonana? Bo przecież nie tryb... Robił, robił i nie zrobił...
- To raczej przejaw działalności naszego rządu - skorygował Karol uprzejmie [s. 278].
W świetle prawa cały dorobek jest wspólny, bez względu na to, czy ona pracowała zawodowo, czy nie. Wychodzi się z założenia, że ułatwiała ci pracę, zajmując się całą drugą stroną życia i wychowując dzieci. Żaden mąż nie zrobi majątku bez pomocy żony [s. 20].
Najmądrzejszemu [mężczyźnie] te babskie rzeczy nawet nie zaświtają [s. 437].
A dlaczego on nie może mieć tłumacza, tylko tłumaczkę? Snuje się za nim jak smród za wojskiem i to znaczy ja nie wiem, co się za wojskiem snuje, nigdy nie wąchałam, ale podobno się snuje, wszyscy mówią [s. 280].
Na moje oko od zeszłego roku przybyło ci z pięć kilo. Mózg ci się również otłuścił? [s. 119].
Kobiety chudną od nóg. Najlepiej w trudnym terenie, po lesie o nierównym podłożu, szczególnie że można zabłądzić i wtedy już parę kilo masz jak w banku [s. 74].
Gdyby w domu brakowało soli, twoje łzy okazałyby się może przydatne (...) [s. 245].
A nie ma na świecie takiego chłopa, żeby się nie dał skołować [s. 71].
Wszyscy z komórkami bardzo szybko zaczynają się czuć jak ścigane zwierzę, każdy ich wszędzie dopadnie, więc wyłączają draństwo przy każdej okazji albo udają, że nie mają zasięgu. Tracą prywatność, tak twierdzą. Właściwie człowiek posługuje się tym tylko wtedy, kiedy naprawdę musi, a ja chcę dlatego, że inaczej marnuję czas. Zaczyna się sesja, informacja, że egzaminator ma okienko i można by wskoczyć, jest dla mnie bezcenna.
Właściwie uważamy [studenci prawa], że powinno się wrócić do kodeksu Hammurabiego i do Biblii, a potem jeszcze zastosować te stare skandynawskie metody, co to złodziejom ucinało się prawą rękę... [s. 51].
Na bankiet amerykański można przyjść w worze po kartoflach, w firance z okna, w kostiumie kąpielowym i w kawałku starego chodniczka [s. 392].