cytaty z książki "Nie boję się bezsennych nocy..."
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tylko zbrodnia przeciw ludzkości winna być pomszczona. Wszystkie inne zemsty zostawmy Bogu...
Wbrew powierzchownym sądom, nie jest zbyt trudno zachować tak zwaną "postawę", kiedy jest się prześladowanym czy kiedy ponosi się porażkę. O wiele trudniej zachować godność, moralność, kiedy jest się zwycięzcą, kiedy się dysponuje losem innych. Umieć przegrywać to sztuka, ale nie taka wielka. Umieć wygrywać - to sztuka o wiele trudniejsza.
Kiedy widzę ryczących faszystów, byczków z żądzą mordu, myślę: oni ujawniają to, co w gatunku ludzkim jest z bestii.
Książka powinna przerastać autora. Do tego stopnia, żeby jemu samemu sprawiła niespodziankę.
Zło, inteligentne czy nawet mało inteligentne, ma ogromną siłę przekonywania. Zaspokaja ciemne pragnienia, a takich w nas nie brak.
Zło jest bardziej atrakcyjne. Dobro tak nie podnieca. Dobro przemawia do dobrych. Odwołuje się do innej wartości.
Kobieta, którą kochamy, nie musi połknąć od razu wszystkich rozumów – wystarczy, jeśli przy swojej urodzie jest miła, przyjazna, niezrzędliwa, a przede wszystkim lojalna. Kochamy ją także za to, że jest nasza. Może być sto innych kobiet urodziwszych i mędrszych, ale ta jest moja i to jest ogromna zaleta – mogę liczyć na jej lojalność i wsparcie.
Każde pisarstwo staje się próbą dialogu z przyszłością. Chcesz czy nie rozmawiasz z pokoleniami jeszcze nie narodzonymi. Mogą oczywiście po twoją książkę nie sięgnąć, ale nie jest wykluczone, że sięgną. Więc rozmawiasz z ludźmi, o których pojęcia nie masz, jacy są. Dialog z Zagadką!
(...) ten , kto ma bogatsze życie wewnętrzne, bardziej aktywną wyobraźnię, nie nudzi się. (...) Człowiek bogaty wewnętrznie urozmaica życie - sobą. Jak w tej anegdocie o Aleksandrze Dumas (ojcu), którego pytano, jak się bawił na przyjęciu. "Na honor - odpowiedział - śmiertelnie bym się nudził, gdyby nie było tam mnie".
Trudno jest stuknąć się w głowę, kiedy się na niej stoi.
Skromny działacz polityczny jest czymś nie do pomyślenia. Bo jeśli nawet nie jest to człowiek pożerany żądzą władzy, to jednak musi przynajmniej uważać siebie za jednostkę powołaną (najlepiej prze Opatrzność) do spełnienia pewnych, nie zawsze pociągających, zadań.
Język hebrajski nie zna formy „pan” i do każdego mówi się „ty”, jak w Biblii. Czy to tradycja hebrajska spowodowała, że do Boga zwracamy się po polsku per „Ty”? Pomyśleć: biskup jest Waszą Eminencją, papież Waszą Świątobliwością, ksiądz – to „proszę księdza”, i tylko Boga bezceremonialnie tykamy...
Doświadczenie podpowiada, że wrogami wolności są: Entuzjazm, Egzaltacja, Fanatyzm - wiary czy tzw. sprawy, to bez znaczenia. W imię tego, co się wyznaje, można niewolić i pozbawiać życia.
Człowiek powinien być wolny. Także od czepiającej się do muzyki. Rozlegającej się w nim wbrew jego woli.
Nieuwzględnianie ludzkich uczuć, deptanie sentymentów jest zawsze głupotą polityczną. Która w końcu się mści. Po latach - ale nieuchronnie.
Bez Boga świat jest niezrozumiały. Z Bogiem - jeszcze bardziej.
We Francji kobiety uzyskały prawo głosu dopiero po ostatniej wojnie, w Szwajcarii jeszcze później. U nas zresztą też pojawił się na scenie politycznej pewien cudak, który ma w swoim programie odebranie kobietom głosu, jako że kobieta powinna, jego zdaniem, głosować jak jej mąż. Zapomniał tylko, że istnieją kobiety niezamężne.
Nienawistnikowi nie wystarcza, że zatruwa jadem siebie, musi jeszcze zatruć innych. Widocznie w takim stanie uczuć chce się czarnej mszy, zbiorowego spożywania jadu, chóralnego śpiewu. Kto nienawidzi innych - przez siebie wybranych - nienawidzi też spokoju świata - szerzy pożar jak piroman.
Kłamstwo jest lepkie. Nie smakuje jedzenie, nie cieszy zieleń, nie ma radości, kiedy człowiek wciąż się ociera o lepkie kłamstwo. I wciąż widzi - w telewizji - bezczelne, śliskie twarze kłamców. Oszczerców, nienawistników, donosicieli. I z nimi musi żyć w jednym kraju, na jednej ulicy...
Trzeba by się szorować, by zmyć z siebie tę lepkość, o którą się ocieramy. Chodzimy wszyscy niedomyci.
Nienawiść sprzymierza się z kłamstwem. Z przebiegłością propagandową.
Zdaje się nam, że dość dobrze znamy historię, ale ilekroć dobieramy się do faktów, ogarnia nas zdumienie, wzburzenie, często i zażenowanie.
Rodzice planują przyszłość dziecka, ale i ono planuje. "Mamusiu - mówi chłopiec w pociągu do Treblinki - jak ta wojna się skończy, to będę się uczył na doktora, prawda?".
Nawet dzisiaj komplikacje psychologiczne, polityczne i resentymenty powodują, że sprawiedliwy opis pewnych okresów przeszłości - międzywojnia na przykład albo klęski wrześniowej - z miejsca budzi podejrzenia: o co mu chodzi? Komu on chce się przypodobać? I w ten sposób jesteśmy skazani w każdym przedmiocie na półprawdy. Ukazanie całej prawdy - z którejkolwiek strony byśmy się do tego zabrali - staje się sprawą nietaktowną i nieprzyzwoitą.
Nie jest erudytą ten, kto przeczyta tysiące książek, ale ten, kto przeczyta właściwe książki i dobrze je sobie przyswoi.
Zdaje się nam, że dość dobrze znamy historię, ale ilekroć dobieramy się do faktów, ogarnia nas zdumienie, wzburzenie, często i zażenowanie.
Artysta ma swoje przyjemności i władza swoje. Niedobrze, kiedy ktoś z kręgu władzy zazdrości artyście. Czego u licha zazdrości? Chyba nie nazwiska w druku, bo tego on ma więcej. Każdy sprzedany w Polsce śledź wchodzi w bezpośrednie obcowanie z nazwiskiem dygnitarza.
Życie wewnętrzne niemal z reguły nie daje się ująć w notatce, która zawsze jest rodzajem postscriptum.
Nie tylko myśli, ale i stany uczuciowe giną. (Odtwarza je czasem twórczość).
Spotkałem wujka w Katowicach jesienią 1945 roku. Urodziła im się córka - oszalał ze szczęścia. Brał córeczkę na ręce i przemawiał do niej tak: "Laleczko, laleczko moja. Milion laleczek zabili. Żebyś wiedziała, że zabili milion laleczek." Żydowskie kołysanki...
Lwów i Wilno istnieją, ale jakby nie istniały. Jeśli nawet komuś uda się tam dotrzeć, to wszystko jest inne: ludzie na ulicy, język dookolny, atmosfera, codzienność. To miasto, które znali, wznosi się tylko w ich pamięci.
Dramat historii toczy się jakby z niezmiennymi, stałymi rolami. Zawsze znajdzie się ktoś, kto weźmie na siebie rolę buntownika (...) i ktoś, kto zagra karierowicza, pochlebcę. Mniej jest, oczywiście, kandydatów na odważnych buntowników, bo prawdziwy talent jest rzeczą rzadką. Za to duża jest zgraja śliniących się i łzawiących tchórzy i miękiszów, wygodnickich, egoistów, chętnie udających głuchotę i ślepotę.