cytaty z książek autora "Stanisław Wyspiański"
Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
ostał ci się ino sznur.
Tak, by nam się serce śmiało do ogromnych, wielkich rzeczy. A tu pospolitość skrzeczy...
Przecie trza wprzódy wypróbować. trza coś przecierpieć, coś przeboleć, żeby móc miłość uszanować.
Poeta:
Po całym świecie możesz szukać Polski, panno młoda, i nigdzie jej nie znajdziecie.
Panna Młoda:
To może i szukać szkoda.
Poeta:
A jest jedna mała klatka -
o, niech tak Jagusia przymknie rękę pod pierś.
Panna Młoda:
To zakładka gorseta, zeszyta troche przyciaśnie.
Poeta:
A tam puka?
Panna Młoda:
I cóz za tako nauka?
Serce!?
Poeta:
A to Polska właśnie.
Jest szczęście co się ze mną mija
i nieszczęście, które mnie tuli
Piję, piję bo ja muszę,
bo jak piję, to mnie kłuję;
wtedy w piersi serce czuję
Ptak ptakowi nie jednaki człek człekowi nie dorówna dusa dusy zajrzy w oczy nie polezie orzeł w gówna
Nienawiść jest potężniejsza niż miłość. (...) Na nienawiść trzeba się zdobyć.
Musimy coś zrobić, co by od nas zależało, zważywszy, że dzieje się tak dużo, co nie zależy od nikogo.
tak by het gdzieś gnało, gnało,
tak by się nam serce śmiało
do ogromnych, wielkich rzeczy,
a tu pospolitość skrzeczy,
a tu pospolitość tłoczy,
włazi w usta, uszy, oczy;
No, tylko my jesteśmy
tacy przyjaciele, co się nie lubią.
Granie miłe, spanie miłe,
życie było zbyt zawiłe,
miło snami uciec z życia,
sen, muzyka, granie, bajka, -
zakupiłbym sobie grajka, -
spać, bo życie zbyt zawiłe,
trzaby mieć ogromną siłę,
siłę jakąś tajemniczą,
żeby być czemś na tej wadze,
gdzie się wszystko niańczy w bladze, -
...
I trzeba wiedzieć, że jeśli są rzeczy, które ode mnie zależeć powinny, to grzechem jest pytać się o nie innych i żądać ich od innych.
Duch się w każdym poniewiera,
że czasami dech zapiera;
tak by gdzieś het gnało, gnało,
tak by się nam serce śmiało
do ogromnych, wielkich rzeczy,
a tu pospolitość skrzeczy,
a tu pospolitość tłoczy,
włazi w usta, uszy, oczy;
Muszę panu się pożalić, w serduszku nie napalone, jak kto weźmie mnie za żonę, będzie sobie ciepło chwalić; muszę panu się pożalić: choć zimno, można się sparzyć.
MASKA 3:
Wiem, iż w tobie nienawiść jest.
KONRAD:
Nie mów ze współczuciem. Jestem z mojej nienawiści dumny.
Kochałem się po różnemu, a ciebie chcę po swojemu, po naszemu.
[Poeta]: I czegóż pani życzy?
[Rachela]: Miodu, rozkoszy, słodyczy miłości, roznamiętnienia i szczęścia.
A gdyby tak ustroić się w róże
i wejść na ogromny stos
drzewa,
i pokazać: jak śpiewa
człowiek, co w różach na czole
umiera?
Wielkie skrzydła porozwijać, lecieć, a nie dać się mijać.
MASKA 4:
Gaśnie sztuka. Przemaga życie.
KONRAD:
Nie. Rozwija się sztuka.
MASKA 4:
A życie?
KONRAD:
Życie dla mnie nie istnieje.
Ty sobie nie zdajesz sprawy z tego, co ty mówisz. Ty nie rozumiesz wszelkich konsekwencji artystycznych. Ty nie wiesz nic więcej nad kilka słów..., a każde z nich decyduje o moim życiu.
Niech na całym świecie wojna,
byle polska wieś zaciszna,
byle polska wieś spokojna.