cytaty z książek autora "Paul Auster"
Książki zmuszają cię, żebyś im dał coś w zamian, wysilił wyobraźnię i inteligencję, tymczasem film można oglądać - i to z przyjemnością - w stanie umysłowiego lenistwa
Czytanie było moją ucieczką i pociechą, moim pokrzepieniem, moją używką: czytanie dla czystej przyjemności czytania, dla swego pięknego bezruchu, który cię otacza, gdy w twojej głowie rozbrzmiewają słowa autora
Z upływem lat wcale nie stajemy się silniejsi. Nagromadzenie przeżytego cierpienia i smutku osłabia naszą zdolność przetrwania dalszego cierpienia i smutku, a ponieważ cierpienie i smutek są nieuniknione, nawet najmniejsze potknięcie w późniejszym życiu potrafi wybrzmieć z podobną siłą jak dramat w czasach młodości.
Wszyscy skrywamy w sobie kilka osób i większość z nas przeskakuje z jednego "ja" do drugiego, nie wiedząc, jacy naprawdę jesteśmy. Jednego dnia w dołku, drugiego wzbijamy się wysoko; posępni i milczący rano, roześmiani i sypiący dowcipami wieczorem.
Podobno samo życie podsuwa gotowe opowieści, ale tylko tym, co potrafią opowiadać. Skoro tak, to może przeżycia zdarzają się tylko ludziom, którzy umieją przeżywać.
Oznajmił, że pisarstwo nie rządzi się żadnymi regułami. Wystarczy przyjrzeć się życiorysom poetów i powieściopisarzy, a zobaczymy całkowity chaos, nieskończony zbiór wyjątków. A to dlatego, że pisanie chorobą, czymś co można nazwać infekcją lub grypą duszy i co w związku z tym może dotknąć każdego z nas w każdej chwili. Młodych i starych, silnych i słabych, pijanych i trzeźwych, zdrowych i chorych psychicznie. Wystarczy spojrzeć na listę literackich gigantów i półgigantów, a odnajdziemy na niej pisarzy, którzy reprezentowali wszystkie orientacje seksualne, wszystkie poglądy polityczne, wszystkie ludzkie cechy, od najbardziej wzniosłego idealizmu do najbardziej wyrafinowanego zepsucia.
Teraz żyje z dnia na dzień, nie robiąc niczego nadzwyczajnego - czyta książki, rozmyśla, chodzi na spacery, ogląda filmy, śledzi, co się dzieje na świecie. Innymi słowy, odpoczywa, ale jest to dziwny rodzaj odpoczynku, nerwowy spokój.
Życie większości ludzi rozpływa się w nicość. Ktoś umiera i powolutku wszystkie ślady jego życia się zacierają. Wynalazca pozostawia siebie w swych wynalazkach, architekt w projektowanych budowlach, większość ludzi nie pozostawia jednak po sobie pomników, niczego trwałego. Albumy ze zdjęciami na półce, świadectwo z piątej klasy, puchar z zawodów kręglarskich, popielniczkę zwędzoną z pokoju hotelowego na Florydzie ostatniego dnia pamiętanych jak przez mgłę wakacji. Kilka przedmiotów, kilka dokumentów i wrażenia żyjące w pamięci innych ludzi. Ci ludzie rzecz jasna będą opowiadać o zmarłym, lecz najczęściej daty im się pomieszają, pominą niektóre fakty, a prawda będzie coraz bardziej zniekształcona, gdy zaś śmierć zabierze i tych ludzi, większość opowieści zniknie razem z nimi.
Każdy wie, że literatura jest fantazją. Jakkolwiek wielki miewa na nas wpływ, nie mylimy jej z prawdą, nawet jeśli mówi nam prawdy ważniejsze od tych, które znajdujemy gdzie indziej.
Dostała pewną historią, a kiedy człowiek ma szczęście żyć jakąś historią, żyć w wymyślonym świecie, cierpienie związane z tym światem znika. Bo dopóki dopóki trwa opowiadania historia rzeczywistość nie istnieje.
Umarła, bo pękło jej serce. Niektórzy śmieją się z tego wyrażenia, dając dowód, że nie mają pojęcia o świecie. Codziennie ktoś umiera na złamane serce. Tak jest i tak będzie aż po kres czasu.
Jeśli odbiera się świat jedynie w kategoriach pieniędzy, ostatecznie przestaje się go widzieć.
(...) i gdy otwiera kluczem drzwi mieszkania, wyobraża sobie, że zagłebi się w wygodnym fotelu w salonie i ostatnie godziny tego dnia spędzi na czytaniu książki, tylko której książki, zadaje sobie pytanie, której z tysięcy wciśniętych na półki w dwupoziomowym mieszkaniu...
(...)jeżeli wszystkie sześćdziesięcioletnie baby zaczną sprawiać wrażenie dziwacznych trzydziestolatek, to kto zostanie,żeby zagrać matki i babki?
Chore dusze. Pokrzywdzeni obok nas, którzy otwierają sobie żyły i publicznie krwawią.
Ludzkie ciało jest różnorakie w formach, zachowaniach, w rozmiarach, kształtach i kolorach i patrzenie na jedno konkretne ludzkie ciało oznacza pojmowanie tego jednego ludzkiego ciała i żadnego innego.
Gdy jednak piszę, proces ten wydaje się odwrócony. Przestrzenie w moich powieściach są dla mnie zupełnie konkretne. Każda ulica, każdy dom, każdy pokój są żywe w moim umyśle - nawet gdy mówię o nich mało lub zgoła nic. Mogę nie wspomnieć, gdzie stoi kanapa, ale doskonale wiem, jaka jest jej pozycja w stosunku do pozostałych mebli. Wszystko to polega na ugruntowaniu wyobraźni w konkrecie, jak sądzę, co pozwala wierzyć - czy też łudzić się - że rzeczy, o których się pisze, dzieją się naprawdę (Paul Auster do J.M.Coetzeego).
(...) każda rana powstała w nieoczekiwanej kolizji ze światem, czyli innymi słowy, wskutek wypadku, czyli czegoś, co nie powinno się stać, bo wypadek z definicji nie jest czymś, co ma ci się przytrafić. Przypadkowe fakty jako przeciwieństwo faktów nieuniknionych i kiedy patrzysz tego ranka w lustro, nabierasz świadomości, że całe życie jest przypadkowe oprócz jednego nieuniknionego faktu - wcześniej czy później nastąpi jego koniec.
Od samego początku wszystko było z nią inaczej. Tym razem nie był to wytwór twojej wyobraźni, żadna projekcja twoich własnych upodobań, lecz rzeczywista osoba, i ta osoba narzuciła ci swoją rzeczywistość od chwili, gdy zaczęliście rozmawiać, chwili, która nastąpiła tuż po waszym poznaniu się, gdy po wieczorze poezji przedstawiono was sobie w kuluarach 92nd Street Y, a ponieważ nie była ani speszona, ani nieśmiała, ponieważ popatrzyła ci w oczy i zaprezentowała się jako w pełni uzasadnione istnienie, nie miałeś możliwości, by uczynić z niej kogoś, kim nie była – nie miałeś żadnych szans, by ją wymyślić, jak to się działo w przeszłości z innymi kobietami, ponieważ ona zdążyła się już wymyślić sama. Tak, piękna, bez wątpienia w najwyższym stopniu piękna, smukła blondynka o wzroście sześciu stóp, o długich, cudownych nogach i wąskich nadgarstkach czterolatki, największa maleńka osoba, jaką kiedykolwiek spotkałeś, lub może najmniejsza wielka osoba, jednak wcale nie patrzyłeś na jakiś abstrakcyjny obiekt kobiecej doskonałości, byłeś zainteresowany rozmową z żywym, oddychającym ludzkim podmiotem. Podmiotem, a nie przedmiotem, stąd żadnych złudzeń. Żadnych podstępów. Inteligencja jest jedną z ludzkich cech, których nie da się udawać, i z chwilą, kiedy twoje oczy oswoiły się z blaskiem jej urody, pojąłeś, że jest to niesamowicie błyskotliwa kobieta, jeden z najwspanialszych umysłów, z jakimi przyszło ci obcować.
... któż jednak, jak mówił ojciec, jest w stanie dociec wszystkich tajemnic pożądania, kto potrafi wytłumaczyć pojawienie się niechcianych myśli, które nagle zaczynają kłębić się w ludzkim mózgu?
Ludzkie ciało nie może istnieć bez innych ludzkich ciał. Ludzkie ciało musi być dotykane - nie tylko małe ludzkie ciało, duże ludzkie ciało także. Ludzkie ciało ma skórę.
Życie w sztuce można schematycznie podzielić na dwa lub trzy etapy. Na pierwszym artysta odkrywa lub zadaje sobie wielkie pytanie. Na drugim trudzi się nad znalezieniem odpowiedzi. A potem, gdy żyje już wystarczająco długo, dochodzi do trzeciego etapu, kiedy owo wielkie pytanie zaczyna go nudzić i musi szukać inspiracji gdzie indziej (J.M.Coetzeego do Paula Austera).
Zażycie jednej tabletki zawsze wydaje jej się pochłonięciem niewielkiej dawki śmierci. Jeśli raz z tym zaczniesz, wpadniesz w szpony reżimy siejącego chaos i zamęt i nie będziesz w stanie uwolnić się od uczucia, że głowę masz szczelnie wypełnioną kłębkami waty i kulkami zmiętego papieru. Nie chce wyłączać się z życia po to, by je przetrwać.
Innym aspektem pisania powieści (i czytania powieści), o którym często myślę, jest kwestia przestrzeni. Jako czytelnik czasami próbuję umiejscowić akcję, zrozumieć geografię opowieści. Może mieć to coś wspólnego z moją zubożałą wyobraźnię wizualną. Zamiast przenieść się w fikcyjną scenografię opisaną przez autora (...), mam zwyczaj przenosić bohaterów do miejsc, które są mi znane. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie przeczytałem "Dumy i uprzedzenia" tuż po dwudziestce (powieści, w której niemal nie ma opisów miejsca akcji) i nie zauważyłem, że "widzę" bohaterów w domu, w którym mieszkałem jako dziecko. Ale jak możesz sobie wyobrazić pokój z powieści, jeśli autor nie informuje Cię, co się w nim znajduje? Dlatego wymyślasz własny pokój albo wpisujesz scenę w jakiś pokój zapamiętany. To wyjaśnia, dlaczego każdy czytelnik czyta inną książkę niż wszyscy inni czytelnicy tej samej powieści. To aktywne zajęcie i każdy umysł wciąż produkuje własne obrazy (Paul Auster do J.M.Coetzeego).
W miejsce wyobraźni wizualnej mam chyba coś, co nieprecyzyjnie określam aurą albo tonacją. Gdy wracam myślami do jakiejś konkretnej znanej mi książki, potrafię przywołać unikatową aurę, której oczywiście nie potrafię ubrać w słowa, nie przepisując przy tym książki (J.M.Coetzee do Paula Austera).
Poeci są wszędzie, ale rozmawiają tylko ze sobą nawzajem (Paul Auster do J.M.Coetzeego).
(...) twoja żona, co dobrze o niej świadczy, wcale nie chce, abyś był inny. Toleruje twoje słabości i nie krzyczy ani cię nie gani, a jeśli się martwi, to tylko dlatego, że chciałaby, abyś nigdy nie przestał żyć.
Piszesz, że doskonale wiesz, gdzie znajduje się fikcyjna kanapa w Twoim fikcyjnym pokoju, nawet jeśli nikt w Twojej książce na niej nie usiądzie, a nawet na nią nie spojrzy. Sądzę, że jestem nieco mniej dokładny. Pokój, w którym rozgrywa się moja wymyślona akcja, jest raczej pozbawionym mebli miejscem, a w zasadzie pustym sześcianem. Wstawiam do niego kanapę tylko wówczas, jeśli będzie potrzebna (jeśli ktoś będzie na niej siedział lub na nią spojrzy), a następnie kredens z zestawem sztućców w lewej górnej szufladzie, bo bez niego nie moglibyśmy mieć noża do masła, którym bohaterka planuje posmarować swój tost (J.M.Coetzee do Paula Austera).
Wszyscy jesteśmy obcy dla nas samych i jeśli mamy jakiekolwiek pojęcie kim jesteśmy, to dzieje się to tylko dzięki temu, że żyjemy w oczach innych.