Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Przeglądając w internecie propozycję książek które mogą mnie zainteresować, dostrzegłam tytuł "Defiance" oznaczający krnąbrność. Zobaczyłam piękną okładkę i ciekawy opis. Nie mogłam doczekać się jej przeczytania. Gdy wreszcie udało mi się ją zdobyć, bardzo się zawiodłam. Opowiada losy Rachel Adams, której ojciec nie wrócił z ostatniej misji i zostaje uznany za martwego. Musi poradzić sobie ze stratą jedynego rodzica i niespodziewanym wyborem jej protektora. Lecz czy ojciec Rachel naprawdę jest martwy? Córka postanawia go odszukać, pakując się w wielkie kłopoty. I nie tylko siebie lecz również wszystkich których kocha. Akcja książki skupia się na tajemniczej paczce, której ojciec głównej bohaterki nie dostarczył przywódcy. Niestety nie polubiłam Rachel. Na początku była znośna, lecz im dalej, tym bardziej mnie irytowała. W pewnym momencie miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno. Nie dało się znieść jej głupoty i egoizmu. Logan, zdecydowanie moja ulubiony bohater tej książki, stał się ... nudny jak przysłowiowe flaki z olejem. Przyłapałam się na tym że przewijałam jego fragmenty, a zwłaszcza podróż po ucieczce z więzienia. Wątek miłosny oczywisty od pierwszych stron. Nie potrafię dokładnie określić co nie podobało mi się w tej książce. Na pewno jest w niej dużo ciekawych stworzeń. Pomysł też oryginalny. Dochodzę do wniosku że jest po prostu nieumiejętnie napisana. Właściwie nic nie wiemy na temat świata w którym ma miejsce akcja. Bohaterowie zamiast wzbudzać sympatię - irytują. O wiele bardziej podobały mi się postaci drugoplanowe takie jak Quin czy Willow. Podsumowując, historia nie wciąga i z pewnością szybko zostanie przeze mnie zapomniana. Nie polecam a szczególnie osobom zaczynającym przygodę z czytaniem. Szybko idzie się zniechęcić.