Neo Arcadia - Tęcza w ciemności Norikazu Akira 5,8
ocenił(a) na 38 lata temu Jest to chyba pierwsza manga yaoi, co do której musiałam się zmusić, aby przeczytać więcej niż parę kartek...
Po "Neo Arcadię" sięgnęłam przypadkowo gdy była upchnięta obok innych pozycji z tego samego gatunku, tak więc nieprzeczytanie recenzji z tyłu było wyłącznie moim błędem. Nie przepadam za tytułami mówiącymi o bóstwach i demonach, na "dzień dobry" dostałam więc "w twarz" typem fabuły, której nie znoszę. Do tego ta kreska, która (szczególnie w wypadku jednego z bohaterów) wręcz krzyczy "Opowiadam o jakimś fantasy związanym z niebem, piekłem i legendami!" Ugh... Cóż, przypuszczam że fanom gatunku na pewno się spodoba. Jak dla mnie kreska jest mdła, a wpychanie w ramki na siłę kwiatów tu i ówdzie jest bardziej "babskie" niż kobieta mająca okres i jedząca słodycze.
Wracając jeszcze do fabuły, to wg mnie rozkręca się ona dopiero w 1/3. Niestety, nie otrzymujemy tu za wiele innowacyjnych pomysłów, a autorka w zasadzie serwuje nam wielokrotnie odgrzewany kotlet, tylko z innymi przyprawami. Najbardziej podobały mi się jedynie cztery momenty - znkinięcie, próba zapoznania Zeba z Rasem, wpuszczenie zwierząt za palisadę oraz dwa w zasadzie nie wliczające się w całość krótkie paski na ostatniej stronie w wersji chibi. Zawsze to jakaś odrobina czegoś nietypowego w całej tej historii... Jeśli chodzi o bohaterów, to Zeb przez CAŁY tomik ani razu się nie uśmiecha, kiepsko idzie mu wyrażanie jakichkolwiek emocji (w końcu bycie po stronie ciemności zobowiązuje...),ale za to przynajmniej myśli logicznie oraz wygląda całkiem-całkiem. Reen z kolei jest postacią mdłą i bez charakteru, dlatego też o wiele lepszy jest od niego Teia, który często uśmiecha się i "strzela" zabawne miny. Ah, no i nie zapominajmy o Miście, który też jakieś słabe zarysy charakteru posiada.
Jak dowiadujemy się w posłowiu, scenariusz jest oparty na podstawie powieści i niestety to widać - o ile powieść być może jest ciekawa ze względu na sam pomysł "zniknięcia" Reena, to manga wyszła naprawdę kiepsko. Uczucie przedstawione na początku powstało właściwie z niczego i w ułamkach sekundy (a przynajmniej tak to wygląda),potem jest ten jedyny moment kiedy fabuła dokonuje jakiegoś przeskoku, a wszystko co następuje później da się przewidzieć jeśli tylko ma się doświadczenie z tego typu fantasy.
Podsumowując, dla fanów gatunku fantasy-z-bóstwami-yaoi pozycja ta być może będzie czymś ciekawym, natomiast dla całej reszty raczej bym jej nie polecała. Szkoda, że historia rozkręca się tak szybko (jesli chodzi o niektóre wątki) i jednocześnie tak wolno - jakiśtam potencjał na bycie lepszą na pewno został zmarnowany.