Amerykanin, absolwent University of Houston, gdzie uczył się kreatywnego pisania, oraz University of Southern Maine, na którym robił licencjat z literatury popularnej. Autor książek „The Last Dragon”, „Women and monsters” oraz „Dzieci demonów”, które są pierwszym tomem trylogii „Psia ziemia”.
Czytając pierwsze strony nie byłam specjalnie zachwycona ani nawet zaciekawiona. Jednak warto było się trochę przemęczyć. Na wyróżnienie zasługuję narracja – ciekawie prowadzona, szczególnie wilczycy. Fabuła jednak jakoś słabo mnie zainteresowała, czytałam bardziej ze względu na narrację, opisy miejsc, odczucia bohaterów – to tworzyło klimat powieści. Autor zrobił to mistrzowsko, fabuła jednak zeszła gdzieś na drugi plan. Mimo to – ciekawe odkrycie, chętnie przeczytam kolejną część.
W dzisiejszych czasach, książek fantasy jest jak grzybów po deszczu, czyli niesamowicie dużo. Wielu pisarzy próbuje zmierzyć się z tym gatunkiem- jedni z lepszym a drudzy z gorszym skutkiem. Kilka lat temu, wśród młodzieży (zwłaszcza wśród żeńskiej części publiczności) panowała moda na historie podobne do "Zmierzchu" czyli wampiry, krew, wilkołaki, ewentualnie anioły i demony no i rzecz jasna MNÓSTWO ale to MNÓSTWO miłości...
Do czego zmierzam? Otóż idąc za pewnym nurtem, warto nie zapomnieć o choć odrobinie oryginalności i o tym, aby historia była porywająca i ciekawa. Bohaterowie nie mogą być papierowi a opisy bezbarwne i zniechęcające do dalszego czytania. Jednakże, czy autorom zawsze udaje się przestrzegać tych zasad? Przed państwem moje osobiste przemyślenia na temat książki "Dzieci Demonów" której autorem jest J.M. McDermott.
Dalszą część tej recenzji znajdziecie na blogu http://mylittlebigreviews.blogspot.com