Jesteśmy społecznością, która kocha książki

O rany. Niezbyt chętnie oceniam książki, których nie doczytałem, raczej je usuwam z biblioteczki. Ale tutaj... to po prostu straszne, mam na myśli tytuł. Ta książka nie powinna się nazywać "Toksyczni terapeuci", bo sugeruje laikom szukającym sensacyjnych wieści (to nie obraza, sam jestem tym laikiem w wielu dziedzinach, stąd też wiem, jak to łatwo trafia),że to jest psychologia i że może im się przytrafić, jak pójdą na terapię. To jest patologia, nie psychologia i nie zostało to dość wyraźnie powiedziane. A teraz merytorycznie, skoro już zjeżdżam coś, czego nie doczytałem - tak zupełnie serio, to ta książka jest po prostu dziwaczna. Wiem, autor krytykuje opisywane tu praktyki, ale jednocześnie mówi jakby gdzieś między wierszami "wiecie, pomysł dobry, tylko wykonanie słabe". Mam alergię na rzeczy z pogranicza psychologii, gdzie przekonuje się ludzi, że jakiś "lider" (co to w ogóle za nazwa dla prowadzącego grupę terapeutyczną) ich uleczy, pozwalając im kumulować energię czy tam wykazywać agresję... nie, nie, nie. Ani to naukowe, ani rzetelne... nie biorę, odkładam.