Trąby jerychońskie Heimito von Doderer 6,1
ocenił(a) na 612 tyg. temu Pod pozornie lekkim, wręcz trywialnym tematem, kryje się tu całkiem poważna diagnoza nie tylko społeczeństwa mieszczańskiego, ale i głownie zagadki, czym jest stosunek człowieka do innych ludzi i do samego siebie.
To rzecz z lat 50. XX wieku o „człowieku, który oduczył się spontanicznie reagować” autorstwa mało znanego austriackiego pisarza Heimito - czyż nie przepiękne a rzadkie imię - von Doderera (1896-1966).
Kompletnie u nas nieznany, a – według wstępu - niewiele ustępujący tamtejszym ówczesnym gigantom, jak Musil, Broch, Canettti. I tak jak oni, jest równie bezlitosny dla swych rodaków - na długo przed Bernhardem, który dopiero kota Austriakom pogoni przed całym światem. Mocno na to zasłużyli.
Narrator od początku nie budzi szczególnej sympatii, pijak, kabotyn i raczej mizogin.
Rzecz cała zaczyna się incydentem w bramie kamienicy z udziałem niejakiego Rambauska i jego ofiary, nieletniej dziewczynki. Sprawcę „przydybali na gorącym uczynku” – jedynie jej rodzice. Szybko zadowolili się okupem, na który złożył się m.in. narrator – za cenę poniżenia sprawcy: kazał mu publicznie robić przysiady z wyciąganiem rąk do przodu. Ot, takie to społeczeństwo, można by powiedzieć, gdyby…..
Gdyby nie fakt, że potem tenże Rambausek ratuje tę dziewczynkę, gdy wpada ona do wody. W międzyczasie jej mamusia („Wyglądała jak wrak swojej córki, jednakże wrak ten porośnięty był wszędzie świeżą zielenią”) na wiele pozwala naszemu narratorowi.
Co on na to? „Zmuszony byłem zachowywać się jako tako przyzwoicie, choć zupełnie nie wiedziałem, co z siedzącą obok kobietą - znów piła wielkimi haustami - mógłbym począć i czego w ogóle miałbym od niej chcieć, gdybym nie zachowywał się nieprzyzwoicie; jedynie świństwo i nic innego mogło usprawiedliwiać pobyt tu z nią”.
Mamy też idiotyczną kocią muzykę w środku nocy u mocno starszej pani i jeszcze parę innych „atrakcji” dla znudzonych mieszczan.
W sumie złośliwie miła satyrka (81 stron) w przerwie między większymi lekturami. Stylistycznie nienaganna, bogata w język – czyli to, co lubię…
Parę cytatów:
Mowa ma przeklętą tendencję do ujawniania prawdy.
Słowa wyciekały z niego ciągliwe, zimne i lepkie.
Na co dzień zbyt często zapominamy o tej możliwości, każde pytanie nas fascynuje i natychmiast staramy się na nie odpowiedzieć. A przecież mamy zupełną swobodę, aby wedle własnego uznania odpowiadać lub nie odpowiadać.
Człowiek wciąż od nowa ulega złudzeniom, że potrafi periodyzować sobie życie według własnego uznania: przez zewnętrzną aranżację i moralne skanalizowanie.