Kolejna odsłona jedynego już na chwilę obecną cyklu komiksów Star Wars, ukazującego się w wydaniach zbiorczych. Historia toczy się wokół Jedi Dassa Jennira, którego poszukuje wielu zainteresowanych z samym Darthem Vaderem na czele. Sympatycy Gwiezdnych Wojen nie powinni być rozczarowani – tom oferuje wiele atrakcji kojarzonych z uniwersum. Mistrzostwo świata może to i nie jest, ale też przyzwoity poziom trzyma. Fanom, dla których filmowe trylogie to stanowczo za mało, komiks przyniesie parę dodatkowych chwil spędzonych w ich ulubionym świecie.
Lubię historie z expanded uniwersum, w których nowe w stosunku do filmów postaci, spotykają na swej drodze bohaterów trylogii Lucasa. Tu właśnie tak jest – Vader kultywuje w sobie obsesję na punkcie tropienia Jedi ocalałych po apokalipsie, w której miał swoje pięć minut. Podąża więc tropem Jennira, który jak na rasowego Jedi przystało toczy wewnętrzne walki z zakusami Ciemnej Strony Mocy, starając się jednak postępować w zgodzie z własnym sumieniem. Jennir nie jest może postacią tak ciekawą, jak rycerze, czy mistrzowie, których znamy z filmów, ale przynajmniej stara się pretendować do tego poziomu.
Nie lubię, kiedy na kolejny odcinek książkowej, czy komiksowej serii trzeba długo czekać. Nie dość, że sporo czytam, to jeszcze z pamięcią u mnie kiepskawo. Z tych powodów sięgając po nową część cyklu, nawiązującą bezpośrednio do treści poprzednich odcinków, często mam problem z odnalezieniem się w akcji. Zwłaszcza, gdy w książce brakuje czegoś w stylu: „w poprzednim odcinku”. Tom szósty „Mrocznych czasów” jest częścią dłuższego, nota bene - dobrego, cyklu. Można go jednak przeczytać „wyrywkowo”, bez znajomości fabuły całości, nie obawiając się o brak zrozumienia kontekstu. Dla mnie to potężny plus. Akcja komiksu również mi się spodobała, poczułem starwarsowy klimacik. Rysunek w moich oczach bez szaleństwa, ale też i dużo gorszych historyjek obrazkowych dane mi było mieć przed oczyma.