Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać204
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Phill Norwood
2
7,9/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,9/10średnia ocena książek autora
92 przeczytało książki autora
22 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Aliens vs. Predator. 30th Anniversary
Randy Stradley, Phill Norwood
Cykl: 30th Anniversary (tom 1)
7,8 z 20 ocen
36 czytelników 1 opinia
2020
Najnowsze opinie o książkach autora
Aliens vs. Predator Randy Stradley
8,1
Crossovery, czyli w ujęciu popkulturowym: spotkania znanych postaci, tudzież ikon fantastycznego, mitycznego świata we wspólnym komiksie, filmie, książce, czy serialu, to w odniesieniu do kultury popularnej, bez względu na Uniwersum, inaczej mówiąc Wszechświat lub macierz, którą one reprezentują i skąd one pochodzą, to niesłychana, bardzo ważna dla fanów kwestia. Takich wydarzeń w formach przekazu świata fantasy, sci-fi, czy też horroru, nie ma zbyt wielu, lecz paradoksalnie to ujmując, pomysłów na stworzenie czegoś w czym ujrzelibyśmy Robocopa, Terminatora i Predatora lub jakiekolwiek kultowe postacie, w jakimkolwiek składzie, jest niezgłębiona masa: tyle co wielbicieli kultury popularnej, w tym wielbicieli Crossoverów.
Jeśli Crossovery już powstają, to korzystają z tego również wydawcy i kreatorzy obrazu postaci i Uniwersów, w których w jednej konkretnej historii splatają się ich losy. W ten sposób promowany jest Wszechświat, w którym to wszystko ma miejsce. Innym pozytywnym dla twórców, scenarzystów takich Wydawnictw, skutkiem aktu przelania myśli na komiksowe plansze, płaszczyzny filmowe i serialowe jest: uzyskiwana dzięki temu rosnąca popularność, zysk finansowy i satysfakcja. Miłośnik sfery popkultury nie myśli takimi kategoriami; przeważnie uważa Crossovery za coś dużo głębszego niż np. czysto-ekonomiczne kwestie wynikające z nawiązania współpracy między Uniwersami, których wybrane wizerunki postaci spotykają się w konkretnej historii. "2000 AD" w porozumieniu z "DC Comics" dało wielbicielom narracji obrazkowych wyjątkowy egzemplarz: "Batman / Sędzia Dredd. Wszystkie spotkania". To tu doświadczamy zetknięcia się dwóch charyzmatycznych postaci, będących niczym chemioterapia na nowotwór jakim jest przestępczość, chaos i anarchia w ich miastach, metropoliach pochodzących z Światów, które reprezentują. Takich przykładów jak ten jest całkiem sporo, szczególnie, jeśli gatunek Crossovera rozszerzymy do dużego zasięgiem spektrum, w którym pełno jest horroru, akcji, thrillera, dramatu obyczajowego, political fiction lub bajki i baśni.
Wyjątkowe miejsce w dorobku Crossoverów w obrębie treści Science-fiction zajmuje "Aliens vs Predator" - będący solidną podstawą do realizacji obrazów kinowych, cykl komiksów, w których to obrazach w rodzaju filmowego pojedynku doświadczamy spotkania smukłego, zabójczego, o przerażająco wydłużonej metalicznej sylwetce, z której ścieka żrący kwas, Xenomorpha, z Łowcą – humanoidalną istotą, wojownikiem skrytym za najeżonym ulepszeniami z zaawansowaną bronią i innymi udogodnieniami, pancerzem, który przybył na Ziemię z dalekiej przestrzeni kosmicznej w celu polowania na słabsze istoty, bo polowanie służyło inicjacji, niczym plemienny rytuał przejścia. Zanim powstał kinowy Crossover "Alien vs Predator" w 2004r., w latach 90-tych za pośrednictwem wydawnictwa "Dark Horse", została wyemitowana seria takowego kultowego spotkania – zestalenia ze sobą ścieżek dwóch potężnych kosmicznych drapieżców. Komiks "Aliens vs Predator", na naszych rodzimych polskich ziemiach, wydano za pośrednictwem "TM-Semic", który w tym przypadku spełniał rolę pośrednika w rozprzestrzenianiu treści "Dark Horse". To właśnie jednym z takowych wydań, z którym zetknąłem się przypadkiem, i które z racji szacunku do wizerunku Xenomorpha i Łowcy musiałem kupić, mam przyjemność teraz się zająć. Dlatego też nie kilka słów, lecz nieco więcej moich myśli i subiektywno-obiektywnej opinii o "Aliens vs Predator, nr 3/94; wydanie specjalne" wyłożę tu, w niniejszej recenzji. Dla takiego absolutu, tak kultowej z powodu okresu, z którego pochodzi, tej komiksowej opowieści warto jest poświęcić nieco więcej czasu niż zwykle.
Scenarzystą niniejszego, naznaczonego ,,zębem czasu” numeru historii obrazkowych "Aliens vs Predator" od "TM-Semic" i "Dark Horse" jest Randy Stradley, znany ze kreacji scenariuszy do komiksów z Uniwersum "Gwiezdnych Wojen", artysta. Za szatę graficzną, natomiast, odpowiadają Phill Norwood, Chris Warner, Karl Story i Robert Campanella. Nie mając styczności z komiksami od "Dark Horse", a zwłaszcza tymi z lat 90-tych i wcześniejszych, czytelnik może mieć problem z porównaniem stylu, techniki tych twórców – charakterystycznego sposobu kreślenia rysunku na plansze - z tym czego doświadczał do tej pory. Z drugiej strony nowe wyzwania, nowe doświadczenia, które wkraczają w obszar pasji komiksomaniaka są bardzo budujące, podwyższające wartość tego co uwielbiamy, czym wprost kochamy się fascynować. Pierwsze kartki niniejszego komiksu nie przelatują w rękach czytelnika ot, tak od niechcenia, mimochodem. Skupiają na sobie naszą uwagę,; no bo jak tu nie lubić otwartych przestrzeni kosmicznych, zawartych na komiksowych kadrach, od których rozpoczyna się jakaś historia, a szczególnie taka jak w "Aliens vs Predator, nr 3/94; wydanie specjalne". Brak dymków, które odchodzą od ust lub okolicy twarzy postaci, to również znak szczególny, który startuje wraz z tym numerem, i który przewija się przez jego pierwszych kilkanaście stron. ,,Łowca Szkieletów” nie ma aż tak wykształconych strun głosowych, by móc naśladować ludzką mowę, w takim rozumieniu, jakim oczekujemy, by była ona czytelnia i zrozumiała przez ludzi; chociaż w drugiej części komiksu czeka nas pewna niespodzianka w tym względzie. Prostokątne dymki, które towarzyszą planszom to ,,głos” pierwszych narratorów historii, a są nimi są Scott i Tom – załoganci sporej wielkości kosmicznego frachtowca handlowego. Toczą między sobą dysputę na temat ekonomii życia, przetrwania organizmów i wykorzystania zasobów energetycznych Ziemi i innych planet poddanych kolonizacji; mówiąc krótko etyczno-moralizująca wymiana poglądów, która kontrastuje z dziejącą się na naszych oczach, opowiadaną przez rysunek masową ,,produkcją” mięsa armatniego służącego jako przedmiot do polowania Predatorów : jaj Xenomorphów, z których w drugim cyklu rozwiną się przerażające dorosłe formy tych obślizgłych kreatur. Nie powiem, tkwi w tym jakaś niesamowitość: poznawanie wielu wątków komiksu - lecz nie wszystkich, bo pojawiają się również ludzie i to w okolicy ¼ komiksu - z perspektywy wszechobecnego narratora może zafascynować, i w dodatku w tym numerze, jest to konsekwentne i logicznie rozprowadzone.
Tempo akcji wydarzeń w "Aliens vs Predator, nr 3/94" i ich zabarwienie emocjonalne, podsycane odpowiednią narracją i wyrazistym rysunkiem, za którymi to kryje się atmosfera lub inaczej ,,napięcie” opowieści, rozwija się tu powoli. Wszystko ma swoje tempo i odpowiednie rzeczy muszą być tu przedstawione, aby nagły wzrost temperamentu wydarzeń i pożądana atmosfera osiągnęły konkretny efekt. Tak dzieje się, gdy na Ryushi, planecie w Układzie Gwiezdnym "Cygni", ląduje potężny okręt handlowy należący do kolonii "Prosperity Wells". Śledzący uważnie wydarzenia komiksu czytelnik, wie, że na Ryushi nieco wcześniej nie przypadkiem zresztą, znalazł się przyziemny transportowiec rasy „Łowców”, który rozmieszczał na planecie jaja Xenomorphów, które później wykluwając się do formy twarzołapów zainfekowały dwurożce – zwierzęta stadne, jak i kilku ludzi również, m.in. Scotta i Toma: pierwszych narratorów komiksu. Zanim z klatki piersiowej człowieka wyskoczyła ostateczna niedojrzała jeszcze forma rozwojowa Xenomorpha, ludzie którym dzielnie dowodziła Ms. Machiko Noguchi musieli poradzić sobie z wyzwaniem jakim było pierwsze spotkanie Predatora i rówieśników z jego gatunku.
Walki Predatora z Xenomorphami, których przedstawiona wizualnie w komiksie ilość była logiczna i konsekwentna: duża ilość dwurożców to idealny przykład stworzenia w celu uzyskania ostatecznej formy rozwojowej straszliwej gadziny, były pierwszorzędne. Zostały one tak graficznie zaaranżowane, że mimo słabej jakości tuszu, a doskonale utrwalonych proporcjach zależnych od widoku akcji z kadru lub widoku ,,komiksowej kamery”, ogląda się je tak zawzięcie, że dla mnie całe to wydanie mogłoby być jedną wielką walką tych drapieżników ze sobą. Teoretycznie, tego co stało się z wieloma współpracownikami Noguchi i wieloma osadnikami Ryushi można było uniknąć, gdyby nie problemy związane z Acklandem – przedsiębiorcą, którego interesował tylko zysk z ,,obrotu” towarem handlowym: dwurożcem. Ackland był tu niepotrzebny. Stanowił tylko wypełniacz dla treści komiksu, jako negatywny, obojętny ,,charakterek”, który po prostu musiał się pojawić. Kiedy Xenomorphy zaczęły rozszarpywać truchła dwurożców i także ludzi, a to pewnym dwóm postaciom się przytrafiło i było to przerażające, i następnie dojrzewać do agresywnej w miarę dorosłej formy, na Ryushi zaczęła się prawdziwa jatka. Kolor, obrys postaci, zarys kształtu przestrzeni na kadrach, a jak na lata 90-te było to specyficznie wykreowane, nie zepsuło odbioru: nie polowania Predatorów ale „Wojny Totalnej” między Predatorami właśnie a Xenomorphami – okazami przez nich hodowanymi.
Koniec niniejszej historii to wojowniczy, nastrajający optymistycznie akcent, w którym Ms. Noguchi znalazła swoje miejsce. Mówiąc krótko, widziałbym taką kontynuację omawianego komisku, w którym człowiek współpracuje z Predatorem w celu eksterminacji dużo poważniejszego zagrożenia niż ,,zwykły” Xenomorph.
Aliens vs. Predator Randy Stradley
8,1
WALKA SIĘ ZACZYNA
Trzydzieści lat minęło dokąd na polskim rynku debiutował… Nie, Alien jeszcze wtedy nie miał okazji gościć w komiksach nad Wisła, ale ściśle z nim powiązany łowca, czyli Predator, już tak. Obcy pojawił się rok później w albumie „Aliens versus Predator”, a choć chyba wszyscy pokochali ten tom – bodajże najgrubszy, jaki TM-Semic wydało, bo liczący 148 stron, co było wyjątkiem: Semici cięto tak, by nie przekraczały 132 stron – na kolejne komiksy z Alienami czekać musieliśmy potem dobrych pięć lat. Predator miał więcej szczęścia, ale też rzadko się pojawiał. Nie zmienia to jednak faktu, że wydanie „AvP” stało się wielkim sukcesem TM-Semic i do dziś komiks ten wymieniany jest jako jeden z najlepszych z ich oferty. No i słusznie, bo to serio świetna rzecz, nastrojowa i intrygująca. I o niebo lepsza od dwóch filmów, które inspirowała.
Predatorzy sprowadzają na planetę Ryushi Obcych, by urządzić sobie na nich polowanie. Pech chce, że na tej samej planecie znajdują się ludzie, którzy wyeksploatowali już swój świat i szukają kolejnych, do pozyskiwania dóbr naturalnych. Wplątani w walkę dwóch morderczych kosmicznych ras ranczerzy, będą musieli przetrwać, tylko czy to możliwe? I jak poradzi sobie z tym wszystkim młoda Machiko Noguchi, która stoi na czele osadników?
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/05/aliens-vs-predator-randy-stradley-phill.html