Najnowsze artykuły
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
John Eidinow
1
7,3/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
43 przeczytało książki autora
72 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pogrzebacz Wittgensteina David Edmonds
7,3
Opis interesującego epizodu i tego, co do niego doprowadziło, czyli mamy tu biografie dwóch wielkich filozofów, trochę historii Wiednia oraz trochę historii filozofii.
Wywołuje nostalgię za czasami, gdy po ziemi chodzili intelektualiści, którzy potrafili porywać - może nie tłumy, ale przynajmniej niektórych. Dziś zostali nam tylko eksperci i profesjonaliści.
Niestety tłumaczenie niezupełnie udane, momentami zgrzyta.
Pogrzebacz Wittgensteina David Edmonds
7,3
„Pogrzebacz Wittgensteina” naprawdę mi się spodobał. W świetny sposób zaznajamia zarówno z biografiami filozofów, o których opowiada (Wittgenstein, Popper + Russell),jak i z realiami w których żyli, historią. Choć może nie pokazuje dosłownie całych biografii drobiazgowo, ale byłem zadowolony ze stopnia, w jakim to robi. Jest to historia popularna, więc czyta się dobrze i szybko, to nie naukowa monografia filozofii Wittgensteina. Z drugiej strony jednak, nie jest to książka tylko oparta o skandale czy smaczki, miałem wrażenie że sporo wartościowych rzeczy dowiedziałem się o czasach wspomnianych filozofów, ich życiu, czy filozofii. Myślę że można powiedzieć że jest to również książka filozoficzna, nawet jeśli miałaby być to filozofia popularna. Nie tylko popularna zresztą – druga część książki w dużej mierze poświęcona była omawianiu filozofii Wittgensteina i Poppera (i innych) i czyniła to w sposób dobry i zrozumiały, wcale jej nie trywializując. Myślę, że to było naprawdę dobre omówienie.
Filozofia Wittgensteina tak, jak była przedstawiona wydawała mi się fascynująca – puzzle językowe zamiast problemów filozoficznych, dekonstrukcja metafizyki, gry językowe czy język wpływający na nas, ale też wypływający z nas. Oraz filozofia jako terapia, jak w psychoanalizie. W sumie trochę mieszam, Wittgenstein pod koniec życia zmienił poglądy, które zostały pośmiertnie ułożone w nową książkę filozoficzną. Ale oba zestawy poglądów wydawały mi się fascynujące. W ogóle do zainteresowania się filozofią Wittgensteina skłoniła mnie książka Ewy Wąchockiej „Milczenie w dwudziestowiecznym dramacie”, która (jeśli dobrze pamiętam) omawiała jak filozofia języka stała się ważna dla dwudziestowiecznych twórców i myślicieli, wpływając na post-modernistów czy twórców teatru absurdu jak Samuel Beckett. Napięcie między językiem, milczeniem, a tym, co chce się powiedzieć (a także napięcie między dwiema jednostkami) opisane w niej, wydawało mi się fascynujące.
Sam Wittgenstein wydał się fascynujący i udręczony jak Beethoven. Dziedzic wielkiej fortuny który oddał pieniądze rodzeństwu by żyć tylko z tym, co było niezbędne. Człowiek, zdaje się, do pewnego stopnia, oddany socjaldemokratycznej misji, który na początku nauczał w wiejskim liceum. Po długim okresie został wykładowcą w Cambridge. Jednak po pewnym czasie skupia się w odosobnionym domku, by rozwiązywać problemy filozoficzne, tworzyć własną filozofię. Był przeciwny sposobowi bycia czy statusowi wykładowców akademickich i sam wielokrotnie powracał do pracy fizycznej. Czynnie też uczestniczył w wojnach, starając się wesprzeć kraje, w których zamieszkiwał. Wittgensteina poznajemy jako osobę udręczoną problemami filozoficznymi i filozofią, rozwiązanie ich było dla niego niezwykle ważne. Nieścisłości w wypowiedziach ludzi, z którymi się stykał były dla niego udręką. Przytaczane były jego wykrzykiwane pytania w stylu „Co masz na myśli mówiąc, że to ładne drzewo?”. Wittgenstein był przedstawiany jako osoba, która zawsze była gotowa skrytykować innych za te nieścisłości, bezmyślność, złą filozofię. Swoimi intensywnymi wypowiedziami, monologami, zaprzątał całkowicie uwagę innych, na co ci przeważnie nie narzekali – Austriak wywierał magnetyczny wpływ na ludzi. Sam był też udręczony, stale myśląc o samobójstwie. Autorzy „Pogrzebacza” faktycznie przedstawili go jako osobę fascynującą, skłonili mnie do sięgnięcia po jego książki filozoficzne i biografię. Kurczę, żałuję że nie mam więcej miejsca, bo mógłbym jeszcze długo pisać o Wittgensteinie (Czy wiecie że w czasie II wojny światowej myślał o emigracji do Stalinowskiej Rosji?).
Wittgenstein był zdecydowanie najbardziej fascynującą postacią w książce. Bardzo ciekawy była też opisywana dysputa, debata, konflikt między Wittgensteinem a Popperem w Cambridge, to że jeden z nich musiał się aż posłużyć pogrzebaczem, by dać upust swojej złości. Omawiane są jej tło, uczestnicy, konfrontuje się jej różne wersje, by na końcu dojść do wniosku jak ona rzeczywiście wyglądała. Naprawdę przyglądałem się spotkaniu filozofów z dużą ciekawością. Sam Russell również był intrygujący. W ogóle sporo książki było poświęcone logice, ludziom i kołu, które się na zajmowały. Nigdy wcześniej nie pomyślałbym, że dyskusja o logice może rozgrzać ludzi do czerwoności. Zaciekawiło mnie to: ludźmi, ich konfliktami i samą logiką. Badanie logiki w ten sposób było dla mnie jak przebywanie w innej rzeczywistości, czy przyglądanie się kosmitom i zaciekawiło mnie to, naprawdę fajnie mi się o tym czytało.
Fascynujące było też tło, historyczny, wielokulturowy Wiedeń epoki fin-de-siecle z jego geniuszami, Europa czasu wojen, zmaganie się z nazistami, wreszcie Cambridge jako miejsce przebywania filozoficznej śmietanki. Czytanie o nich naprawdę było ciekawe. Ogólnie elementy narracji były dobrze dawkowane tak, że czytanie nie nużyło czy nie było jednostajne. Nużyły mnie tylko trochę części narracji poświęcone Popperowi, prawdopodobnie dlatego, że Wittgenstein go po prostu przykrył swoją magnetyczną osobowością. Popper na jego tle wypada dość zwyczajnie. Choć momenty omawiania jego filozofii społeczeństwa otwartego były ciekawe. Także jego odnajdywania się w realiach wojennych i międzywojennych było ciekawe. Zaskoczyło mnie to i zainteresowało też to, że pozornie spokojny Popper okazał się nie mniej konfliktowy i dominujący niż Wittgenstein.
W sumie chyba już omówiłem elementy, o których chciałbym powiedzieć. Ciekawie było zobaczyć jak Wittgenstein próbował przedefiniować filozofię, jak wyglądały jego konflikty i udręki, ciekawie było poznać jego epokę. Książkę mogę więc całkowicie polecić, to dobre spojrzenie zarówno na filozofię, jak i na filozofów i świetnie spędziłem czas, czytając ją. Mam nadzieję sięgnąć po więcej książek autorów w przyszłości. O, apropo książek o filozofach, niedawno wypatrzyłem i zacząłem czytać też „The Visionaries” Eilenbergera, o tym jak filozofia wpływała na filozofki w czasie wojny. Bohaterkami książki są Hannah Arendt, Ayn Randt, Simone Weil i Simone de Beauvoir. Wyraziste osobowości opisane w intrygujący sposób w mrocznych czasach. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie mocno jak „Pogrzebacz Wittgensteina”.