Popularne wyszukiwania
Polecamy
Katherine Stone
16
6,3/10
Urodzona: 01.01.1949
Lekarka i powieściopisarka. Autorka świetnych powieści o ogromnym ładunku emocjonalnym, wydanych w ponad 10 000 000 egzemplarzy. Od roku 1999, który w USA okrzyknięty został ,,rokiem Katherine Stone", autorka oficjalnie włączona została do grona największych, po Danielle Steel i Norze Roberts.
6,3/10średnia ocena książek autora
392 przeczytało książki autora
326 chce przeczytać książki autora
10fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Happy end Katherine Stone
6,3
Książka zawiera dwa wątki Raven i Holly.
Wątek Holly jest dziwaczny, bo jest ona autorką książek, ale unika rozgłosu i ludzi oraz mieszka w skrajnej samotności na Alasce (najwyraźniej Alaska w USA to jak u nas Bieszczady). Wątek Holly jest szczątkowy i w zasadzie można go pominąć, bo napisano niej, że była sama (z opisu wynika, że miała fobię społeczną, choć autorka nie używa takich słów) a potem została zmuszona do wyjścia z domu, kogoś poznała no i tyle.
Raven dręczą wspomnienia z dzieciństwa kiedy to była córką służącej i dzieci się z niej wyśmiewały, bo była biedna i miała bardzo białą skórę, a do tego nazywała się Kruk Zima. Jednak udało się zrobić karierę, potem poznała kogoś zakochała się i miłość odmieniła jej zranioną duszę.
Główni bohaterowie pojawiają się w książce tylko po to, by uleczyć te poranione kobiety i nawet nie ma co o nich napisać.
W efekcie tego książka jest trochę przygnębiająca, brak w niej życia, a główne bohaterki to takie ćmy, które się snują po życiu, choć niby to kobiety sukcesu.
Ogólnie przeczytać można, ale aura nieszczęścia i smutku jest trochę przygnębiająca.
Godzina Kopciuszka Katherine Stone
6,7
Ostatnio przeczytałam Godzinę Kopciuszka i powiem, że jest tak samo jak poprzednio. Nagromadzenie wątków, historii i nieszczęść, które starczyłoby na kilka, o ile nie więcej, historii. Za dużo, stanowczo za dużo.
ale tym razem stanowczo zabolał mnie koniec i 5 (chyba 5) szczęśliwych par. Niewiarygodnie szczęśliwych. Takich, które w przeciągu kilku dni osiągnęły nieprzeciętne szczęście. Takie do samego końca. To aż boli.
Mnie natomiast najgorzej boli to, że cała ta historia nie jest zła i nawet to przytłaczające nieszczęście nie jest tak bolesne jak ten koniec, po którym mam ochotę tylko się śmiać. I wkurza mnie to to mogłoby to być fajne. Oj, fajne.