Gail Carrigier pisze, by odreagować smutne dzieciństwo pod okiem ekspatrianta i zrzędy. Wyrwała się z prowincji i wyruszyła z podróży po Europie, mimochodem uczęszczając po drodze do paru szkół. Obecnie rezyduje w Koloniach wraz z haremem ormiańskich kochanków i pokaźnym zapasem londyńskiej herbaty.
Ms. Carriger began writing in order to cope with being raised in obscurity by an expatriate Brit and an incurable curmudgeon. She escaped small town life and inadvertently acquired several degrees in Higher Learning. Ms. Carriger then traveled the historic cities of Europe, subsisting entirely on biscuits secreted in her handbag. She now resides in the Colonies, surrounded by a harem of Armenian lovers, where she insists on tea imported directly from London and cats that pee into toilets. She is fond of teeny tiny hats and tropical fruit. Soulless is her first book.http://www.gailcarriger.com/
Po powrocie do Londynu okazuje się, że stało się coś nieprawdopodobnego. Lady Maccon jest w ciąży, co jest rzeczą niemożliwą, dlatego Lord Maccon wyrzuca żonę na bruk, myśląc że to nie jego dziecko. Alexia wraca do rodzinnego domu, jednak tam również nie chcą jej znać. Dodatkowo traci pracę i dowiaduję się o zaginięciu starego dobrego przyjaciela - Lorda Akeldamy. Lady Maccon trafia na pierwsze strony gazet i na języki plotkarzy. Kobieta postanawia wziąć się w garść i wyjechać z kraju w celu znalezienia naukowego potwierdzenia, że wilkołak może mieć dziecko z bezduszną. Pomimo iż wszyscy odwrócili się od Alexii, ma kilku przyjaciół, który wierzą w jej słowa i starają się pomóc. Przed złożeniem wizyty u Templariuszy, Alexia wyrusza do Francji. Nie wie jednak, że wampiry wydały na nią wyrok śmierci i nie może czuć się bezpieczna w żadnym kraju.
Ta część już niestety nie ma tego klimatu starego Londynu, jednak sama podróż pociągami i bryczkami nadaje smaku. Szkoda mi było Alexii, że w pewnym momencie nie miała wsparcia, ale jako twarda babka świetnie sobie poradziła. Tradycyjnie dopięła swego.
Standardowo nie brakowało humoru i spisków oraz przeróżnych wynalazków, o niecodziennym zastosowaniu. Mamy tu latające maszyny oraz niebezpieczne biedronki, teorie i założenia. Pomimo ciągłego przemieszczania się mam wrażenie, że akcja zwolniła tempo, co nie zmienia faktu, że wciąż jest to interesująca i dobra książką. Brakowało mi trochę Lorda Akeldamy. Jego postać dodawała dużo uroku w poprzednich częściach
Na tą chwilę kończę swoją przygodę z Alexią 🥺 Będę musiała zaopatrzyć się w następne tomy bo, jestem pewna, że nie raz zatęsknię za tak kontrowersyjną i charakterną babką z ciętym językiem. Alexia potrafi zamienić nudne popołudnie w porywającą podróż z ogonem wygłodniałych wampirów. Dlatego jeżeli macie ochotę na trochę rozrywki to łapcie za parasol i dołączcie do Alexii, Madam Lefoux i oddanego Floote, po drodze zatrzymując się na drobne zakupy u Pani Ivy Tunstell w sklepie z kapeluszami
https://www.instagram.com/p/CsECDM2Nj1B/
Jest mi niezmiernie głupio, że dopiero w połowie tej książki zorientowałam się, jaki jest jej tytuł!
Dopiero gdy w treści pojawiło się pojęcie 'bezzmienny', raz jeszcze zerknęłam na okładkę i doznałam czegoś w rodzaju oświecenioszoku.
Szoku, bo do tamtego momentu myślałam, iż dugi tom "Protektoratu Parasola" nosi tytuł.. "Bezimienna" xD xD
Może chociaż troszkę pasuje to do mojego podejścia do ów powieści.
Ktoś bardzo dobrze to opisał - druga część za długo się rozkręca. Można odłożyć przeczytaną w połowie książkę na tydzień i nie odczuje się jej braku. Tak właśnie było w moim przypadku. Zaczęłam i po bodajże klilkudziesięciu stronach stanęło. Nie ruszałam jej przez dużo więcej niż tydzień. W końcu stwierdziłam, że najwyższa pora, bo inaczej kompletnie zapomnę, o czym książka jest :P
Ale kiedy Alexia wyruszyła już do Szkocji akcja nabrała tempa.
Bardzo lubię również docinki wymieniane przez Alexię z jej młodszą siostrą i dialogi z lordem Macconem. Czasem jest naprawdę zabawnie.
Trzecia część już zaczęta. I nie zamierzam porzucić jej na czas bliżej nieokreślony.