Choć mojego pierwszego "spotkania" z Cathleen Schine nie mogę zaliczyć do zbyt udanych, tak łypiącym na mnie czworonogom z okładki książki "Między nami nowojorczykami" nie mogłam się oprzeć. Będąc "psiarą w wielkim mieście" książkę wchłonęłam z ciekawością i zrozumieniem. Nie zastałam nudy, o której zdarzało mi się czytać w recenzjach powieści. Współczułam Jody borykającej się z chorobą ukochanego pitbulla, kibicowałam Georgowi w treningu psów i szczerze znienawidziłam Doris, która podjęła inicjatywę ograniczenia psich przywilejów.
Polecam!
Wbrew większości opinii mnie się ta książka podobała. Sięgnęłam po nią głównie dlatego, że miała dopisek na okładce : "współczesna wersja Rozważnej i romantycznej". Co do tego to raczej mam mieszane uczucia, może jedynie ten spokój i taka lekka flegmatyczność w całym tekście.
Ale temat dość niebanalny, zaskoczenie zaskakujące, lekkość w czytaniu, ponieważ brak zbyt długich opisów, a to dla mnie zaleta.
Widocznie trafiłam z tą książką w dobry moment, pewnie w innym czasie by mnie znużyła...ogólnie polecam.