Z tym komiksem mam miłe wspomnienia - w czwartej klasie wypożyczyłam go na święta Wielkanocne. Byłam naprawdę szczęśliwa, bo starszo-klasista założył się ze mną, że tego nie przeczytam (ze względu na ilość stron, oczywiście). Dałam sobie na wyzwanie przeczytanie go w trzy dni. I mi się udało! Byłam z siebie naprawdę dumna, jak i moja rodzina. Po świętach poszłam do biblioteki i z zadowoleniem oddałam go Pani. Tego samego dnia, o tej samej porze pojawił się w bibliotece starszy o rok ode mnie chłopak, z którym założyłam się o przeczytanie książki. Pamiętam jego zdziwienie (wraz ze zdziwieniem jego przyjaciół) i była jeszcze bardziej szczęśliwa. Potem obiecałam sobie, że co roku będę wypożyczać tą książkę - najlepiej w okresie Wielkanocnym. Jednak wypożyczyłam ją jeszcze na święta w klasie piątej, i na święta w klasie szóstej. A potem... wściekłam się. Bo bibliotekę przeniesiono na inne piętro, a Panie bibliotekarki wyrzucały stare książki. Tak bardzo się bałam..:( Jednak Panie zostawiły małą kupkę komiksów (nie tylko ja je czytałam). Wniebowzięcie! Szczęśliwa w klasie siódmej wypożyczyłam po raz kolejny, po raz piąty, po raz ostatni...kolejne porządki - tym razem na "noworoczne", ugh.. komiksy zostały, ale nie wszystkie. I tak moje dziecko wylądowało w śmieciarce, wraz z innymi starymi książkami. Krzyczałam, płakałam w domu, nic nie podziałało. Eh.. piękne wspomnienia. Do teraz pamiętam, że półkę z komiksami podpisałam swoim imieniem.
1000 KACZORÓW
„Kaczor Donald” to pismo już kultowe nie tylko dla dzieci. Wydawane od 25 lat, nawet mimo spadku popularności, wciąż się ukazuje i ma całkiem nieźle. Widać to po wydaniu 1000 już numeru, który właśnie pojawił się na rynku. I choć początkowo nic nie zapowiadało świętowania przez wydawcę jubileuszu, ostatecznie powstał ciekawy, sentymentalny numer, po który warto sięgnąć.
Zawartość, jak na współczesne „Donaldy” jest o dziwo ciekawa i utrzymana na niezłym poziomie. Zabawny komiks o Gogusiu, chcącym zostać sławnym, sympatyczna historia o Donaldzie zbierającym z siostrzeńcami żurawinę, trochę wspominek z młodości Sknerusa (chyba najlepsza rzecz numeru) czy niezła opowieść o inflacji. Do tego przeciętniak poświęcony Pluto i kilka krótkich form trzymających niezły poziom, dają ciekawy, różnorodny efekt.
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/10/kaczor-donald-1000-112019-kari-korhonen.html