Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
William Gordon
1
5,8/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,8/10średnia ocena książek autora
80 przeczytało książki autora
33 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Tajemnice Chinatown William Gordon
5,8
Tym razem odbyłem całkiem ciekawą, intrygującą i sympatyczną, literacką podróż do dzielnicy Chińskiej w San Francisco, zrobiłem też cofniecie w czasie pół wieku wstecz do lat 60 ubiegłego wieku. Teoretycznie to jest powieść sensacyjna, bowiem mamy tutaj wątek dziwnej śmierci Reginalda Rockwooda i co z tego wynika. Po prostu ten koleś wsadził paluszki miedzy drzwi i naraził się mafii. Sprawą zainteresował się jego kumpel, towarzysz z którym Reginald miał zwyczaj degustować alkohole w knajpie o nazwie Camelot. Jest też Excalibur, a jakże, tak zwie się sympatyczny, acz nieco irytujący piesek. No ale jak psiak uzna kogoś za swojego, to jest całkiem miły. Psisko najbardziej uwielbia swoją panią, współwłaścicielkę spelunki Melbę. Melba to postać teoretycznie drugorzędna, ale biorąc pod uwagę, że o Melba subtelnie podsuwa Samuelowi pomysły co ma dalej robić, jak ma prowadzić swoje dziennikarskie śledztwo, to można bez trudu wyspekulować, że bez Melby, tego literackiego zamieszania by nie było. Nasz główny bohater lubi Melbę, ale nic z tych rzeczy, to tylko przyjaźń, Samuel podkochuje się w Blanche, córce Melby. Ale ten wątek nie jest jakoś za ciekawie rozwikłany, idzie im z tymi zalotami jakby chciało a nie mogło. Samuel i jego kumpel z FBI Charles prowadząc śledztwo po nitce do kłębka dochodzą do prawdy, a więc do tego co ma wspólnego ze śmiercią całkiem zwyczajnego, acz może nieco człowieka. Reginald ubierał się w najlepsze smokingi, a sypiał w pracy w jednym z pomieszczeń gospodarczych, a najadał się za darmo wkręcając się na imprezy. Przyznacie moi drodzy czytelnicy niezły kombinator. Zginąć pewnie musiał, bo zapewne przypadkiem usłyszał coś co nie było dla niego przeznaczone.
W sumie historia śmierci Reginalda Rockwooda jest całkiem zwyczajna, i czytelnik ma nieodparte wrażenie, że w istocie jest drugorzędna, bo najistotniejsze w tym całym interesie jest właśnie literackie przedstawienie dzielnicy Chinatown w San Francisco jako takiej. Dzielnica chińska w zasadzie to tylko z nazwy, oczywiście jest tu pełno chińczyków, ale nie brakuje tu innych nacji, Amerykanów pochodzących z Europy, Afryki, liczącą się mniejszością są Meksykanie. A więc czytelnika zaciekawi przede wszystkim klimatu Chinatown, który przypomina klimat małomiasteczkowy. Okazuje się wszyscy się znają, i wpadają na drinki i piwko do Camelotu. Bo ta knajpka to w zasadzie centralne miejsce akcji, wpadają tam nawet abstynenci konsumować wodę sodową, a pewnie przede wszystkim spędzić miło czas na pogaduszkach z Melbą. Ciekawą postacią jest chińczyk pan Song, który, jakby to powiedział pewien literacki bohater Bohumila Hrabala, pamiętaj, żebyś nic nie widział, i nic nie słyszał, ale też pamiętaj, że masz wszystko widzieć i wszystko słyszeć. Tak więc pan Song wszystko wie co się dzieje w Chinatown, ale nie sposób wydobyć od niego informacji, zapewne udaje, jak przypuszcza Samuel, że tylko swoim ojczystym językiem się posługuje. Pan Song jest ciekawy, rozśmieszają do łez czytelnika, jego targi z policjantami i federalnymi o jego słoiki, w którym różni ludzie przetrzymują mniej lub bardziej wartościowe, a tak samo sekretne przedmioty. Najpierw jest awantura o kwit. Tak się składa, że Samuel i Charles dysponują połową kwita, Song odpowiada, jest kwit jest słoik, i nie ma rady, musza znaleźć cały kwit. Potem Song awanturuje się o słoiki, że to są jego słoiki i byle kto wynosić ich nie może. No ,ale ,ze policjanci prowadzący śledztwo upierają się na swoim nie ma rady, Song przyjmuje zapewnienie, że słoiki wrócą na swoje miejsce. I na tym się sprawa kończy. Song jest człowiekiem, który ma w dzielnicy niesamowity autorytet, biznesowy, ale co ważniejsze moralny, nie tylko wśród chińczyków. Oczywiście jest tutaj w książce cała masa bohaterów, dobrych złych, ale niewątpliwie są to postaci wykreowane z wyjątkowym kunsztem literackim.
Co do finału dziennikarskiego śledztwa, które prowadzi Samuela, i co z tego wynikło, w tym tych przekrętów mafijnych nie ma sensu wczuwać się rozpisywać, bo zapewne dotrzesz do tej książki drogi czytelniku. Ze swojej strony zapewniam, że naprawdę warto tą książkę przeczytać.
Polecam
Tajemnice Chinatown William Gordon
5,8
Książkę Williama C. Gordona czytałam ponad dwa i pół tygodnia, ale nie dlatego, że książka jest mało interesująca, po prostu świąteczny i noworoczny rozgardiasz nie dawały nawet chwili wolnego czasu na czytanie. Z całą pewnością minusem książki jak dla mnie jest to, że nie czułam głodu czytania od razu gdy ją odkładałam. W zasadzie książka mało mnie interesowała gdy leżała sobie w spokoju w mojej torbie. Dopiero gdy z nudów w wolnej chwili dochodziłam do wniosku, że warto by było przekartkować kilka stron, akcja porywała mnie na całego. Nie było też tak, że odkładałam ją z ciężkim sercem.
Samuel Hamilton jest sprzedawcą ogłoszeń w lokalnej gazecie w San Francisco. Ma najlepszego przyjaciela Reginalda Rockwooda III, który każdego dnia przychodzi do baru ich wspólnej znajomej w smokingu i z nienagannymi manierami. Wydawałoby się, że Reginald nie ukrywa niczego przed swoim najlepszym przyjacielem, ale jego nieoczekiwana śmierć potrącony przez trolejbus. Samobójstwo czy morderstwo? Samuel Hamilton postanawia zagłębić się w życie zmarłego przyjaciela. To co odkrywa jest dla niego szokiem. Reginald nie jest tym, za kogo się podaje. Reginald nie jest bogatym przedsiębiorcą, ale nocnym stróżem z gigantycznymi oszczędnościami, które zgromadził w bardzo tajemniczych okolicznościach. Kolejne tropy są coraz bardziej zaskakujące i prowadzą do Chinatwon. Samuel ma ogromną szansę, żeby skończyć pracę sprzedawcy ogłoszeń w gazecie i stać się szanowanym reporterem kryminalnym. Musi tylko dowiedzieć się w jaki sposób przyjaciel zgromadził gigantyczne oszczędności i co łączy go z dzielnicą Chinatown. W tym celu zawiera współpracę z pracownikiem FBI, Charlesem Perkinsem, który dzięki swojej pracy może bardzo pomóc w przeszukiwaniu różnorakich miejsc, które są powiązane ze śmiercią Rockwooda.
Oczywiście nie ma powieści kryminalnej bez wątku miłosnego, który dzięki Bogu nie został przez autora zbyt mocno rozbudowany i nie przesłania zagadki kryminalnej. Samuel podkochuje się w córce swojej przyjaciółki, Blanche. Jego nieudolne próby zdobycia wysportowanej i pewnej siebie księgowej potrafią wywołać na twarzy czytelnika uśmiech zażenowania.
Samuel nie jest typowym superbohaterem. Hamilton ledwo wiąże koniec z końcem i taki z niego sprzedawca ogłoszeń jak ze mnie baletnica, czyli żaden. Ma za sobą również swoją przeszłość, która nie daje mu spokoju. Walczy z nią i walczy o to by zdobyć lepszą pracę oraz serce ukochanej kobiety. W międzyczasie musi również starać się nie zginąć, z powodu wściubiania nosa w nie swoje sprawy. Jednak dociekliwość i ciekawość Samuela prowadzą go w sam środek grubszej afery, za którą stoi osoba, której nikt nie podejrzewał i w zasadzie odgrywała drugoplanową rolę w całej powieści. Nikt nie łączy postaci z całym tym zamieszaniem.
Książkę polecam ludziom, którzy uwielbiają rozwiązywanie zagadek kryminalnych i pragną literatury lepszej niż romans. Zdecydowanie gdy tylko nadarzy mi się okazja zakupię sobie inne pozycje Williama C. Gordona.
„Ludzie tak bardzo się nie zmieniają, nieżalenie od tego, co im się przydarza.” ~ William C. Gordon, Tajemnice Chinatown, Warszawa 2007, s. 288.