Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Christo Stoiczkow
Źródło: Getty Images
Znany jako: Христо Стоичков
1
6,6/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 08.02.1966
Bułgarski trener piłkarski, a wcześniej były wybitny piłkarz m.in. CSKA Sofia, FC Barcelona i Parma F.C. grający na pozycji napastnika. Laureat Złotej Piłki 1994, z reprezentacją Bułgarii zajął czwarte miejsce na mundialu 1994 i został królem strzelców turnieju wspólnie z Olegiem Salenko. Powszechnie uważany za najlepszego piłkarza w historii bułgarskiej piłki nożnej.
W 2006 roku w programie "Welikite byłgari" (Великите българи) widzowie wybrali go dwunastym, a jednocześnie pierwszym żyjącym, Bułgarem wszech czasów.http://www.cmgww.com/sports/stoitchkov/
W 2006 roku w programie "Welikite byłgari" (Великите българи) widzowie wybrali go dwunastym, a jednocześnie pierwszym żyjącym, Bułgarem wszech czasów.http://www.cmgww.com/sports/stoitchkov/
6,6/10średnia ocena książek autora
89 przeczytało książki autora
63 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Christo Stoiczkow. Autobiografia
Christo Stoiczkow, Władimir Pamukow
6,6 z 71 ocen
152 czytelników 11 opinii
2019
Najnowsze opinie o książkach autora
Christo Stoiczkow. Autobiografia Christo Stoiczkow
6,6
Obecnie Bułgaria kojarzy się raczej z piłkarską pustynią, ale w latach 90-tych ta reprezentacja miała naprawdę mocną pakę, a jej największym sukcesem było czwarte miejsce na mistrzostwach świata w 1994 roku rozgrywanych w USA. Gwiazdą tamtego turnieju był grający wówczas w FC Barcelonie Christo Stoiczkow, który został królem strzelców mundialu. Czytając autobiografię Stoiczkowa na pewno można odczuć swojski klimat bloku socjalistycznego i równie dobrze mógłby to być życiorys polskiego piłkarza. Christo zaczynał grę w drużynie zakładowej, dzięki znajomościom dostał się do trzeciej ligi, wcześniej usłyszał, że nie nadaje się do gry w futbol, a na koniec utarł wszystkim nosa i w 1994 roku otrzymał Złotą Piłkę. Z pewnością Stoiczkow jawi się nam jako piłkarz bezkompromisowy i szczery. Książką to trochę rozliczenie z bułgarskim środowiskiem piłkarskim, wszak nasz bohater był nawet dożywotnio zdyskwalifikowany. Jego karierę reprezentacyjną, zarówno jako piłkarza jak i trenera oraz klubową, znaczą różnego rodzaju konflikty z działaczami, piłkarzami czy kibicami Lewskiego Sofia. No i przyznam, że te fragmenty dotyczące Bułgarii są najciekawsze, czy to początków kariery, gry w CSKA Sofia, mundialu 94 i 98, Euro 96, epizodu na stołku selekcjonerskim. Słabiej wypada część dotycząca gry w Barcelonie. Żadnym fanem Barcy nie jestem, a Stoiczkow skupia się głównie na opisach meczów przeciwko Realowi Madryt, ewentualnie współpracy z Cruyffem. Ponadto, Christo zagrał w takich krajach jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Japonia czy USA, więc siłą rzeczy pewne fragmenty poświęcono również futbolowi w tamtych krajach. Bułgar próbował także sił jako trener, prowadził Celtę Vigo, Liteks Łowecz oraz Mamelodi Sundowns, ale nigdzie długo nie zagrzał miejsca, więc opisy "trenerki" również są trochę na uboczu książki. Podsumowując, autobiografia Stoiczkowa nie wyróżnia się jakoś szczególnie w stosunku do innych pozycji wydanych przez piłkarzy, dla mnie jej największą zaletą jest narodowość sportowca i przedstawienie specyficznego i dosyć patologicznego bułgarskiego środowiska piłkarskiego, ale jednocześnie pokazanie, że nawet w takim kraju może narodzić się grupa ludzi, która na mistrzostwach świata jest w stanie walczyć o najwyższe cele.
Christo Stoiczkow. Autobiografia Christo Stoiczkow
6,6
Christo Stoiczkow. Autobiografia. Czy warto przeczytać?
Tak, warto. Oczywiście książka nie jest pozbawiona wad. Co mnie w niej rozczarowało? O ile zdawkowy opis dzieciństwa jakoś przebolałem, o tyle początki Christo Stoiczkowa w poważnym futbolu miały w sobie zbyt mało specyficznego klimatu Ludowej Republiki Bułgarii. Na początku nie pasował mi też lekko ociężały styl, ale ten na kolejnych stronach jakby ewoluował i stał się naprawdę przyjemny w odbiorze. Przez cały czas czuć w nim było tego Christo, którego kojarzę z telewizji, a współautor okazał się zupełnie niewidoczny. Stoiczkow opowiedział nam oczywiście tylko o tym, o czym chciał opowiedzieć, a pewne sprawy przemilczał, ale gdy już się za coś zabrał, to przynajmniej potrafił trzeźwo ocenić, kiedy postąpił słusznie, a kiedy popełnił błąd. „Sztylet” to człowiek o wielkim ego i ani na moment tego nie ukrywa. Jednocześnie jednak nie jest przy tym bucem i arogantem, dzięki czemu tylu ludzi go lubi, podziwia i szanuje. Często wylicza kogo zna, z kim pił i kto do niego dzwonił. Niektórych czytelników może to irytować, ale z drugiej strony w ten sposób zaglądamy trochę do jego życia prywatnego, do którego tak skrzętnie broni dostępu.
Dla kogo jest książka Christo Stoiczkow. Autobiografia?
Zdradzę wam sekret. Mój dziadek był Bułgarem z krwi i kości, a moja babcia tuż po studiach wyemigrowała do Sofii. Na Bałkanach bywam bardzo często, a mundial 1994 miałem okazję śledzić z pozycji mieszkańca sofijskiego osiedla, bo akurat trwały wakacje i rodzice wysłali mnie do dziadków. Pamiętam przede wszystkim wygrany ćwierćfinał z Niemcami i śpiewy, którym nie było końca do białego rana. Christo Stoiczkow stał się wówczas jednym z moich ulubieńców, chociaż moja bułgarska rodzina raczej nie przepadała za tym jegomościem. Po wielu latach zrozumiałem, dlaczego. Otóż Christo przed laty był zawodnikiem CSKA Sofia, a oni wszyscy kibicowali Lewskiemu. Podziały na Czerwonych i Niebieskich nadal są aktualne i od lat tak naprawdę niszczą bułgarski futbol od środka, o czym Stoiczkow w swojej autobiografii też opowiada. Dla mnie ta książka była przede wszystkim powrotem do dzieciństwa z perspektywy piłkarza, którego podziwiałem. Na pewno przypadnie ona do gustu osobom lubiącym charakternych sportowców oraz tym, którzy z łezką w oku wspominają piłkarskie lata dziewięćdziesiąte. Książki nie polecam tylko ortodoksyjnym fanom Realu Madryt, których niektóre komentarze Christo na temat Los Blancos mogą nieźle wkurzyć. Ale taki ten „Sztylet” już jest – dla niego albo coś jest czarne, albo białe. Szary kolor nie istnieje.
Jest to fragment recenzji z mojego bloga: legendysportu.pl