Brakująca połowa dziejów Anna Kowalczyk 7,5
ocenił(a) na 81 tydz. temu Kobiety to więcej niż połowa populacji. Dlaczego pomija się je w podręcznikach i prawie nic o nich nie wspomina?
W szkołach wciąż uczymy się historii, dziejów mężczyzn, bo wojny i polityka są ciekawsze niż obyczajowość. Jasne, przez stulecia kobiety miały mniejsze możliwości rozwoju i nie mogły być generałkami czy przywódczyniami, ale co z tymi wszystkimi matkami, żonami, siostrami, córkami? Szlachciankami, chłopkami, mieszczankami? Kobietami, dziewczynami, dziewczynkami? Gdzie one są?
Zostały zepchnięte na margines przez patriarchalne społeczeństwo, zredukowane do ról służebnych, opiekuńczych i pomocniczych. Słyszały tylko nakazy, zakazy i potępienie, jeśli się wyłamały. Do dzisiaj słyszą np. w tradycyjnej liturgii kościelnej, że są służebnicami. Z całym szacunkiem, ale mamy XXI wiek i ja osobiście nie mam ochoty być czyjąś służebnicą.
Autorka tej interesującej książki skupia się właśnie na nich, na tych marginalizowanych kobietach, przywraca pamięć o nich. Bo nie samymi dzielnymi mężczyznami żyje człowiek, bo bez kobiet nie byłoby tych wszystkich dzielnych i wspaniałych mężczyzn.
Kowalczyk opowiada o pierwszych kobietach, o prawach, edukacji, pracy i polityce Polek. O tym, dlaczego nie znamy historii kobiet. O tym, że Słowianie prawdopodobnie czcili Pramatkę oraz że w PRL-u kobiety miały łatwiejszy dostęp do aborcji niż dziś. Autorka tej publikacji mówi o tym, dlaczego kobiety tak mało kiedyś się buntowały (co często im się zarzuca) oraz o przyjęciu pierwszych studentek w Krakowie przez studentów-mężczyzn.
Także o tym, że gdyby nie upór, pracowitość, przebojowość i solidarność kobiet, aprobata niewielkiej grupy mężczyzn o otwartych umysłach i duża pomoc dziejowych zawirowań, nadal tkwiłybyśmy na marginesie świata.
"Bo smutna prawda jest taka, że im w Polsce gorzej się działo, tym większą swobodę działania zyskiwały kobiety. Gdy mężczyźni ginęli na wojnach, przebywali w więzieniach czy na zesłaniu – ich żony i córki dochodziły do głosu. Gdy gospodarka była w ruinie i liczyła się każda para rąk do pracy – kobiety szybciutko wracały do łask, gdy kraj miał szansę odrodzić się z niebytu i ważny był każdy głos – kobiety cudownie uzyskiwały prawa wyborcze” – pisze Anna Kowalczyk. Ale potem kobiety spychało się w kąt, robiło z nich ładne tło, redukowało do roli przysłowiowych paprotek, zapominało się o nich i zabierało im głos.
Autorka „Brakującej połowy dziejów” kobietom tę pamięć przywraca.