Obrzydliwa anatomia Mara Altman 6,7
Chciałam przeczytać “Obrzydliwą Anatomię” ponieważ na jednym z kont na Instagramie usłyszałam w recenzji, że jest to książka idealna dla dziewcząt w okresie dojrzewania, aby poznały swoje ciało i to, że jest zupełnie normalne jakie by nie było.
Jakież było moje rozczarowanie, kiedy czytałam o tym, że niemal wszystko w naszym ciele jest dla autorki czymś obrzydliwym. Najbardziej zniesmaczył mnie rozdział o „odorze” z waginy. Jeszcze może gdyby było tu użyte słowo „zapach” to byłoby ok, ale autorka cały czas używa określenia „odór” – które sugeruje brzydki zapach. Gdybym przeczytała coś takiego o swoim ciele jako nastolatka to chyba wolałabym schować się pod ziemię, niż wychodzić z domu – ponieważ myślałabym, że cały czas śmierdzę! Pot? Coś obrzydliwego! Włosy na nogach czy rękach? Coś obrzydliwego! Dobrze, że nie napisała rozdziału o pryszczach – to byłby prawdziwy koszmar.
Ogólnie mam wrażenie, że autorka książki ma jakąś obsesję na punkcie swojego ciała. Czasem mnie to przerastało.
Plus za kontakty z przedstawicielami różnych poglądów; badaczami, profesorami, autorami książek, lekarzami, przedstawicielami branży beauty i świata mody – to trochę łagodziło całą tą „obrzydliwość” i tłumaczyło skąd się biorą pewne zachowania czy poglądy w społeczeństwie.
Plus za mowę o różnorodności – ktoś ma bardziej owłosione ciało, ktoś się mniej poci, ktoś ma inny kształt i rozmiar piersi.
Mieszane uczucia mam też co do stylu pisania. Chociaż było lekko i łatwo się czytało, to humor autorki nie zawsze mi pasował. Czasem był dość przaśny i zdecydowanie nie mój.
Jest to książka do przeczytania (lub przebrnięcia),gdy ktoś zainteresuje się tematem ciała i naszej fizyczności. Ale nie obiecujcie sobie po niej zbyt dużo. A już z pewnością nie bierzcie sobie do serca zbyt głęboko tego, że jesteście obrzydliwe. Jesteście piękne i tego się trzymajcie!