Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o tę książkę.
Z jednej strony - pomysł na fabułę był, całość była raczej dynamiczna, a dzięki temu łatwo się czytało. Faktycznie do samego końca nie jesteśmy w stanie rozszyfrować głównego pytania - kto skradł to dziecko?
Problemem jest to, że wszystko ostatecznie zostało podane nam na tacy, a to co działo się dookoła wytłumaczono "zwykłym zbiegiem okoliczności", co mało mnie satysfakcjonuje. Dużo osób zostało pokazanych, jakby specjalnie utrudniali śledztwo - zostało to wprowadzone chyba tylko dlatego, żeby na siłę jak najmocniej odepchnąć podejrzenia czytelnika od naszego realnego porywacza.
Wątek romansu, zdrady - beznadzieja. Jakby wyciągnięta z filmu dla nastolatek.
Ta książka nie podobała mi się. Najbardziej ze względu na zakończenie. Jeśli chodzi o kryminały to wolę móc się domyślić tego kto mógł popełnić jakąś zbrodnie. W tej książce o osobie, która porywa dziecko dowiadujemy się więcej na końcu. Mamy świadomość, że jest taka osoba, ale jest dla nas nie ważna.
Sama fabuła jest bardzo ciekawa, chociaż niektóre opisy są zbędne. Bardzo podobają mi się tytuły rozdziałów, bo są to daty: miesiąc lub miesiąc i dzień tygodnia. Bardzo interesującym urozmaiceniem są rozdziały jakby wyciągnięte z pamiętnika porywacza. Są one krótkie zwięzłe i na temat.
Gdyby nie zakończenie dałabym może nawet 8 gwiazdek. Niestety Dla mnie zakończenia w kryminałach są bardzo ważne, dlatego daje tylko 2.