Najnowsze artykuły
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński3
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Iwona Wej
1
7,9/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,9/10średnia ocena książek autora
37 przeczytało książki autora
94 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Węzeł prawdy Iwona Wej
7,9
"Przychodzi taki czas w życiu człowieka, że zaczyna się myśleć o przebytej drodze i nie zawsze jesteśmy zadowoleni z tego, co robiliśmy w przeszłości"
Można powiedzieć bez przesady, że wszyscy pisarze, świadomie lub nieświadomie, zawdzięczają swe natchnienie Diabłu. (…) Chcąc podać listę pisarzy, którzy wysławiali Szatana wierszem i prozą, należałoby wymienić nazwiska niemal wszystkich wielkich literatów.
~~ Maximilian Rudwin
Co było natchnieniem dla Iwony Wej przy tworzeniu Węzła prawdy? Wypadałoby zapytać u źródła. Natomiast cytat przedstawiony wyżej ma za zadanie przykuć waszą uwagę. Otóż z tego co zdążyłem się zorientować jest to debiut autorki. Wiecie jak to debiut ma swoje słabe i mocne strony. Po głębszej analizie jednak ciężko doszukać mi się większych błędów. Wydaje się, że takowych nie ma, a książka przypomina raczej prawdziwy, rasowy kryminał. Autor z każdym swoim kolejnym dziełem zazwyczaj się rozwija, poprawia swoje pióro. Tutaj jestem naprawdę bardzo ciekawy jak sprawdzi się to u Iwony Wej, ponieważ już na etapie początkowym zachwyca. Dlatego ciekaw jestem co będzie dalej? Utrzyma poziom, a może będzie lepiej?
CZY WSZYSTKO, CO SIĘ DZIEJE, JEST Z GÓRY ZAPLANOWANE PRZEZ PEWNĄ ORGANIZACJĘ?
Zarys fabuły:
Zbliża się okres Bożego Narodzenia, który dla Marii przestał być ważny bardzo dawno temu za sprawą ogromnej tragedii w jej rodzinie. Jej przeżycia z młodych lat wpłynęły ja jej późniejsze poglądy w sprawie wiary i samego Boga. Nie potrzebuje wiary, aby być szczęśliwą żoną i matką. Jednak dla Oliviera - swojego syna postanawia zmienić plany. Chce, aby chłopiec poczuł magię świąt. Jednak demony przeszłości sprzed lat wracają. Dług przez rodzinę został zaciągnięty wiele lat temu i musi zostać spłacony. Całe dotychczasowe życie usłane różami zaczyna rozpadać się na miliony odłamków. Maria jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że jej życie niedługo stanie się jej największym koszmarem. Wszystko związane jej z pewną sprawą, która dotknęła rodzinę Marii ponad 20 lat temu.
Podsumowując:
Początkowo można snuć wiele domysłów w jakim kierunku rozwinie się fabuła. Pomimo tego, że gatunkowo książka należy do kryminału to są w niej elementy "para nienormalne". Kontrowersyjny, odchodzący od schematu mroczny kryminał, który wciąga i pokazuje swoje mroczne zakamarki. Nie miałem ciarek, nie było to straszne, ale było wciągające i ciekawe. Dlaczego kontrowersyjne? W dość ciekawy sposób została przedstawiona religia. Tak naprawdę cała fabuła jest ściśle związana z religią - ale w mrocznym słowa tego znaczeniu. Bardzo ciekawi bohaterowie którzy zmuszają nas do snucia podejrzeń, a do tego wszystkiego pewna Organizacja, która ma na celu zdobycie władzy. Życie wielu jest zagrożone. Czy bohaterka na czas uwierzy w to co odpychała od siebie przez tak długi czas? Co do samego zakończenia -> było ono dla mnie w pewien sposób dużym zaskoczeniem, ale przecież o to tutaj chodzi. Z mojej strony zaznaczę tylko, aby nie sugerować się religią - ponieważ to jest kryminał. A zdaję sobie sprawę, że bardzo dużo czytelników widząc opis, gdzie napisane jest coś o religii tracą zainteresowanie. W tym przypadku została ona przedstawiona w bardzo ciekawy sposób skupiająca się raczej na sektach. Węzeł prawdy jak na debiut naprawdę mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się aż tak dobrej lektury. Dlatego jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z lekturą serdecznie was zapraszam :)
Węzeł prawdy Iwona Wej
7,9
Z dużą dozą niepewności podchodzę do każdej lektury, która już w opisie zawiera informację o istnieniu tajemniczego stowarzyszenia, które wpływa na losy bohaterów. Wszystkie rządzące światem tajne i niebezpieczne organizacje wywołują we mnie poczucie, że będę miała do czynienia z kolejną teorią spiskową, a tego mam już po dziurki w nosie. Wszelkiego rodzaju zdarzenia z naszego życia, które wydają się przypadkiem, a okazują się misternie zaplanowane przez kilkoro ludzi zasiadających raz na jakiś czas przy wspólnym stole, są dla mnie tak realne jak istnienie skrzatów, o których opowiadam mojej niespełna trzyletniej córce. Niemniej jednak literatura pełna jest tego typu wątków, owe „zgromadzenia” stają się czasami jednym z głównych bohaterów, a mnie pozostaje albo omijać tego typu książki z daleka albo po prostu to zaakceptować. I pół biedy, gdy autor jest mi znany i wiem, że pisze dobrze. Gorzej, gdy twórcą jest ktoś, o kim nic nie wiem i trudno mi znaleźć na jego temat jakiekolwiek informacje – wówczas kilka razy zastanowię się, czy chcę po raz kolejny zmagać się z historią o odważnym bohaterze i wszechpotężnej klice ludzi ścigających go po całym świecie.
Ta doza niepewności towarzyszyła mi przed lekturą „Węzła prawdy” Iwony Wej. Mówiąc szczerze, podchodziłam do niej jak przysłowiowy pies do jeża. Pomogła mi sympatia, jaką już od początku obdarzyłam Marię, główną bohaterkę.
Marię poznajemy na chwilę przed Świętami Bożego Narodzenia, których ta szczególnie nie lubi. Ma ku temu swoje powody, a ich geneza sięga dzieciństwa kobiety. Tego roku coś się zmienia w jej podejściu do celebrowania grudniowych świąt i postanawia, wbrew swoim pierwotnym planom, ubrać choinkę i pozwolić swojemu czteroletniemu synkowi cieszyć się świąteczną atmosferą tak jak ma to miejsce w większości polskich domów. Jednak w Wigilię świat przewraca się do góry nogami – niespodziewanie umiera jej matka. To wydarzenie implikuje szereg wręcz paranormalnych sytuacji, które ewidentnie świadczą o głębokiej depresji Marii. Z czasem okazuje się, że świat, w którym żyje kobieta i najbliżsi jej ludzie to układ pozorów i kłamstw utkany przez tajemniczą Organizację, która z pewnych powodów zagięła parol na całą tę rodzinę.
Szczerze przyznam, że chcąc zachować dla Was wszystkie niezwykłe wydarzenia, jakie mają miejsce w „Węźle prawdy”, mocno okroiłam ten opis. Iwona Wej stworzyła historię budzącą grozę, z pogranicza dramatu, thrillera i dobrego obyczaju. Mówiąc dosadnie – ta książka mnie sparaliżowała. Nie umiałam pokonać niepokoju, który rozlewał się po całym moim ciele z każdym kolejnym rozdziałem. To historia o przemianie, jakiej czasami nam potrzeba, by zrozumieć, co się wokół nas dzieje. Autorka dużo uwagi poświęca Bogu i wierze – jeśli kogoś to zniechęca, to chcę zaznaczyć, że robi to w bardzo nienachalny sposób. Jej bohaterka walczy ze sobą, nie ufa i nie wierzy, a jednak w momencie, kiedy już wie, że straci swój największy skarb, to właśnie Bóg, ksiądz i jej własna siostra (zakonnica) dają jej wskazówki, co zrobić. To nie jest czcza gadanina, nie znajdziecie tu miliona cytatów z Biblii i klasycznych przekomarzań o tym, czy Bóg jest czy Go nie ma. Tu nikt nikomu nic nie narzuca, raczej pokazuje, co w sytuacji, kiedy nie pozostaje już absolutnie nic, nie ma żadnej nadziei i nikt nie jest w stanie pomóc. Przecież tak często wówczas zapala się lampka i przypominamy sobie, że może ten Ktoś, o którym tak dużo mówią, będzie mógł pomóc. Zwłaszcza w sytuacji, gdy całe nasze życie okazuje się ułudą.
Wreszcie zakończenie. Iwona Wej zostawia nam pole do popisu w kwestii doprowadzenia tej historii do końca. Odebrałam to tak, jakby autorka zachęcała mnie do odpowiedzenia sobie na pytanie, czy zgadzam się z nią, czy akceptuję taką, a nie inną rzeczywistość – tak, jak zaakceptowała ją Maria. Nie. Ja jej nie akceptuję, dlatego czułam piekielny ból w sercu, gdy doczytałam tę książkę do końca. Właściwie rozdarła mi je na kawałki. Pewnie dlatego, że nie umiem wznieść się ponad pewne rzeczy, a przemiana Marii to nie była moja przemiana. Niemniej został we mnie podziw dla niej.
Na koniec jeszcze jedna rzecz: książek, które mają nas wprawić w doskonały nastrój, szczególnie w okresie Świąt Bożego Narodzenia, mamy na rynku prawdziwy wysyp każdego roku. Prostych, przy których się pośmiejemy, czasem może wzruszymy. Dobrze. Mnie jednak niezmiernie cieszy, że powstają też takie książki jak „Węzeł prawdy”, sięgające głębiej i skupiające się na czymś więcej niż prosty przekaz. Co prawda święta już dawno za nami, ale szczerze zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł.
www.spadlomizregala.pl