Najnowsze artykuły
- ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
- ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
- ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Francesca Hornak
1
7,1/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
84 przeczytało książki autora
91 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Siedem dni razem Francesca Hornak
7,1
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2017/12/siedem-dni-razem-recenzja.html
Członkowie rodziny Birchów już dawno temu całkowicie oddalili się od siebie do tego stopnia, że zbliżające się wielkimi krokami Święta Bożego Narodzenia wzbudzały w nich prawdziwą panikę. Najstarsza z córek - Olivia to lekarka, która postanowiła oddać się swojej służbie i pomagać ludziom żyjącym w ciężkich warunkach w Afryce. Po kilku pracowitych tygodniach wraca do domu, przez co cała rodzina musi odbyć kwarantannę, by w razie potrzeby zapobiec rozprzestrzenieniu się wirusa, na który została narażona przede wszystkim sama Olivia. Jej młodsza siostra - Phoebe, to oczko w głowie ojca, która zajęta jest planowaniem swojego ślubu niż przyjazdem rzadko widzianej Olivii. Ich ojciec to człowiek zajmujący się pisaniem niemiłych opinii na temat restauracji, w których przebywa, natomiast mama jako jedyna stara się by ich czwórka na nowo zbliżyła się do siebie i spędzili wspólnie Boże Narodzenie w miłym klimacie! Kiedy nadchodzi czas kwarantanny, wyjeżdżają do tymczasowego miejsca zamieszkania, gdzie z dala od innych osób muszą spędzić ze sobą czas świąt.
W okresie jesienno-zimowym uwielbiam usiąść z kubkiem gorącej herbaty w dłoni i książką, która zbliży mnie jeszcze bardziej do klimatu świąt. Tym razem chciałam sięgnąć jednak po lekturę, która nie będzie aż tak przesłodzona, co bardzo często zdarza się w tego typu tematyce. I tak oto pojawiła się historia "Siedem dni razem" autorstwa Francescy Hornak, ale czy jest to coś, co mnie zachwyciło?
Szczerze powiedziawszy, sięgając po tę książkę miałam nadzieję na lekką, zabawną historię, która mimo swojej prostoty wprowadzi coś do mojego życia. Muszę jednak przyznać, że "Siedem dni razem" to całkowicie inna powieść, która zmusi nas do poważnych refleksji, ale też zasmuci zamiast rozweselić. Święta Bożego Narodzenia to czas pojednania, wybaczania sobie błędów jakie popełniliśmy w ciągu całego roku, który zbliża się ku końcowi i właśnie na coś takiego liczyłam. Niestety autorka odsunęła na drugi plan same święta, a skupiła się na irytujących relacjach Birchów.
Miałam wielką nadzieję, że spotkamy tutaj fajną rodzinkę, która nieco pogubiła się w swoich sprawach, jednak podczas kwarantanny będą starać się wszystko naprawić, ale i tutaj poczułam się zawiedziona, ponieważ jedyną osobą, która jako tako chciała doprowadzić sytuację do porządku była mama. To jednak nie czyni ją tutaj kimś świętym, gdyż jak się okazuje ma ona wiele tajemnic jakie ukrywała przez bardzo długi okres czasu. Mimo wszystko koronę najbardziej irytującego bohatera tej lektury otrzymuje ode mnie Olivia. Miałam wrażenie jakby dziewczyna na siłę wróciła do domu i tak naprawdę wolała na nowo pojechać jak najszybciej do swojej pracy.
Patrząc na samą okładkę lektury oraz jej opis myślałam, że będzie to fajna powieść, którą zapamiętam na długo i będę do niej wracać każdego roku. Niestety sam jej środek nie był dla mnie tak zachwycający jak zewnętrzna szata. Książka skupia się bardziej na problemach rodziny Birchów, gdzie każdy ma do siebie o coś pretensje i niekoniecznie mają ochotę sobie to wyjaśnić raz na zawsze. Uważam, że w jakimś stopniu pokazuje to relacje występujące w prawdziwym życiu, ale czytanie o tym było dla mnie zwyczajnie męczące. Nie jestem zwolenniczką tak poważnych powieści w radosnym, kolorowym okresie Bożego Narodzenia dlatego osobiście odstawiam ją na bok.
Siedem dni razem Francesca Hornak
7,1
Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu to często powtarzany slogan. Słowa te wypowiadamy z ironią, prześmiewczo, ale niestety bardzo często dużo w tym prawdy. Chyba każda rodzina ma jakieś nieprzyjemne wspomnienia, niedomówienia, chowane urazy, utajone konflikty. Nie zawsze wszystkie fakty związane z historią danej rodziny są wygodne i chętnie się o nich mówi. Często większość tych rodzin z zewnątrz uchodzi za idealne, poukładane, kochające się i wspierające, ale bywa, że to tylko pozory. Zdarzają się też rodziny, w których na ogół wszystko gra, jej członkowie świetnie się dogadują, tęsknią za sobą i dbają o siebie nawzajem, ale... i w takich rodzinach występują czarne owce, ale wciąż łączą nas więzy rodzinne. A Ty? W jakiej żyjesz rodzinie? Świąteczny czas to dobry moment na chwile refleksji, uświadomienie sobie ważnych prawd i możliwość naprawienia dawnych krzywd. W okresie świąt łatwiej wybaczamy, więc warto odbudować nadszarpnięte relacje rodzinne.
Rodzina Birchów to tata Andrew, mama Emma, starsza córka Olivia i młodsza Phoebe. Olivia pracuje jako lekarz w Liberii, gdzie walczy z epidemią wirusa haag, powodującego śmiertelną odmianę grypy, ale tego roku na święta wraca do rodzinnego domu. Zgodnie z zasadami lekarka wraz z osobami z najbliższego otoczenia musi poddać się tygodniowej kwarantannie, przez co te cztery osoby, zmuszone są spędzić cały tydzień razem. Każdy z nich nosi w sobie jakąś tajemnicę, targają nim wątpliwości, ukrywa w sobie jakiś żal, czuje się niezrozumiany. Rodzina Birchów kocha się wzajemnie, ale nie zawsze potrafi się dogadać, a przez to też dzielić się swoimi emocjami.
Znałam wcześniej opis książki i bardzo chciałam przekonać się, czy rodzina oczyści atmosferę, wyjaśni to co niewyjaśnione i przez te kilka dni przymusowego pobytu razem zżyje się ze sobą. To co mnie od początku zdziwiło to to, że tu każdy przed każdym coś ukrywa. Każdy z rodziny Birchów ma pretensje do innych członków, za niezrozumienie, zbyt małe zainteresowanie. Andrew od 1,5 roku ukrywa przed żoną wielką tajemnicę, która lada chwila zapuka do drzwi. Boi się jej wyznać prawdę, by ta nie straciła do niego zaufania i nie przekreśliła wszystkiego przez błąd przeszłości. Emma chciałaby dla wszystkich jak najlepiej, o sobie myśli na końcu. Jest nieco nadopiekuńcza, ma trochę żalu do rodziny za brak zainteresowania jej osobą, ale tak naprawdę całe życie pokazuje innym, że to oni są ważniejsi, sama ich tego nauczyła. W oczach męża to osoba bardzo prawa, która brzydzi się kłamstwem (zatajenie informacji to dla niej też kłamstwo),a przecież sama ukrywa coś przed resztą rodziny. Olivia również czuje się nierozumiana, wydaje jej się, że rodzice i siostra bagatelizują jej dramatyczne przeżycia z Afryki, nie są empatyczni i nie potrafią odpowiednio się zachować, a sama nie bardzo interesuje się ich życiem (co robią, co czują, co się z nimi dzieje). O to ma chyba największy żal Phoebe, która tak na dobrą sprawę ciągle robi dobrą minę do złej gry, udaje, że wszystko jest w porządku, że jest szczęśliwa, a przeżywa trudne dylematy. Tylko jak ma otrzymać wsparcie od innych, skoro sama nie dopuszcza myśli, że być może coś w jej życiu nie gra.
Bardzo ciekawa książka, interesujący wgląd w uczucia poszczególnych członków rodziny, ich wewnętrzne rozterki, pretensje i przewinienia. Bohaterów nie można jednoznacznie ocenić. Wybory, których dokonywali były trudne, nie zawsze właściwe, ale mimo wszystko często kierowali się dobrem innych osób, liczyli się z opinią innych.
Początek lektury był dla mnie dość trudny. Nie mogłam się skupić i "wejść" całą sobą w tę historię. Dopiero gdy rodzina przybyła do wiejskiej posiadłości w Wayfield, gdzie pozbawiona sąsiadów, z zanikającym dostępem do internetu, a więc kontaktu z innymi, skazana była na swoje towarzystwo, zaczęłam się wciągać w treść. Niemal przy każdej scenie było czuć napięcie między członkami rodziny, dystans, wzajemne pretensje, niepewność, a nawet osamotnienie [!]. To przykre, że takie sytuacje mają miejsce w wielu rodzinach, że bliscy nie potrafią ze sobą szczerze i otwarcie rozmawiać, nie znają swoich potrzeb i oczekiwań. Kiedy piątego dnia kwarantanny myślałam, że nastąpiło apogeum i wszystkie bomby wybuchły, okazało się, że to nie wszystko. Myślałam, że od tej pory nastąpi seria wyjaśnień, uścisków i porozumień, ale to jeszcze nie był koniec. Od tego momentu nie mogłam się rozstać z książką nawet na chwilę, czytałam nawet gotując obiad i korzystając z toalety (sorry za dosłowność).
Wspaniała książka! Nie ma w niej lukru, szczebiotu i gwiazdki z nieba (choć te elementy też w książkach lubię). Jest (w końcu!) prawda, bardzo trudna, początkowo niszcząca, ale ostatecznie oczyszczająca, potrzebna i spajająca. Piękna historia o rodzinie, relacjach rodzinnych, różnych osobowościach, oczekiwaniach, rozczarowaniach, aspiracjach i życiowych porażkach. Rodzina musi trzymać się razem, na dobre i na złe. Książka piękna, ważna i potrzebna. Polecam!
Pamiętajcie! Szczery dialog jest podstawą wszystkich relacji.