Tak po prostu...
Cóż, manga jest "starej daty" - widać to zarówno po kresce, jak i po schemacie z czasów, gdy idealni herosi byli jeszcze oficjalnie w cenie. Szczerze mówiąc, nazwałabym ten tytuł zwyczajnie "klasycznym" (bardziej dosadnie "sztampowym"),ale ta schematyczność bawiła mnie do tego stopnia, że poczynania bohaterów wywoływały chichot, a nie zgrzytanie zębów.
Jedyne, co faktycznie drażniło, to DREWNIANE (dosłownie) dialogi. Tłumacz kompletnie sobie z tym nie poradził. Nie przypominało to nawet tłumaczenia zrobionego na kolanie, raczej kompletną amatorszczyznę...
Podsumowując, tytuł bezsenności nie wywołał. Ale bólu głowy też nie.
Komiksowi wybaczy się więcej. Zwłaszcza, jeśli jest pozycją tak starą i tak zasłużoną w swoim obszarze. Nie wyobrażam sobie, bym była tak pełna zrozumienia dla książki; niektóre zachowania bohaterów (albo większość?) są tak sztampowe, że aż miło się to czyta. Znacie odczucia towarzyszące obserwowaniu bawiących się dzieci? Niby głupawe, a i tak budzi uśmiech. To jest właśnie to.
Albo to kreska mnie tak urzekła. O tak, dla kreski warto znieść wszystko.