Najnowsze artykuły
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
- ArtykułyBracia Grimm w Poznaniu. Rozmawiamy z autorkami najważniejszego literackiego odkrycia tego rokuKonrad Wrzesiński2
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jennifer K. Armstrong
1
5,2/10
Pisze książki: poradniki
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,2/10średnia ocena książek autora
63 przeczytało książki autora
84 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Feminizm jest sexy
Heather W. Rudulp, Jennifer K. Armstrong
5,2 z 54 ocen
144 czytelników 11 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Feminizm jest sexy Heather W. Rudulp
5,2
Temat feminizmu wraca ciągle jak bumerang. Budzi wiele, często skrajnych emocji. Kobiece ciało stało się przedmiotem rozmów polityków, debat medialnych oraz indywidualnych przekonań i wyznań. Feminizm w Polsce jeszcze nigdy nie stał się tak publicznym jak w przeciągu kilku miesięcy, za sprawą "czarnych protestów".
Swoją cegiełkę w ogólnej dyskusji o feminizmie dokładają dwie panie, wieloletnie działaczki na rzecz kobiet: Jennifer Keishin Armstrong oraz Heather Wood Rudúlph. Autorki z zapałem rozpoczynają przybliżanie współczesnego pojmowania feminizmu. To o co dawniej walczyły kobiety jest w jakiś sposób przebrzmiałe. Obecnie zatrzymujemy się na poziomie rozmowy o operacjach plastycznych, depilacji, dietach i kosmetykach. A wszystko to dotyczy cielesności, jej pojmowania, zaprzyjaźnienia się z tym co tylko nasze i akceptowania swojego ciała. Bardziej otwarcie rozmawiamy o seksie, ale nadal więcej w tym wstydu i ustępliwości niż mówienia wprost o swoich potrzebach.
Za to cenię tę książkę, za jej bezpośredniość, za rozmowę niewykluczającą część społeczeństwa ze względu na hermetyczne słownictwo, za odwagę mówienia o cielesności, o seksie, ale nie w sposób trywializujący, lecz jako ważny element naszego życia.
Tu jednak zalety się kończą, a wkracza treść, która jest cechą charakterystyczną tej książki, mianowicie uwielbienie do rozwlekania treści, które z łatwością można by zamknąć w kilku zdaniach. Przez co czasami staje się to rozprawą o zaletach i wadach depilacji brazylijskiej, a zatraca się tu puenta i klarowność początkowej tezy.
Należy oddać autorkom, że całość utrzymana jest w dość luźnym klimacie, zarówno językowo jak i kompozycyjnie. Natomiast im dłużej myślę o tej książce, to zdaje się ona luźnym zbiorem przemyśleń, doświadczeń autorek z ich wieloletniej pracy. I na tym polu zdaje egzamin, jest to przyjemna lektura dla osób już zaangażowanych w ruch feministyczny. "Feminizm jest sexy" to nie pozycja naukowa, nie poznamy tu wiele dat i przeszłości ruchu kobiet. Jesteśmy osadzeni tu i teraz, i na tym chyba zależało autorkom, żeby brać odpowiedzialność za przyszłość późniejszych pokoleń.
Po więcej zapraszam na: http://kulturalnykogel-mogel.blogspot.com/2017/01/feminizm-jest-sexy-jennifer-keishin.html#more
Feminizm jest sexy Heather W. Rudulp
5,2
Wiem, że książka dostała dużo ocen 1/10, bo ma 'feminizm' w tytule, więc dużo osób może i tak się na nią skusić, właśnie dlatego, że jest feministyczna.
Chcę jednak ostrzec - ta książka z feminizmem ma mało wspólnego. Autorki w obrzydliwy sposób oceniają wybory innych kobiet, czy przedstawiają feminizm jako kaprys bogatych pannic. Dodatkowo autorki stosują ponizajacy język wobec innych kobiet, czy też oceniają ciała innych osób w bardzo negatywny, wręcz pogardliwy sposób.
Jak ktoś pisał w recenzjach, naprawdę najmniej istotne jest to, czy feminizm jest seksowny, czy nie. Ostatnim, co powinno nas obchodzić, jest to, czy walka o podstawowe prawa człowieka będzie seksowna w oczach innych. Pisanie książki o tym, że umalowanie się nie sprawi, że przestaniemy być feministką, jest za to kpiną z inteligencji czytelniczek.
Książka ta nie ma nic wspólnego z feminizmem, jest raczej jego karykaturalną parodią.
Bardzo nie polecam.
(Choć będąc szczera, muszę przyznać, że jest tam kilka wartościowych treści - choćby przekaz, że warto być świadomym politycznie, głosować, podejmować świadome wybory. Jednak wszystkie te dobre treści przykrywa podejście autorek do innych kobiet, czy zachęcanie kobiet do manipulacji partnerem, nazywając to feminizmem. Fuj.)