Wstęp
Powieść „Ostatnie Dni” autorstwa Adriana Johna Kenzie to historia ukazująca świat po upadku cywilizacji. Obecnie dla nas nastał bardzo trudny czas. Pandemia koronawirusa sprawiła, że musieliśmy dostosować się do narzuconych warunków. Część z nas przymusowo przebywa w domach, Ci, którzy muszą iść do pracy, codziennie ryzykują własnym zdrowiem, a może i życiem… Mamy ograniczone możliwości, musimy na nowo organizować swój czas, nauczyć się funkcjonować w tych nowych, niepokojących warunkach. Pewnie część z Was czuje się jak bohater powieści postapo, który nie zna jej zakończenia. Czy uważacie, że jest aż tak bardzo źle? Wyobraźcie sobie, że budzicie się i jesteście w nowym świecie. Wszystko co znaliście, przestało istnieć. Cywilizacja obróciła się w pył, technologia przestała istnieć. Otacza Was pustkowie, na horyzoncie widzicie ruinę miasta. I jesteście zupełnie sami… Właśnie w takiej sytuacji znalazł się bohater powieści „Ostatnie Dni” Adriana Johna Kenzie.
Z pustkowia do miasta
Powieść napisana jest w formie pamiętnika. To codzienne relacje mężczyzny, który obudził się pewnego dnia ze snu w komorze kriogenicznej. Gdy opuścił klinikę, okazało się, że świat, który znał, przestał istnieć. Bohater nie pamięta swojego wcześniejszego życia, nie wie, jak ma na imię, czy miał rodzinę i czym się zajmował. Opuszczając ruiny miasta nie napotyka żadnego innego człowieka:
„Nawet nie wiem jak to się wszystko zaczęło, po prostu obudziłem się w jednej z tych komór kriogenicznych. W międzyczasie świat musiał umrzeć. Od lat nie widziałem ani jednego żywego człowieka, a świat wygląda, jakbym przespał w tej komorze z kilkaset lat.”
Tak zaczyna się jego walka o przetrwanie i próba przystosowania do nowych warunków, które nie są łatwe. Przed bohaterem rozciąga się pustkowie, ziemia przeorana jest kraterami po bombach, na poboczach stoją zardzewiałe samochody. Dodatkowo pogoda utrudnia jego wędrówkę. Deszcze przypominają żrący kwas i trzeba się przed nimi chronić. Bohater widzi na horyzoncie odległe miasto. Gdy tam dociera, okazuje się, że w większości są to tylko ruiny:
„Jestem w centrum, jest upiornie. Wszystko jakby zatrzymane w czasie, jakby ludzie po prostu zniknęli. Samochody stały na drogach, w sklepach wciąż były wystawy, w oknach mieszkań wciąż powiewały firanki.”
Na swoją bazę obiera market, który o dziwo, jest bardzo dobrze zachowany. Nawet udaje mu się znaleźć trochę prowiantu, choć wszystko zostało wcześniej splądrowane. Niepokoją go dziwne odgłosy. Może to tylko jego wyobraźnia? Na dachu odkrywa ludzkie kości. Cisza i pustka go bardzo niepokoją:
„Jestem zaniepokojony. Dlaczego ci ludzie uciekli z tego miasta, gdzie oni wszyscy są? Może nigdy się tego nie dowiem, może jestem sam. Ostatni człowiek na Ziemi – przerażająca myśl. Osobliwa i przerażająca.”
Opuszcza miasto i udaje się znów na pustkowie. Przemierza wypalone lasy, chce dostać się do kolejnego miejsca, stworzonego przez człowieka. Ma nadzieję, że w końcu spotka kogoś żywego i dowie się, co się wydarzyło.
W poszukiwaniu prawdy
Postanawia dostać się do miejsca, w którym się obudził, by znaleźć odpowiedzi na pytania, kim jest i dlaczego przetrwał zagładę, której rezultaty widzi na każdym kroku. Znów wyrusza na wędrówkę. Warunki są coraz gorsze. Znaleziony prowiant szybko się kończy. Mężczyzna jest zmuszony polować dosłownie na wszystko, co się rusza. Ludzie zniknęli, ale przyroda się odradza, pojawiają się zwierzęta. Bohater uczy się polować. Chce za wszelką cenę przetrwać i odkryć, co doprowadziło do zagłady ludzkości:
„To niesamowite co człowiek potrafi zjeść, aby przeżyć, do czego potrafi się posunąć.”
Opisuje każdy przeżyty dzień. To relacja człowieka przerażonego, osamotnionego, w którego umyśle rodzi się wiele pytań. Chwilami pełna powtórzeń – w końcu każdy dzień jest prawie taki sam. Nic się nie zmienia Jedynie pisanie trzyma go przy życiu, choć chwilami rozmyśla nad sensownością spisywania swoich przeżyć:
„I tak nikt tego nie będzie czytać. Już to widzę, jak robaki toczą mojego trupa, a obok leży notatnik, w którym opisałem ostatnie myśli. Jestem uzależniony od tego pisania. Dobrze, że mam czym pisać i na czym.”
Autor przedstawił obraz człowieka, który coraz częściej zastanawia się nad tym, czy został na Ziemi zupełnie sam. Niektóre opisy są bardzo obrazowe i działają na wyobraźnię Czytelnika. To wędrówka w celu znalezienia odpowiedzi, pełna niewiadomych, gdzie czyha wiele niebezpieczeństw. Czy ostatecznie bohater pozna prawdę o sobie i odkryje, dlaczego ludzie zniknęli, a świat upadł? Jeśli jesteście tego ciekawi, to koniecznie sięgnijcie po tę powieść!
Podsumowanie
Powieść „Ostatnie Dni” autorstwa Adriana Johna Kenzie to niepokojąca wizja tego, co może stać się w przyszłości z nami i światem, który stworzyliśmy. Bardzo podobała mnie się forma pamiętnika, gdzie bohater opisuje swoje przeżycia i myśli związane z sytuacją, w jakiej się znalazł. Język tej historii jest bardzo prosty, nie ma tu górnolotnych odniesień do filozofii. To relacja zwykłego człowieka, który próbuje przeżyć i znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących go pytań. Świat przedstawiony został obrazowo, bardzo realnie i chwilami dosadnie. Mnie niektóre opisy kojarzyły się z najnowszą ekranizacją „Mad Maxa” oraz grą „Fallout.” Nigdy nie chciałabym znaleźć się na miejscu bohatera. Nie wiem co gorsze – obudzić się w obcym świecie, nie pamiętając kim się jest, czy obudzić się ze świadomością, że wszystko się straciło, że już nigdy nie zobaczy się bliskich.
Bohater w czasie swojej tułaczki jest bardzo zdeterminowany. Nie pamięta kim jest, ale posiada pewne umiejętności, które pozwalają mu przetrwać. To też przykład tego, że ludzie są w stanie przystosować się do wielu nowych, nawet tych niesprzyjających, warunków. To powieść, która mnie zaskoczyła, skłoniła do wielu przemyśleń, momentami szokowała. „Ostatnie Dni” to historia dla wszystkich miłośników science fiction, gdzie akcja jest osadzona w postapokaliptycznym świecie. Polecam!