Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kerstin Cameron
1
6,5/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 1960 (data przybliżona)
Urodziła się w 1960 roku w Nigerii, a dorastała w różnych krajach Afryki, podróżując z rodzicami Helgą i Geraldem Lößer, Niemcami pracującymi na tym kontynencie. W roku 1991 z drugim mężem Cliffem Cameronem przeprowadziła się do miasta Arusha w Tanzanii. Tam prowadzili firmę oferującą loty czarterowe i zbudowali dom. Po uniewinnieniu Kerstin wróciła do rodziny do Niemiec. Dziś mieszka w Kenii.
6,5/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
28 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nie ma nieba nad Afryką Kerstin Cameron
6,5
Książka Nie ma nieba nad Afryką przedstawia historię zatrzymania Kerstin Cameron w więzieniu w Tanzanii. Kobieta została oskarżona o zabicie swojego męża. Mężczyzna popełnił samobójstwo, jednak jego rodzina nie mogąc w to uwierzyć zrobiła wszystko, by doprowadzić do zatrzymania Kerstin. Postanowili obciążyć ją winą za jego śmierć oraz doprowadzić do skazania na karę śmierć za jego zabójstwo. Prawdopodobnie ich motywacją był spadek, który dziedziczyły dzieci. Gdyby bohaterka została skazana, dzieci mogłyby trafić pod opiekę jej teściów. Nie ma nieba nad Afryką przedstawia walkę Kerstin o wolność i udowodnienie niewinności.
Prawdziwe historie mają to do siebie, że z reguły bywają wzruszające lub poruszające. Historia Kerstin Cameron jest jednak nieco inna, bo choć wspomnianych cech nie można jej odmówić to zawiera w sobie coś większego, mianowicie typowe reporterskie spojrzenie. Podziwiam autorkę i jednocześnie bohaterkę tej opowieści za umiejętność przedstawienia swojego stanowiska bez zbędnego patosu. Wydaje mi się także, że jest to kobieta o niesamowicie silnych nerwach. Przeżywając coś takiego wiele osób pewnie by się złamało, a Kerstin po prostu wzięła całą sprawę na przeczekanie. Oczywiście, nie chciałabym abyście pomyśleli, że nie przejęła się swoją sytuacją wcale, chodzi bardziej o to, że w całym tym zamieszaniu udało jej się odnaleźć spokój osoby niewinnej. Jestem także przekonana, że książka jest dużo lepsza niż film nagrany na jej podstawie. Taki wniosek nasunął mi się po zapoznaniu z niezachęcającą notatką reżyserską zawartą na ostatnich stronach.
Opowieść Kerstin dzieli się na trzy części. Pierwsza wprowadza w całość historii, kolejne rozdziały opowiadają o pobycie bohaterki w więzieniu, a koniec to relacja z procesu. Przy tym pierwsze i ostatnie rozdziały są napisane bardzo sprawnie i są ciekawe, natomiast kilka środkowych trochę męczy i dłuży się. Nie wpływa to jednak na pozytywny odbiór książki. Początkowe strony wprowadzają w relację między Kerstin a jej mężem i pokazują jak wyglądało ich małżeństwo. W tym momencie można się zniechęcić do bohaterki. Ich związek był bardzo trudny, dziwny i tu właśnie większość czytelników może zacząć zastanawiać się, czy Kerstin nie była jedną z tych zaślepionych miłością kobiet. Pewnie tak było... jednak ratuje ją to, że postanowiła wreszcie odejść od człowieka, który nie tylko ją tyranizował, ale także lekceważył i przerażał. Trudno jest też uwierzyć w tak nagłą zmianę relacji między teściami a bohaterką (i tu uważam, że albo sama bohaterka wiedziała zbyt mało o rodzinie swojego męża albo nie chciała odkrywać zbyt wielu faktów z początków jej związku z Cliffem) – z drugiej strony nie jest to niemożliwe, a przebieg procesu ukazuje jak bardzo odrealnieni byli ci ludzie. Tak czy inaczej pomimo tego, że wiele elementów opowieści może budzić wątpliwości, niewinność Kerstin nie jest jednym z nich. Te fragmenty, które skłaniają do zastanowienia pozwalają poczuć się niczym ławnik sądowy, który ma rozstrzygać o losie oskarżonej.
Więzienia nigdy nie kojarzą się z czymś dobrym, a tym bardziej więzienia poza Europą. Bohaterka – Niemka z pochodzenia, trafiła do więzienia w Tanzanii. Ukochana przez nią Afryka stała się miejscem kaźni i cierpienia. Muszę jednak przyznać, że spodziewałam się bardziej drastycznych opisów realiów życia kobiet osadzonych w tamtejszym więzieniu. Oczywiście niesprawiedliwość oraz sposób w jaki traktuje się więźniarki wywołują ogromne emocje, ale pobyt Kerstin w więzieniu nie był tak dramatyczny, jakby można się tego spodziewać, a ona sama była jako biała traktowana lepiej niż inne kobiety. Trzeba jednak przyznać, że zawsze starała się, aby choć z części jej przywilejów mogły korzystać towarzyszki niedoli.
Najciekawiej wypada relacja z jej procesu. Napięcie towarzyszące wszystkim osobom zbierającym się na sali na czas zeznań świadków obydwu stron jest wyraźnie wyczuwalne. Umiejętne oddanie emocji jest największą zaletą tej książki, ale nie jedyną. Zatem zachęcam do przeczytania Nie ma nieba nad Afryką oraz poznania historii niesamowitej kobiety, której upór oraz otwartość potrafiła zjednać ludzi, którzy współpracując próbowali doprowadzić do oczyszczenia jej z tak haniebnego zarzutu, jak zabójstwo ojca jej dzieci.
Nie ma nieba nad Afryką Kerstin Cameron
6,5
Afryka głównie kojarzy się z gorącym słońcem, sawanną, żyjącymi zgodnie ze swoimi tradycjami plemionami i wielką przygodą. Jakby mniej pamięta się o tym, że kontynent od lat boryka się z głodem, dużą zachorowalnością na AIDS i różnymi - mniejszymi lub większymi konfliktami zbrojnymi. Jednakże są ludzie, którzy po prostu zakochali się w Afryce. Pomimo, iż nie wszędzie i nie zawsze jest bezpiecznie, pobyt nie zawsze łączy się z wygodami i luksusami, to nie wyobrażają sobie życia bez Afryki.
Kerstin Cameron należy właśnie do takich osób. Od dziecka przyzwyczajona do gorącego afrykańskiego słońca i specyficznej kultury mieszka wraz rodziną w Tanzanii na wybudowanej przez siebie farmie. Prowadzi firmę oferującą loty czarterowe, żyje w zgodzie z lokalną społecznością, ma wielu przyjaciół. Jednym słowem wszystko układa się dobrze do momentu, gdy jej niezrównoważony psychicznie mąż popełnia samobójstwo. Po zbadaniu sprawy policja dochodzi do wniosku, że Kerstin nie miała nić wspólnego ze śmiercią Cliffa. Na tym mogłoby się to zakończyć, ale krewni mężczyzny nie wierzą i nie mogą pogodzić się z faktem, że ten sam odebrał sobie życie. Wynajmują prywatnych detektywów do prowadzenia śledztwa i naciskają na tanzański wymiar sprawiedliwości, by ten oskarżył kobietę o morderstwo. W rezultacie ich działań Kerstin trafia do miejscowego więzienia, gdzie ma czekać na proces o rzekome morderstwo męża. Wygląda to na tyle poważnie, że przy udowodnionej winie grozi jej stryczek, ponieważ w Tanzanii morderców skazuje się na karę śmierci. Zrozpaczona, a zarazem zdeterminowana Kerstin przy pomocy przyjaciół usiłuje udowodnić swoją niewinność.
Jak można się domyśleć historia Kerstin nie jest piękna opowieścią o urokach Afryki. W tej opowieści ukazuje ona tą swoją bardziej mroczniejszą stronę. Bohaterka zmaga się nie tylko z wrogo do siebie nastawioną rodziną męża, lecz także upośledzonym wymiarem sprawiedliwości, w którym ludzie często całymi latami czekają w więzieniu na rozpoczęcie swojego procesu, a korupcja jest na porządku dziennym. W więzieniu brakuje podstawowych środków czystości, leków i opieki lekarskiej. W prawdzie ciężko chorych wysyła się do szpitala, ale to jak trafić z deszczu pod rynnę. Mówiąc inaczej; jeśli nie posiada się trochę więcej pieniędzy oraz przyjaciół i rodziny gotowych poruszyć niebo i ziemię, byle pomóc wyrwać na wolność to jest się w bardzo, bardzo złej sytuacji. Kerstin posiada pieniądze, pomocnych przyjaciół i rodzinę, więc jej pobyt w więzieniu staje się w miarę znośny. Co nie oznacza, że nie dostrzega położenia więźniarek, które mają od niej znacznie mniej szczęścia. Opisuje zaobserwowaną przez siebie niesprawiedliwość i niedogodności, jakich doświadczają pozostałe kobiety. Od opisanych wydarzeń upłynęło ponad osiemnaście lat, ale można wątpić czy od tamtego czasu coś się zmieniło w tamtejszych więzieniach.
Sporo miejsca zajmuje sam proces Kerstin, przede wszystkim zeznania świadków obronny i oskarżenia oraz przygotowania do kolejnych procedur sądowych. Padające na sali, bądź poza salą słowa niekiedy skłaniają Kerstin do wspominania zmarłego męża, dzięki czemu dowiaduje się o wspólnej przeszłości i relacjach, jakie łączyło tych dwoje. Nie ma co tu liczyć na sensację i trzymającą w napięciu akcję. Mąż Kerstin nie był tak nieskazitelnie czystym człowiekiem, jakim chciałaby widzieć go jego rodzina, ale nikt nie próbuje też dorobić mu na siłę gęby. Powieść została napisana w dość suchym, neutralnym stylu. Opiera się o prawdziwe wydarzenia, więc prawdopodobnie gdzieś w czeluściach nadal krążą artykuły o historii i procesie Kerstin. Finał tej opowieści poniekąd dopisało samo życie.
Czego można byłoby nauczyć się z przypadku Kerstin? Narzekajmy na nasze sądy, szpitale, więzienia, szkoły, ale miejmy na uwadze, że są miejsca, w których jest z tym wszystkim o wiele gorzej. Nie chcielibyśmy znaleźć się w jednym z tych gorszych miejsc. A nawet jeśli znaleźliśmy się już w ciężkiej, wydawałoby się beznadziejnym sytuacji, nie traćmy nadziei. Nadzieja pozwala walczyć.