Na własnych nogach Michelle Burford 7,5
ocenił(a) na 64 lata temu Gdyby Amy Purdy nie zachorowała na bakteryjne zapalenie opon mózgowych, którego powikłania doprowadziły do amputacji obu jej stóp, dziś prawdopodobnie byłaby nikomu nie znaną masażystką w jakimś ekskluzywnym SPA w Stanach Zjednoczonych. Jednakże ta ciężka choroba, która większość swych ofiar zamienia w wegetujące rośliny, jej dała siłę do spełniania swych marzeń i realizacji kolejnych celów.
Po nagłym ataku choroby Amy miała zaledwie 2% szans na przeżycie. Można więc powiedzieć, że wyszła z tego cudem. Jednak oprócz stóp usunięto jej także śledzionę, a później także przeszczepiono nerkę jej ojca, gdyż obie nerki Amy w wyniku choroby przestały pracować. Po wyjściu ze szpitala dziewczyna zdawała się być wrakiem człowieka. Ale tylko fizycznie, bowiem mentalnie już przygotowywała się do powrotu do swej największej pasji - jazdy na snowboardzie. Chodź lekarze nie dawali jej większych szans na samodzielne chodzenie, ona zawzięła się i nie tylko perfekcyjnie opanowała chód w protezach, ale też wróciła do wyczynowego uprawiania sportów i to na skalę o wiele większą niż przypuszczała w swych najśmielszych marzeniach - 14 marca 2014 roku, prawie 15 lat po zachorowaniu na zapalenie opon mózgowych, zdobyła brązowy medal za solową jazdę na snowboardzie podczas paraolimpijskich zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. A tuż po powrocie wystąpiła jeszcze w amerykańskiej edycji "Tańca z gwiazdami", zajmując drugie miejsce... Dziś jest profesjonalną sportsmenką, tancerką, aktorką, modelką, zawodową mówczynią i wszystko to robi na dwóch metalowych stopach. Przepraszam - na własnych nogach...
"Gdyby twoje życie miało być książką, a ty jej autorem, jak wyglądałaby fabuła?" - brzmi przewodnia myśl książki. Zgodnie z nią autobiografia pisana jest w stylu powieści obyczajowej, lekko i bardzo pozytywnie. Opowiada o życiu Amy od jej wczesnego dzieciństwa do dnia oddania książki do druku w 2014 roku, ze szczególnym uwzględnieniem najmroczniejszych chwil w życiu sportsmenki - jej ciężkiej choroby. Tekst wzbogacony został o kilkustronicową wkładkę ze zdjęciami dziewczyny ze wszystkich etapów jej życia, także na szpitalnym łóżku tuż po operacjach, ale też w czasie prób przed zawodami i występem w "Tańcu z gwiazdami".
Książka przepełniona jest optymizmem i wiarą w to, że wszystko, co sobie zapragniemy, jest w zasięgu naszej ręki. Dlaczego to jednak Amy Purdy udało się pokonać śmiertelną chorobę, ale także odnieść międzynarodowy sukces w sporcie, podczas gdy wiele osób w podobnej sytuacji do końca życia wegetuje w łóżkach, czy to we własnych domach, czy też w domach opieki? Amy przede wszystkim mogła liczyć na pomoc swojej pełnej, szczęśliwej rodziny - rodziców, siostry, sztabu cioć, kuzynów i dalszych krewnych. Od dziecka nie wątpiła w ich wielką miłość i to ona dodawała jej siły do walki z przeciwnościami losu. Kobieta jest tego świadoma i na każdym kroku przypomina o tym w swojej książce. Niestety, w myśl zasady "dwoje złego na jednego" wiele ofiar wypadków i ciężkich chorób nie ma takiego szczęścia i gdy stają się niepełnosprawni ich dotychczasowi "przyjaciele" odwracają się od nich i w swym nieszczęściu pozostają całkiem sami. Po drugie - o czym Amy już nie pisze, ale dla mnie jest to bardzo wyraźne i istotne - autorka "Na własnych nogach" jest bardzo piękną kobietą i ma medialną osobowość, a to niezwykle ważne w dzisiejszych czasach. Wiadomo że ładnym ludziom żyje się łatwiej i piękna modelka bez nóg wzbudza swą historia podziw, podczas gdy dotknięta tą samą chorobą dziewczyna brzydka budziłaby jedynie litość i zniechęcenie...
Amy dotknęła straszna tragedia, nieszczęście z którego wiele osób już pewnie by się nie podniosło. W wieku zaledwie 19 lat, na progu życia, została skazana na śmierć. Nie poddała się jednak strasznym diagnozom lekarzy i dzięki ogromnej sile woli, sile swych marzeń i celów dziś żyje pełnią życia, czerpie z niego więcej niż wiele zupełnie zdrowych ludzi. Wierzy, że jej sukces może powtórzyć każdy, kto tylko uwierzy w siłę sprawczą swych pragnień i uświadomi sobie, że on i tylko on jest panem swojego życia. Dla takich ludzi napisała swą książkę.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": https://swiat-powiesc.blogspot.com/.